Bez kategorii

Klamoty

Zanim spadł na nas ciężki do rozwiązania problem, mieliśmy cztery dni beztroskiego urlopu. Pierwsze dwie doby spędziliśmy u mojej Mamy, z którą coraz łatwiej nawiązać mi porozumienie. Ja przez te lata ostro dostałam w kość, więc jestem w stanie lepiej zrozumieć moją Matkę, co szczerze jej przyznałam. Ona też chyba pogodziła się z faktem, że jestem samodzielnym bytem i jeśli będę potrzebować rady, to się po nią zgłoszę. Było całkiem miło.

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się u mojego „Braciszka”, który zrobił mi ogromną przyjemność. Wstaliśmy skoro świt i pojechaliśmy razem na giełdę staroci przy stadionie w Lubie. Raj! Znalazłam wiele ciekawych rzeczy za grosze, między innymi wózek z czasów PRL-u i równie wiekową lalkę.

Jak ja żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia, zanim zaczęłam ją odnawiać!!! Ubranko brudne, w kilku miejscach wyszarpane szwy. Prowizoryczne guziki, rzepy już były zbyt zmechacone, by się zapięły. Brak bucików, twarz pomalowana bodaj lakierem do paznokci. Ale najgorsze były włosy! To nie był kołtun. To były trzy zmechacone dredy, splecione w warkocz, który zapięto gumeczką. Do niej z kolei wkręciło się sporo włosów, które musiałam wyciąć wraz z gumką.

Wraz z Asią umyłyśmy lalce włosy szamponem i nalałyśmy odżywki, by włókna były śliskie i dały się rozczesać. Niestety szło to opornie, więc za namową „Bratowej” nalałam na głowę lalki oliwki dla niemowląt. A potem pieczołowicie przez ponad godzinę, kawałek po kawałku, rozplątywałam włosy. Po ich umyciu nadal puszyły się mniej więcej od połowy długości ku końcówkom. Zmechacenie dredów spowodowało poskręcanie się syntetycznych włókien, co nadal było widoczne mimo rozczesania splotów. Padł więc pomysł, żeby wykorzystać prostownicę, ale obawiałyśmy się spalenia włosków. Ostatecznie umyłam lalce głowę bardzo gorącą wodą, aż parzyła mnie w ręce. Włosy idealnie wyprostowały się. Upięłam blondyneczce fryzurę, na gumeczce przyczepiłam granatową kokardę w kropeczki. Duża lala dostała nowy wizerunek. Zapłaciłam za nią 10zł.

Potem pozostało naprawić ubranko, uszyć skarpetki, przyszyć guziczki i koronkę do fartuszka. No i jeszcze zmywaczem bez acetonu wymyłam lali buzię. Wózek zalałam odkamieniaczem i szorowałam ze dwie godziny z rdzy. Kosz i budę wymyłam wodą z odrobiną pachnącego wybielacza. Jedno przetarcie zacerowałam. A oto efekt moich starań…

Obie te rzeczy kupiłam w pewnym, bardzo konkretnym celu. Ale o tym opowiem dopiero po przeprowadzce. Z dumą patrzę na te piękne zabawki, które doprowadziłam do idealnego stanu. Asia podsyciła mój zapał, jak na Przyjaciółkę przystało. W wolnej chwili uszyję do wózka pościel. Może uda mi się jeszcze kiedyś wyszperać lalkę-bobasa również wyprodukowanego w czasach poprzedniego ustroju? Chińskie zabawki nie mają duszy, pewnie wiele osób się ze mną zgodzi. Poza tym…nie jest wielkim wyczynem wyciągnąć z portfela banknot o dużym nominale i zapłacić za zabawkę w markowym sklepie. Prawdziwym wyzwaniem jest wyszukanie gratów za gorsze i własnoręczne ich odrestaurowanie.

Wypad na targowisko było miłą odskocznią od moich Chłopaków. Kocham ich z całym sercem, myślą i uczynkiem. Ale niekiedy lubię się za nimi stęsknić. Witek okazał się świetnym kompanem. Nie narzekał, nosił wygrzebane przeze mnie klamoty. O takim Bracie marzyłam całe życie. Sam się znalazł i to w najtrudniejszym momencie mojego życia, gdy Michał walczył o sprawność i samodzielność. Witek jest moim najlepszym Przyjacielem, a Asię i dzieciaki darzę nie mniejszą sympatią. Mogę zawsze na nich polegać, a dzięki naszemu wypadowi naładowałam się energią. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jak bardzo poważne czekają na nas kłopoty i jak bardzo te siły będą mi potrzebne…

***

11 thoughts on “Klamoty

  1. Oj zgadzam się z Tobą (mam nadzieję, że mogę się zwracać w ten sposób), że zabawki z tamtego okresu były magiczne.. Zawsze powtarzam mojemu synkowi jak trudno było cokolwiek zdobyć i nie każdego było stać na „wszystko”. Ja zawsze marzyłam o wózku dla lalek, niestety nigdy Go nie miałam (było nas 3 i rodziców nie bylo stać na to). Ale moja przyjaciółka miała i razem chodziłyśmy z wózkiem a w nim 2 lalki 🙂 I wtedy dzieci naprawdę potrafiły fajnie się bawić i dzielić z innymi.
    A lalka i wózek zakupiony przez Ciebie są wyjątkowe 🙂
    Nie wiem jakie problemy się u Was pojawiły ale mam nadzieję i wierzę w to mocno, że sobie poradzicie i wszystko się poukłada po Waszej myśli…
    Pozdrawiam 🙂

  2. oj,Iga ,Iga,z tym wózkiem i lalą to jestem naprawdę ciekawa…bo jesteś mega tajemnicza w tym temacie…a nic nie chcesz powiedzieć….a kiedy u Was przeprowadzka?bo chcę się dowiedzieć dalszego ciągu tej historii z odnowionymi zabawkami…;)no i życzę zdrówka:)

    1. Bo chcę pokazać już to, co z tym wózkiem zrobimy, a nie uprzedzać fakty. Musimy się przeprowadzić, więc 2-3 miesiące cierpliwości i się wyjaśni :))))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *