Mniejszy Szczerbatek już dotarł do Mani. Dziewczynka ponoć była wzruszona, podziękowała mi za smoka przez telefon, co mnie rozbroiło. Tymczasem Nocna Furia i inne baśniowe gady zdominowały wypowiedzi Michałka oraz jego prace artystyczne…Powstała też mapa jak dotrzeć do smoków (dolny prawy róg fotografii). Widać na niej las i trasę oraz oznaczenia nawigacji. Były też smok wiercący dziury w ziemi – największy wróg Szczerbatka.
Mama Mani uświadomiła mi, że jest jeszcze serial „Jeźdźcy smoków”. W jednym z odcinków złośliwy Wiking Pleśniak zrobił sztuczne szpony, by sprowadzić na smoki podejrzenie za zniszczenia we wiosce i zmusić wodza do wygnania ich z wyspy. Michałek poprosił mnie, żebym zrobiła mu specjalną pieczątkę z ziemniaków, co dość chętnie uczyniłam. Synek odbijał smocze ślady na kartce.
Robiąc dziś zakupy w Biedronce natrafiłam na kapcie-szpony. Sprawdziłam na czytniku…15 złotych. Biorę!
„Mamo, mam pazuly” – ekscytował się Michałek – „Jestem Nocna Fulia”.
„Ale nocna Furia była czarna” – wtrąciłam – „Może jesteś dinozaurem?”
„Yyyyy, to jestem zielolym smokiem” – odparło dziecko. W ten oto sposób Michał definitywnie zakończył erę praszczurów i z impetem wkroczył – a raczej wbiegł w szponiastych kapciach – do baśniowej krainy Wikingów.
***
A Mania nie wypuszcza swojego Szczerbatka z rąk – razem śpią, jedzą, bawią się, chodzą do sklepu i w odwiedziny do babć… Prawdziwe szaleństwo!!! Igu, jeszcze raz wielkie dzięki i ogromne buziaki od Mani i od nas <3 :*
Spoooko 😛