Bez kategorii

Tropem krasnali

Sylwestrową noc spędziliśmy leniwie. Piżamka, szklanka piwa i pstrykanie pilotem między TVP2, Polsatem a TVN’em. Tak właśnie mi się marzyło, choć przed samą północą przyszła refleksja, że mogliśmy jednak pojechać do naszych Przyjaciół. Kiedy usłyszałam Witka w słuchawce, skarciłam się za swoje lenistwo i staranne, wręcz uporczywe, dbanie o domowe finanse.

Biesiada w piżamach miała swoje dobre strony. Po raz kolejny przekonałam się, że mój spokojny, niekiedy mrukowaty Mąż, skrywa ogromne pokłady poczucia humoru. Oczywiście był to humor sytuacyjny, bardzo ściśle związany z kontekstem jakiegoś wydarzenia. Pewnie osoba z zewnątrz nie umiała by zrozumieć większości naszych żartów, ale my wyczuwaliśmy ironię doskonale. Do toastu musującym winem było też nucenie znanych przebojów, a po północy  Michała zbudziły wystrzały fajerwerków i wspólnie  oglądaliśmy przez okno w salonie eksplozje sztucznych ogni. Zakończyliśmy pewien – ubrany w ramy czasowe – etap naszego życia.

W Nowy Rok 2014 pojechaliśmy na spacer, bez konkretnego planu wędrówki. Chodziło nam o to, by Jacek skorzystał z wiedzy zdobytej na szkoleniach i zrobił kilka bardzo udanych zdjęć do swojego portfolio. Zabytki Wrocławia były wdzięcznymi obiektami, acz przypadkowo, to krasnale zdecydowanie zdominowały kierunek naszego zwiedzania.

Kiedy Michał każdego znalezionego Krasnoluda obcałowywał po brodzie, do naszej dyskusji dołączył się przypadkowy przechodzień. W ten o to sposób staliśmy się posiadaczami bezpłatnej mapy rynku, którą w pobliskim hotelu zdobył nam rozmówca. Zachęcił też do kupna mapy za 6zł, gdzie zaznaczone było większość wrocławskich krasnoludków. Specjalnie użyłam pojęcia „większość”, bo udało nam się ich odszukać dużo więcej…

Był Krasnal Szymona, na wózku…

Tym razem Szymcio jechał w zwykłej spacerówce na leżąco, bo to była pora drzemki, w wózku inwalidzkim nie ma stelaża pod wyprostowane nóżki. Przetestowaliśmy też śpiwór od Świętego Mikołaja, który dotarł do syna wprost z Norwegii. Rewelacja! Strasznie się cieszymy, bo pasuje do wózka jak szyty na miarę.

Mi podobał się krasnoludek korzystający z bankomatu Banku Krasnoludzkiego, a konkretnie zbolała mina.

Michał pytał, która figurka jest jego…pewnie krasnal-kataryniarz, bo nasze dziecko wydaje dźwięki jak nakręcone…

Wyprawę zmuszeni byliśmy podzielić na etapy, bo mróz dawał się we znaki. Jackowi zmarzły ręce, Michałowi jęzor od gadania. Ha ha ha. Wstąpiło w niego coś tak absolutnie nieznośnego, że po kolejnym ostrzeżeniu syn dostał karę i odreagował wyreżyserowaną na pokaz przed ludźmi histerią. Trudno, po spacerze mieliśmy Michałkowi wręczyć klocki, wybrane na stacji benzynowej za zdobyte zniżki. Samolot poczekał więc na lepsze czasy.

Syn odpracował przewinienie: odkurzył w całym domu, umył lustro w szafie i wybrudzone dłońmi okno w swoim pokoju. Kara za niedopuszczalne zachowanie została anulowana. Nasze dziecko musi nauczyć się szacunku do siebie, do ludzi i do rzeczy. Daję mu tylko takie zadania, które jest w stanie wykonać. Wbrew pozorom sześciolatek potrafi już bardzo wiele, a odkurzyć dywan to już na pewno. A Michał zrobił to z chęcią i jeszcze się chwalił jaka czysta szyba.

Tak się jeszcze na koniec zastanawiam…jak wyglądałby nasz-rodzinny Krasnoludek…Mi się skojarzył taki zgarbiony, z dwójką dzieci na plecach. Ale uśmiechnięty.

***

 

 

 

 

2 thoughts on “Tropem krasnali

  1. nigdy w życiu nie kazałam mojemu synowi gdy był niegrzeczny sprzątac w domu. jak nabroił nie mogł bajki pooglądać .nawet teraz jak ma 12 lat to najpierw rozmowa a pozniej jakaś kara przeważnie to wyłącznie komputera

    1. Oj rozmów było wiele, i upomnień. A Michał sam chciał odpracować i pytał co ma zrobić. Odebranie bajki działało jak miał 4 lata, a komputera jeszcze mu nie dajemy. Wbrew temu, co byćmoże myślisz, Michał zrobił to z wielkim entuzjazmem. I jeszcze się chwalił jaka czysta szyba.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *