Z ŻYCIA WZIĘTE

Pierwsza frytka

Za dziesięć złotych można zjeść wielki obiad w Falafelu przy Uniwersytecie Przyrodniczym. Pyszny, doprawiony gyros, miękkie frytki i surówka z koperkiem – mniam! Szymcio tak sugestywnie wpatrywał się w nasze jedzenie, że podjęliśmy ryzyko i…daliśmy dziecku „pociumkać” gyros…

…oraz ugryźć i zjeść kawałek frytki. Tak, tak. Szymon potrafi już gryźć i nie strzelać przy tym pawia na trzy metry wprzód! Cudowna metoda Padovan!!! Początki były dość nieśmiałe…

…ale po rozsmakowaniu, Szymon sam prosił o więcej.

Pierwszy zjedzony centymetr frytki mamy już zaliczony. Ha ha ha! Jacek był tak zestresowany faktem, że nasze dziecko żuło ziemniaka, że chciał wiać z restauracji. Szymon jednak nie rzygnął, co uważam za olbrzymi – milowy krok – w terapii. Odwrażliwiliśmy jamę gębową. Jak? Masując stopy (szczególnie duży palec), dogniatając ręce. Wracamy do pierwotnych wzorców ruchowych. Robimy terapię wzroku, masujemy twarz i język, dajemy kauczuk do gryzienia oraz smoczek do ssania , a po godzinie takiej stymulacji dopiero jest karmienie. Aaaa i nie wolno zapominać, by  bujać dziecko na milion sposobów. Ciało ludzkie jest systemem zintegrowanym i trzeba rehabilitować całe ciało, by uzyskać oczekiwany efekt w jamie ustnej.

Dziś – w Biedronce – kupiłam na wyprzedaży kolejny hamak. Był  rozpruty, więc dałam za niego tylko czterdzieści złotych. Naprawa zajęła mi dziesięć minut i oto jest – genialna rozrywka i świetna terapia. Błędnik omywa się płynem, mózg koduje co trzeba, a endorfiny kipią we krwi. Ha ha ha.  Dziś kokon zasiedlił Michał z kolegą – Karolkiem. Jutro będziemy stymulować Szymka.

Całkiem dobrze się u nas dzieje…

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *