Bez kategorii

Ziemniaczki z kminkiem

Zebrałam wiele komplementów za przemianę – nazwijmy to – wizerunku. Nie spodziewałam się tego, było mi bardzo miło. Doskonale się czuję i z olbrzymią radością dziś rano pomalowałam się. Nigdzie z domu nie wychodziłam, zrobiłam to wyłącznie dla własnej satysfakcji. Ale błysk w oku Narzeczonego nie umknął mojej uwadze. Ha ha ha. Gdyby tylko Michał nie dawał tak popalić, to uśmiech pewnie nie schodziłby mi z twarzy. A tak dla równowagi dziecko przypomina mi o swoim czarcim charakterku. Próbowałam zaszyć się w kuchni, by zebrać myśli.

Dziś naszła mnie ochota na ziemniaki z ogniska (pewnie dlatego, że dużo rozmyślam o naszym ślubie z Jackiem). Przygotowałam więc ich substytut. W tym celu ugotowałam ziemniaki w mundurkach, które uprzednio wyszorowałam ostrą stroną gąbki kuchennej. Musiały być one tej samej wielkości, nie mogłam też dopuścić, by się zbytnio rozgotowały (rozpadły by się).

Piersi z kurczaka usmażyłam na oliwie z oliwek wraz z solą, pieprzem i tymiankiem. Moje wyszły trochę „gumowe”, bo mięso było rozmrażane. Muszę sobie jakoś radzić w sytuacji, gdy tak rzadko mogę opuszczać dom, więc mrożę półprodukty. Nie ma jednak co ukrywać, z surowego, świeżego mięsa kotlety są jest najsmaczniejsze. Pewnie też oliwę miałam za słabo rozgrzaną. Jak się nie ma co się lubi…

Mięso odłożyłam na mniejszą patelnię. Na dużą patelnię (z aromatyczną oliwą i tymiankiem) wrzuciłam natomiast ziemniaki, które zasypałam kminkiem. Smażyłam tak długo, aż skórka mocno zbrązowiała, a wraz z nią nieco miąższ. Na drugi raz podpiekę jeszcze odważniej.

Gorące ziemniaki przekroiłam na pół i nakryłam twarożkiem zmieszanym z masłem, czosnkiem, koprem zielonym i solą. Danie podałam z ogórkiem kiszonym. Pychota!

Po uroczystości w USC, jeśli pogoda pozwoli, zasiądziemy wraz z przyjaciółmi i ich dziećmi przy ognisku. Będzie mięsiwo na ruszcie i kiełbasy. Chciałabym zjeść ziemniaka uwędzonego dymem. Powoli składamy w całość elementy naszego ślubu. Marzy mi się chabrowa, zwykła, ołówkowa sukienka. Bukiet zrobię sama z białych róż i szafirków. Pamiętam, jak w dzieciństwie zachwycałam się tymi niebieskimi kwiatuszkami w ogrodzie mojej Cioci…To będzie dla mnie wyzwanie i przyjemność zarazem, by gustownie skomponować kwiaty. W internecie znalazłam taką wiązankę…(Zdjęcie pochodzi z www.pobieramysie.pl)

A Narzeczony nie będzie miał prawdopodobnie garnituru, tylko elegancką koszulę. Ceremonia będzie taka jak my: zwyczajna. To jest naszym wielkim atutem w tych obłędnych czasach…

***

11 thoughts on “Ziemniaczki z kminkiem

  1. Iga ja przy Tobie doła łapię. Nie dość, że wzorowa mama, to jeszcze idealna gospodyni domowa, gotująca pyszne obiady, rozsądna, zaradna a przy tym wygląda… ulala 🙂 czytam cię od dawna a komentuję po raz pierwszy i to z powodu błahostki 🙂 pozdrowienia z rzeszowa. justyna

  2. Pani Iguniu kochana, uwielbiam czytać Pani posty, bije od nich zwykła, najzwyklejsza normalność, nic udawanego, pisze Pani zwykłym prostym językiem o zwykłych sprawach. Uwielbiam Pani prostolinijność, lekkość, pisze Pani po prostu to co czuje. Jest Pani bardzo odważną kobietą, ponieważ potrafi Pani publicznie pisać nie tylko o sukcesach ale i porażkach, jest w Pani dużo pokory. A to, że zdarza nam się nieraz pokrzyczeć na nasze niesforne dzieci, no cóż jesteśmy tylko ludźmi. A Pani? Pani jest dla mnie bohaterką, gdyż umie Pani się pochwalić sukcesami ale też nie wstydzi porażek… Dzieciaki nam jeszcze nie raz dadzą w kość, ale jeżeli chcemy żeby wyrosły na mądrych ludzi, to musimy ich mądrze wychować, zarówno chwalić jak i karcić, dzieci muszą wiedzieć co jest dobre a co złe, co im wolno a czego nie wolno.
    Ogromny mój podziw i wielkie brawa dla Pani i Pana Jacka!!! Ludzie jesteście wielcy!!!
    Serdecznie pozdrawiamy! Ucałowania dla synków:-*

    1. Mamo Tosi…Kiedyś pewna złośliwa osoba powiedziała, że „lansujemy się na chorobie dzieci”. Najpierw bardzo mnie to zabolało i płakałam. Potem jednak zrozumiałam, że tyko w chorym umyśle mogła zrodzić się taka myśl. My jesteśmy domatorami, dbamy o siebie, pielęgnujemy nasze uczucie już 4 lata w tej naszej Kurlandii. Nie raz chciałam zamknąć bloga i pisać wspomnienia do przysłowiowej szuflady. Jednak w tym zabieganym świecie jesteśmy tymi, którzy potrafią żyć ze sobą, a nie obok siebie. Udało nam się coś, co jest rzadkie we współczesnym świecie. Dzielę się tym, bo dociera do mnie bardzo dużo sygnałów, że jest to ludziom potrzebne. Że ich to motywuje do działania. W pewnym sensie czuję się odpowiedzialna za ludzi, którzy zrozumieli o czym jest Kurlandia i próbują walczyć o szczęście we własnych domach. Popełniamy błędy jak każdy, żaden wstyd. Grunt, żeby nie podchodzić do problemu obojętnie. Jak się z nim uporać w sytuacji, gdy człowiek nie chcę się przyznać, że ma problem? Dziękuję za miłe słowa. Nie uważam się za jakąś „bohaterkę”, absolutnie nie. Sama czerpię dużo z wiedzy koleżanek, jestem świadoma, ilu rzeczy jeszcze nie wiem. Jeśli mogę mówić o jakimś sukcesie, to jest to fakt, że nie podchodzę biernie do życia i działanie jest wpisane w moją naturę. A to już jest napęd do ciągu pozytywnych zdarzeń. Dziękuję za wiarę we mnie. To wiele dla mnie znaczy

  3. Ojj ceremonia raczej niezwyczajna 🙂 Zwyczajne są białe gołąbki i limuzyna, balony, rosół i kotlet na obiad, droga wódka. Spocony wujek Heniek obściskujący młode dziewczyny, kuzyn Marek który się upił przed 24 i siostra Mariola która kłóci się z mężem bo za mało z nią tańczy.
    Wasza ceremonia będzie intymna tylko dla Was, by chyba tak powinno być, ślub bierzemy z partnerem a nie z całą rodziną 🙂 Powiem Ci szczerze, że zazdroszczę takiego rozwiązania, gdzie będzie czas na refleksje i emocje 🙂

    1. Dziękuję. Robimy zawsze jak czujemy. Jedni nas za to lubię, inni wręcz przeciwnie :))) Dziękuję, że jesteście po dobrej stronie mocy. Ha ha ha!

  4. Pani Igo dzięki za fajny pomysł na dzisiejszy obiad 😉 i uświadomienie mi , że w życiu trzeba działać aby naprawdę żyć ;););)

  5. Aja jaj tak się rozpisałam i zapomniałam przepisać kodu no i wpis zniknął:-( szkoda bo pisałam do Pani jeszcze kilka ciepłych słów.
    W nas macie wiernych czytaczy. Będziemy czytać Waszego bloga tak długo, jak długo Pani będzie pisać o Waszym zwykłym, niezwykłym życiu!!! :-*

  6. Iga
    czytam każdy wpis z niecierpliwością czekając na nastepne żeby wiedzieć co o Was 🙂
    Metamorfoza super 🙂 wyglądasz na szczęśliwą co zresztą wypisane masz na twarzy 🙂
    przeczytałam co robisz na obiad i ślinka cieknie jak szalona chyba wiem co zrobię pojutrze 🙂
    pozdrawiam Iza

  7. Ja także jestem na etapie obmyślania, jak zorganizować wesele..właściwie na samym początku, bo dopiero od miesiąca jesteśmy zaręczeni. Ślub będzie cywilny, także marzy mi się plener..nie wiem tylko, czy spróbować ściągnąć gdzieś urzędnika, czy wziąć ślub w USC, zrobić przyjęcie dla rodziny, a potem wyjechać ze znajomymi nad jeziorko i ognisko, gitara i śpiew, czy nie rozdzielać.. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *