Bez kategorii

Atak szału

Wczoraj Michał w przedszkolu był pobudzony, ale to, co zrobił w drodze powrotnej było poniżej krytyki. Usłyszałam dzwonek, zaraz drugi. W drzwiach stała koleżanka ze łzami w oczach. Michał w aucie piszczał, kopał. Musiała się kilka razy zatrzymywać. Zdenerwowała się tak, że mało nie wybuchła płaczem.

Co temu gagatkowi strzeliło do głowy??? Cudem udało nam się rozwiązać problem dojazdu do przedszkola. A teraz znów jesteśmy w punkcie wyjścia. Wysłałam koleżance ponowne przeprosiny, niezręcznie mi było dzwonić. Czułam się bardzo źle. Już wolałabym sama coś przeskrobać, niż wstydzić się za dziecko.

Nie wiem, jak będą wyglądały następne miesiące do wiosny. Jacek może zawieźć Michała, ale nie ma go kto odebrać. Ja z Szymonem na mróz nie wyjdę. Poza tym…przedszkole to ostatnie miejsce, gdzie chciałabym zabrać wcześniaka bez szczepień. Dramatyczna sytuacja. Nie mam pojęcia jak z niej wybrnąć.

Jedyne, co przyszło mi do głowy, gdy już wypłakałam nerwy, żeby wybłagać pielęgniarkę środowiskową, by do nas codziennie na 30 minut przychodziła. Ja w tym czasie pojadę po Michała. Jakoś czuję, że to nierealne…

Jakoś nie tak wyobrażałam sobie dorosłe życie, gdy byłam dzieckiem…Czuję wielki ciężar na sercu…

***

19 thoughts on “Atak szału

  1. No tak, ja też tak właśnie myślę. Że nei tak wyobrażałam sobie dorosłość. A tu problemy, bo pieniądze topnieją na koncie w zastraszającym tempie, zmartwienie za co kupić ciuchy dzieciom, sobie. za co naprawić auto eh:/// Czy w tej Polsce da się normalnie żyć? Do czego to doszło, że dwoje pracujących rodziców, z kredytem za dom, mają problemy z utrzymaniem 4 osobowej rodziny:(
    Trzymaj się kobitko. Dasz radę. Porozmawiaj z Michałkiem, dlaczego tak się zachowywał…

  2. Kiedy właśnie Michał tak słabo rozumie mowę. Jemu coś wytłumaczyć…Jak dwu-trzylatkowi. Nie potrafi przewidzieć konsekwencji. On nie umie zrozumieć, że nabroił i postawił nas przed kolejnym dramatycznym wyzwaniem. Jak zorganizować przedszkole?

  3. A wiadomo co było przyczyną, że Michał tak się zdenerwował?? Każdy ma gorszy dzień, a dzieci reagują różnie. Co na pewno uda się wymyślić 🙂

    1. Szczerze mówiąc nie wiem…Koleżanka była bliska płaczu. Przeprosiłam i nie ciągnęłam ją za język. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Potem nie odpisała. Zrozumiałam, że to ostatni raz, gdy nam pomogła. Bo jak inaczej miałam to milczenie zinterpretować…

      Młody nawywijał, a Ty się Matka martw jak to rozwiązać…Ryczeć się chce.

      1. Myślę, że koleżanka potrzebuje czasu aby ochłonąć też.. Ale i tak może powinnaś porozmawiać z nią, dowiedzieć się co się stało.. Powinnaś wiedzieć, aby móc takie zachowania hamować.. Dzieci są tylko dziećmi o tym trzeba pamiętać 🙂 Nasze mamy też pewnie nie raz się paliły ze wstydu ze względu na nasze zachowanie 🙂 Ściskam 🙂

  4. A może Michałek tak odreagowuje pojawienie się w domu braciszka? Może tak uzewnętrznia swoją zazdrość, zupełnie normalną w sytuacji pojawienia się młodszego rywala, kiedy to rodzice mają mniej czasu i okazują wiele uwagi maluchowi…Trzymam kciuki za znalezienie rozwiązania i ściskam mocno!

  5. a mnie w tej historii najbardziej dziwi, ze kolezanka juz nie bedzie wozila Michałka… moze nie potrafie sobie tego odpowiednio wyobrazic, ale nie wiem co by musialo zrobic dziecko, zebym go nie wozila 😉 my na zmiane wozilismy z sasiadami dzieciaki do prywatnego zlobka i nie wiem jak bardzo dzieci musialoby zdewastowac auto, zebym sie zniechecila 😀

    1. Nie powiedziała, że nie będzie woziła. Nic nie powiedziała. Myślę, że ona boi się w zimie kierować autem, a przez mojego syna miała jazdę z atrakcjami…Tak podejrzewam.

  6. A może jakaś mama znajomego dzieciaczka z przedszkola mieszka niedalego Was i mogłaby i Michała przy okazji zabierać (wracałby z kolegą/ koleżanką i pewnie by tak nie szalał)? Swoją drogą lipa trochę, że koleżanka się nie odezwała – dzieci mają różne dni i może właśnie trafiła na gorszy, a pomagać powinno się niezależnie od tego…
    Trzymam mocno kciuki, żeby sytuację udało się rozwiązać.

  7. Porozmawiaj z koleżanką, może niech ona wybada czy michałek jest zzazdrosny (może przed nią się wygada). Znajdźcie przyczynę. A jak nie, to może ty byś jeździła razem z nią i brała szymonka. (nie wysiadałabyś z auta- tylko na czas przejazdu)

  8. Iga mam nadzieję, że jednak z koleżanka wyjaśnicie problem. Emocje opadną, koleżanka sprawę przemyśli… przeciez to mama najlepszego kumpla… przecież zna Waszą sytuację. Za to trzymam kciuki. Ale z drugiej strony to może poproś w hospicjum, może pielęgniarka będzie mogła do Was przychodzić nie dwa razy w tygodniu na 2 godziny lecz codziennie na 30 minut. Kurcze, trudno zostawić komuś malutkie dziecko ale dziecko chore i wymagające specjalistycznej opieki można zostawić jedynie komuś, kto jest do tego przygotowany. Bo już miałam taki szalony pomysł, żeby koleżanka z Szymkiem posiedziała te pół godziny a Ty mogłabyś odebrać chłopców z przedszkola. Ale to nierealne… wycofuję się. Mimo wszystko mam nadzieję, że sprawę wyjaśnicie, także z Michałkiem.

  9. Iga, spróbuj poszukać pomocy w MOPR-ze, masz dwoje dzieci z orzeczonym stopniem niepełnosprawności, tak? Powinni Ci pomóc.
    Ja jestem mamą trojaczków, też wcześniaków, lecz nie tak skrajnych. Mają po dwa lata i do tej poty przychodzi do nas opiekunka na kilka godzin dziennie, żeby mi pomóc. Kiedy były małe (do ukończenia pierwszego roku życia) przychodziły pielęgniarki – wszystkie te usługi finansuje MOPR w moim mieście.
    Może Ty też powinnaś spróbować? Na pewno by Ci nie odmówili!

    Pozdrawiam serdecznie
    Iza

  10. Może koleżanka będzie jednak go wozić, przecież zna chyba sytuację, a każdemu dziecku zdarzają się gorsze dni i mogą różnie zareagować, przecież to tylko dzieci. Mam nadzieję, że uda Ci się jakoś rozwiązać ten problem.

  11. Wcale się nie obwiniaj i nie wstydź się zachowania swojego dziecka. Wcześniaki skrajne już tak mają, jednej chwili są kochaniutkie, a w drugiej diabeł w nich mieszka. Po prostu One musiały walczyć o swoje przetrwanie i to daje teraz efekt w postaci „szałwicy” ( to tyle z doświadczenia). Może naprawdę spróbuj w MOPR-ze. Głowa do góry, dałaś radę wcześniej to taka chwilowa akcja nie powinna wiele znaczyć. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia,
    Agnieszka i czasem również wpadająca w furię Zosia 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *