Bez kategorii

Budowa

Niepewnie postawiłam stopę na schodach…jeszcze nie zdjęto z nich drewnianej konstrukcji, beton wylano zaledwie kilka dni temu. Nawołuję…cisza. Dziwne, bo drzwi do domu były otwarte. Rozglądam się zaniepokojona. Podnoszę głos o kilka tonów. Ktoś odpowiada z poddasza. Wchodzę więc po stopniach, upewniając się jeszcze, czy na pewno mogę deptać po świeżej wylewce.

Rozglądam się z zaciekawieniem…poddasze ocieplone. Konstrukcja pod regipsy jest, elektryk nie poprawił wystającego kabla („Muszę dopilnować „- pomyślałam – „Jak można poprowadzić przewody nad progiem???”).

Boże…nasz dom. Latami na niego czekamy. Zaczęliśmy się o niego starać po pół roku związku, gdzie jeszcze nie było mowy o naszym ślubie, tym bardziej dziecku i wspólnej starości: Jacka i mojej. Wtedy była to głównie czysta kalkulacja- rata kredytu dużo mniejsza, niż koszt wynajmu mieszkania od obcych ludzi. Życie pisze jednak zaskakujące scenariusze…

Teraz jest Szymon. Jest jaki jest: cudny, acz problematyczny. Rok ciężkiej rehabilitacji i dziecko zaczyna kojarzyć, do czego służą przedramiona…Najważniejsze, że wie, do czego służy szyja. Mam też wymarzonego Męża i mam się z kim starzeć. I teraz po latach jest ten dom, mimo wszystko tańszy niż wynajem. Poradzimy sobie, zawsze sobie radzimy. Bo wyjścia innego nie ma…

Nie mam jednak pojęcia jak przetrwać okres docinania kafli, a na przedłużenie wynajmu do końca marca nas po prostu nie stać. Martwi mnie myśl, że Szymon będzie aspirował ten cały pył ze szlifowania i wilgoć parujących tyków. Wyprzedaję więc co się da. Dziś poszła drewniana komoda, na kupca czeka sosnowa witryna i sekretarzyk. Jutro szykuję moje ukochane akwarium do zlicytowania. Życie jest sztuką wyborów. Dokonuję ich dość świadomie i bez bólu w sercu. Szymka płuca są bezcenne. Ratowaliśmy je 7 miesięcy na intensywnej terapii. Mam nadzieję, że wprowadzimy dzieci do gotowego domu na koniec pierwszego kwartału 2014. Muszę tylko wydrzeć spod ziemi 3 tysiące złotych.

Salon będzie biało-fioletowo-szary. Podłogi i meble dąb sonoma. Kuchnia czekoladowo- kremowa. Fiolet wyłącznie w dodatkach, niemniej jednak do salonu jakoś nawiązać trzeba. Pokój Michała urządzimy z pozostałych drewnianych mebli. Poza łóżkiem wszystkie pamiętają czasy, gdy miałam szesnaście- siedemnaście lat. Gdy je oszlifuję, będą jak nowe. Mamy już szafki do sypialni i komodę z pufem. Zabieram się za ich odrestaurowanie. Cały czas szukam ramy łóżka do odnowienia. Jestem jednak wybredna, musi mieć gięte nogi i przód niezabudowany. I nie dam więcej niż 300zł, więc pozostaje mi jeden procent ofert, he he.

Staliśmy się mistrzami gmerania po pchlich targach i wyprzedażach, czego najlepszym dowodem jest dzisiejszy komentarz Jacka…”Znając Ciebie to za gorsze urządzimy ten dom, a będzie bardzo ładnie”. Fiu fiu, ma Małżonek opinię na mój temat. Ha ha ha. Bóg jeden wie, ile nerwów mnie kosztuje ta kalkulacja z ołówkiem w ręku, z czego by tu urwać choć pięć dyszek…Zdobyłam zabytkowy żyrandol za 25zł, jestem wielka. Ha ha ha.

Na szczęście mamy Przyjaciół. PRZYJACIÓŁ przez duże „P”. Witek, zwany moim bratem, ułoży nam panele. Agnieszka i jej Mąż zadbali o kafle, kolega wyłoży je w przyzwoitej cenie. Mamy też ekipę do dźwigania i sprzątania. Jakoś przetrwamy. Musimy. Ale szczerze się boję: ukrytych kosztów, pomyłek, obsuw czasowych i tego, że mój Mąż tak bardzo na mnie liczy. A ja przecież jestem amatorką, nie znam się aranżacji wnętrz. Pozostaje mi intuicja. Jacek wiele nie podpowie, bo  musi na własne oczy zobaczyć to, co ja „widzę” w głowie. I ciężko go przekonać do czegokolwiek bez wizualizacji. Gmeram więc po necie i tłumaczę cierpliwie…”Zobacz, tu biała ściana i grafika z fioletem, tu grafitowo-biały narożnik, tu fioletowa ściana…” Cechuje go jednak dobry gust i to nas ratuje. Wizję salonu mamy już spójną, problem z głowy. Pozostało pospierać się o sypialnię i poddasze. Ha ha ha. Ja kocham retro, mój Mąż nie. Muszę więc wspiąć się na wyżyny moich umiejętności i połączyć zabytkowe szafki z nowoczesnymi dodatkami. Trudne zadanie, przynajmniej dla mnie.

Radość plecie się z troską. Tak to już w życiu jest. Rok 2013 obfitował w wydarzenia. Były chrzciny, ślub i wymarzone święta Bożego Narodzenia. Przyszły rok zacznie się bardzo pracowicie. Niech będzie szczęśliwy i bardzo pomyślny, czego Państwu i nam życzę. Wszystkiego dobrego!

***

 

 

 

 

18 thoughts on “Budowa

  1. My też mamy zamiar się wprowadzić do końca 1go kwartału 🙂
    Nasz salon będzie beżowo-brązowo-fioletowy, fiolet też tylko w dodatkach.
    Zamiast schodów póki co drabina 😉
    Mam tylko problem z kuchnią, w Castoramie jest ładna, ale na dłuższą metę dość badziewna..Bodzio też badziewne, a na Ikeę chyba nas nie będzie stać..podobno najtaniej samemu kupić korpusy szafek i fronty.

      1. Pani Igo, nie wiem, ile kosztuje kuchnia z Bodzia, ale chciałabym polecić Pani bardzo fajną, niedrogą (tak myślę) wrocławską firmę – JURKUL. Robią różne meble na wymiar – kuchenne, do pokoi, w różnych stylach – Trzeba tam zadzwonić i umówić się – za 100 zł przyjeżdża Pan i robi wycenę – bez względu na to, czy się zdecydujecie, czy nie. Meble są na wymiar. Za kuchnię kilka lat temu (oczywiście bez kuchenki/lodówki itp.) zapłaciłam 3 tys. zł (choć to też zależy od wielkości kuchni oczywiście). Za zabudowanie ściany dużą szafą na ubrania z przesuwanymi drzwiami, szafkami, półkami, szafą przeszkloną też ok. 3 tys. w zeszłym roku. To nie jest żadna reklama, na prawdę mam tę firmę przetestowaną. Ludzie mili, czyści, sprzątają po sobie, robą szybko i dokładnie. Myślę, że warto choćby przemyśleć 🙂 http://www.jurkul2.republika.pl/ strona internetowa może się wydać uboga, ale firma na prawdę godna polecenia.

        Pozdrawiam ciepło, Marta z Wrocławia.

  2. Osobiście odradzam meble z Bodzia są tanie ale i marne…płyta się rozłazi przy szafkach od suszarki i zlewu ( nie lubia wody) i drzwiczki też po roku dwóch zaczynają się jakoś bujać a szafki podnoszone do góry to to cos ( zapomniałam nazwy ) szybko się psuje.
    W tym samym czasie kupowałam meble ja i siostra – ona juz swoje 2 razy reklamowała i cześc rzeczy jest wymieniona a z moimi zakupionymi w http://meblomar.com.pl/ nic się nie dzieje. Polecam porównac sobie ceny i nie wiem czy do Ciebie by dowieżli bo nie wiem czy obsługuja cały kraj.
    Pięć lat temu ceny mieli podobne ( niewiele naprawdę niewiele droższe) a jakość dużo lepsza.
    Czytam Cię od dawna , nigdy nie komentowałam ale wiem jak to jest urządzać dom małym kosztem .
    Nie namawiam ale może warto zobaczyć i porównac.
    Pozdrawiam Ciebie i całą rodzinkę.

  3. a ja mam kuchnie z Bodzia i jestem MEGA zadowolona. nie oszczedzam jej, wrecz przeciwnie, jest polem czestych szalenstw kulinarnych i jak dotad (3 lata) spisuje sie idealnie

  4. U nas wszystkie meble są z Bodzia. Kuchnia też. Kuchnię mamy 2,5 roku, nikt się z nią delikatnie nie obchodzi, szczególnie nasz prawie trzylatek, a wygląda jak nowa

      1. Centrum kuchni na Bielanach jest, tak?
        Teściowa ma Bodzia na wysoki połysk, może dlatego średnio wygląda.
        W Castoramie jest ładna kuchnia za 2300, jak chcesz prześlę zdjęcie przez fb, kolorostyka podobna jak chcesz.

  5. Iga my mamy z BRW i są idealne ,można kupić gotowe ,na wymiar ,itd.Polecam naprawdę a cenowo to tak jak wszędzie ,czasem warto dać 100zł więcej za szafkę a posłużą latami 😉

  6. Czytam od dawna Pani bloga ale jakoś nigdy nie komentowałam… Chciałam powiedzieć, że ma Pani cudowną rodzinkę a Pani jest wyjątkową osobą, którą bardzo podziwiam… Trzymam kciuki, żeby przeprowadzka była jak najszybciej… Jesli chodzi o meble z BODZIA to powiem szczerze, że ja mam kuchnię już 3 lata i nic złego się z nią nie dzieje. Jestem bardzo zadowolona, zresztą tak samo jak i z sypialni (też ma 3 lata i łóżko CAŁE 😉 ).
    W Nowym Roku życzę Pani i całej rodzince wszystkiego najlepszego 🙂
    Pozdrawiam
    ps jeśli chciałaby Pani poczytać mojego bloga to proszę o zostawienie adresu mail to wyślę zaproszenie…

  7. co do kuchni to też będę szukać czegoś taniego bo zaczynamy remont to nie pomogę, ale polecam wycieczkę na stary Młyn koło korony, w każdą niedzielę i chyba w soboty też na pchlim targu można wyrwać klamoty które w twoich rękach będą prawdziwymi perełkami, macie blisko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *