Bez kategorii

Arka Noego

Dziś uświadomiłam sobie dwie rzeczy…jak wiele jestem w stanie zrobić dla mojego dziecka i jak bardzo się postarzałam.

Trzeba było kierować się wielkim uczuciem do syna, by znaleźć w sobie chęć do przepychania się z wózkiem i wszystkimi tobołami przez wielki, często mało serdecznie zachowujący się tłum, aby w oparach mikotyny i wśród sporego hałasu ścigać orszak Trzech Króli zmierzający w stronę ryku. Wszystko po to, by Michał zrozumiał kim był Kacper, Melchior oraz Baltazar i o co chodziło z tym całym ” dzisiaj w Betlejem wesoła wiwina”…Wiadomo, Michałek rozumie tyle, ile zobaczy na własne oczy.

„Przepraszam, chciałabym jednak wyjechać z tego tłumu z dziećmi…” – niewiele osób choć drgnęło – „Przepraszam, nie chciałabym Państwa potrącić”. Cisza, brak reakcji…Starsze Panie ściśle zwarły szyki na przodzie orszaku, głośno zawodząc przy tym kolędy. Nie pozwolono mi opuścić zgromadzenia, więc mozolnie przesuwam się wśród ludzi z wózkiem, w drugiej ręce trzymam Michałka, żeby się nie zgubił. Mimo moich starań, szerokie koła przejechały komuś po bucie…”Proszę uważać i się nie pchać” – usłyszałam czyjąś niemiłą dygresję. „Przepraszam, ale prosiłam, żeby na sekundę ustąpić nam drogi, bym mogła spokojnie opuścić to miejsce”. Za którymś razem moje „przepraszam, ale” nie było już tak serdeczne. Za kolejnym doszłam do wniosku, że jestem aspołeczna. Nie lubię tłumu, potrącania łokciami, nie lubię też znieczulicy. Ale kocham moje dziecko, więc obiecanych Trzech Króli mu pokazałam. Jechali co prawda na koniach, ale tego przecież nie mogłam przewidzieć.

Uciekliśmy w pierwszą napotkaną boczną uliczkę. Potem już zrobiło się luźniej, nasz spacer zaczął przypominać prawdziwy spacer, a nie szkołę przetrwania.

Gdy dotarliśmy do rynku zaczął się koncert Arki Noego. I tu doszłam właśnie do wniosku, że postarzałam się, bo rozpłakałam się słysząc jedną z piosenek. Moja dusza jest stara. „Nie boje się, gdy ciemno jest, Ojciec za rękę prowadzi mnie…”. Sześć lat temu na intensywnej terapii dzieci nawet nie marzyłam, że mój syn powie…”Ooo, moja sasenka (piosenka),  lazem śpiewamy – z mamom?”. Nie przypuszczałam, że to moje dziecko mnie czegoś nauczy, że będzie tak wspaniałe…

Rozbeczałam się więc totalnie, a broda drgała mi w emocjach. Mój Mąż przytulił mnie mocno, uśmiechnął się patrząc na moje wzruszenie. Jak tu nie ryczeć, jeśli tyle szczęścia mnie w życiu spotkało? Mam Męża, dzieciaki. Jakoś szczęśliwie Pan Bóg poprowadził nas za rękę przez ten cały wcześniaczy dramat.

Michałek uczestniczył w koncercie dość odważnie „świeć wiaźdeczko mała świeć, do Jeziusa prowadź mnie”…Słodki widok: śpiewający synek w objęciach swojego Taty. Koncert był wspaniały, dzieci z Arki Noego śpiewały z ogromnym zaangażowaniem. Rytmicznie bujaliśmy się do skocznej muzyki. Bardzo miłe zakończenie naszej wyprawy, wróciłam z głową pełną przemyśleń.

Nie oczekuję, że moje dzieci będą bardzo inteligentne. Chciałabym tylko, żeby były dobrymi ludźmi. Żeby potrafiły staruszce ustąpić miejsca w tramwaju, zareagowały, gdy komuś dzieje się krzywda. Nie wiem, jak nastąpi rozwój Szymona, ale Michałek każdego dnia daje nam przykłady, jak bardzo uczuciowym jest człowiekiem. Czy to nie o to właśnie chodzi, byśmy byli dobrymi ludźmi? Byśmy zauważali potrzeby innych? Ja tak właśnie postrzegam wyznawanie wpajanej od dziecka wiary…

***

6 thoughts on “Arka Noego

  1. konie, no cóż dobre i to 🙂 wielbłądy są na macierzyńskim, odpoczywają w zoo 😉 nie zdążyłam wam napisać abyście przy okazji wizyty w rynku odwiedzili kościół prawosławny, w ichnią wigilię w kościele panuje istna magia dla dzieci, jeśli Szymciowi podobało się na pasterce, w wigilię prawosławną byłby jak zaczarowany, śpiewy jakie towarzyszą podczas ich mszy nie doświadczy się w kościele katolickim, pamiętam jako mała dziewczynka przemierzałam wszystkie kościoły w promieniu dom-rynek-ostrów tumski aby podziwiać szopki, co w prl-u było niezłą atrakcją ;P i na placu kościelnym w dwupiętrowym kościele św. Krzyża na dole odbywała się właśnie taka msza podobnie jak na Wyspie Piasek w św.Cyryla i Metodego, barwa kolorów i świateł z długich cienkich świeczek, szat księży i ikon na ścianach dla mnie to było magiczne miejsce

  2. Iga! Gdzie Ty byłaś, gdy Cię nie było? 😉 Świetnie się bawiliśmy w Waszym towarzystwie. Znów natrafiliście na – przepraszam za porównanie – dwa wymęczone wraki… ehhhh ale ostatnio nie mamy czasu odpocząć i odpoczywaliśmy własnie u Was 🙂 Mamy nadzieje na kolejne spotkanie. Komentarz Kacpra w tej sprawie: „mamooo, ale ja mam telaz gitale to kiedy pojedziemy ją dać Michałkowi????” Ja mu odpowiadam: „Teraz Michał przyjedzie do Ciebie na urodziny” a Kacper: „Huuujjjaaaaaaaa” 😉 Buziaki!

  3. Wiecie mój PIES kochany rufi tak tak nauczyłam go siad, wstań i jeszcze ucze leżec
    a po za tym jusz się żabka pływac ucze. a i poprosiłam koleżanki żeby na łyżwach do tyłu nauczyły mnie jeździć. Taaaaaaaaaaa a co tam u was wszystkich? u mnie jak zwykle!
    no tak a jaki jest wasz naj ulubienszy zwiezak?? bo mój to na pewno PIES
    a po za TYM to PA PA PA

  4. Przerabialam przebijanie się przez tłumy drugiego dnia świąt,gdy chcieliśmy obejrzeć z dziecmi szopkę…starsze panie,ktore tak zawsze biadoloą jaka ta mlodzież jest chamska same nielepiej się zachowywaly.Rozpychanie się,stanie pół godziny w miejscu kiedy kolejka ludzi chce zobaczyć stajenkę.Maakra!!!! Mąż musial syna podnieść by ten cokolwiek zobaczył.szybko się ewakuowaliśmy 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *