Bez kategorii

Nelkoterapia

Z jednej stronie na leżał Jacek. Słyszałam tylko, jak w pewnym momencie zmienił mu się oddech i zaczął pochrapywać. Zasnął. Na moich kolanach, jak zwykle, Szymon. Obok Nelka żebrząca o odrobinę uwagi i równie absorbujący Michałek. Nasz  pies przez zimę zarósł sierścią i wygląda jak kłębek kłaków. Gdzieś z tego wszystkiego wyłaniają się orzechowe oczy proszące o odrobinę zaangażowania. Pieszczoty przyszły ze strony, której nikt z nas się nie spodziewał.

Najpierw Szymon odwrócił głowę w stronę kudłatej głowy Nibyjorka. Potem z wrażenia aż cały skierował się w stronę psa…

Wyciągnął małe rączki i zaczął…ciągnąć zwierzaka włosy.

Myślałam: „przypadek”. A skąd! Dziecko aż całe obracało się w stronę Neli, gmerało pieska po głowie.

Nel zachwycona. Jak zwykle (nienawidzę tego), zaczęła lizać. Lepki jęzor stymulował paluszki dziecka. Ona zawsze obdarowuje nas takimi pieszczotami. Milion razy karciłam ją, żeby trzymała język w pysku. Ale nieeee. Piesek koniecznie musiał nas chociaż raz mlasnąć. Szymkowi też nie szczędziła zainteresowania. W jej psim języku oznacza to wyrażanie miłości.

Obudziłam Jacka, bo zrywałam boki. Narzeczony, początkowo niechętnie, sięgnął po aparat. I sam zaczął się śmiać, bo jego synek – oczko w głowie Tatusia – faktycznie zaczepiało psa. Oznacza to, że główka Maluszka pracuje. Boże, jak wspaniale! Może wylewy nie zrobiły spustoszenia i synuś będzie się ładnie rozwijał? Nas bardzo ucieszył kolejny postęp Szymka. Dotąd skanował obrazki na ścianach, co już nas bardzo cieszyło. Głowa chodziła od prawej do lewej i z powrotem, co wyglądało, jakby sczytywał wszelkie informacje wokół siebie.

Michał jak zwykle pozował do zdjęć. Mam synów razem na fotografii. I Nelę oczywiście. Dała nam dziś wiele radości, stymulowała synka do zabawy. Nelkoterapia – inaczej nazwać się tego nie da. Ha ha ha.

Uwielbiam naszą sunię. Wrzuciliśmy ją dzisiaj do wanny, żeby przygotować do kolejnych zajęć synkiem, a rączkę dziecka porządnie umyliśmy. Kontakt ze zwierzętami, to jedna z form rehabilitacji, którą i Michałkowi serwowaliśmy odkąd wyszedł ze szpitala. Nie sądziłam jednak, że Szymon zareaguje na zwierzątko tak wcześnie. To bardzo dobry znak, głęboko w to wierzę…

***

6 thoughts on “Nelkoterapia

  1. bardzo cierpliwy ten wasz piesek, nie wiem czy moje yorki dalyby sie tak ciagnac 🙂
    jak tak na nia patrze, to jest jak klon mojego starszego psa 😀

  2. Iguś, cudownie. Szymonek jest przeuroczy!!! Mamy dowód na to, że Szymon jest zdrowy!!!!ZDROWY!!! Reaguje na wszystkie bodźce!!!HURAAA!! A Mina Nelki BEZCENNA!!! Mocno Was ściskam!!!!

  3. Cudne dzieci i cudny piesio!!! Zwierzaczki naprawdę mają cudowny wpływ na rozwój dzieci. U nas jest kotka. Mój Szymon (wcześniak) jeszcze dobrze nie zawołał do mnie „mama”, za to pięknie woła kotkę (i wszystkie inne koty) „Agatka”:))) Pamiętam, gdy urodził się pierwszy synek i przyszła do naszego domu położna-starsza pani. Od progu skrzywiła się-ojj,kotek jest w domu…. lepiej wydajcie kota, bo malutkie dziecko… Pani nielubiąca kotków sobie poszła, kotek został. A my nie wyobrażamy sobie naszego domu bez kota. Dzieci go tulą, kochają. Kot ma cierpliwość. Kotu trzeba posprzątać i dać jeść, a to wyrabia poczucie obowiązku. Przyjemne z pożytecznym. I o to chodzi;)

  4. Dopiero od jakiegoś czasu śledzę tego bloga – i powiem jedno – podziwiam Cię i oczywiście trzymam kciuki i wierzę, że Szymuś będzie zdrowy! Jest prześliczny !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *