Bez kategorii

Ślimaki

Porządkujemy ogród. Musimy wykonać głęboki rów w kształcie litery „L”na drenaż. Niestety ziemię wozimy przez salon. Sąsiadka z gospodarstwa na tyłach naszego domu nie zgodziła się na wjazd samochodem ciężarowym bez pozwolenia męża, który przebywa obecnie w sanatorium. Mamy zatem do przewiezienia taczką pięć ton żwiru i 4 tony ziemi. Choćbyśmy mieli ryć nosem, damy radę. Wizja pięknego ogrodu motywuje nas do działania.

Tymczasem Michał wymyślił zabawę polegającą na kompletowaniu rodziny ślimaków. Zaczął od synka, potem znalazł mu tatę. Mama została w domu, w wielkiej kępie traw. Najśmieszniejsze jednak były dialogi, które podkładał pod mięczaki. Tego się nie da powtórzyć, ha ha ha. Ślimaki były na topie przez cały dzień. I po co dziecku drogie zabawki???

Nasze poziomki już mają czerwone owoce. Winogron rośnie w oczach…Po uporządkowaniu ogrodu, trzeba go będzie rozsadzić. Jutro, najpóźniej we wtorek kupujemy rynnę, by odprowadzić deszczówkę do drenażu. Rwiemy się do pracy, ogranicza nas grafik Jacka i kapryśna pogoda.

Mąż wysłał mi poniższe zdjęcie znalezione w internecie i opatrzył je podpisem „Po trudach do szczęścia… Kocham Cię żono <3”.

Niespodziewanie odebrał nadgodziny i szybciej pojawił się w domu. Popołudnie do późnej nocy spędziliśmy na dworze. Mimo zmęczenia fizycznego, byliśmy cudnie zrelaksowani, a ogród piękniał w oczach. Powiedziałam Mężowi, że mogłabym na nowo się w nim zakochać, już dawno nie byłam tak szczęśliwa. On też. A potem zasiedliśmy przed telewizorem i wypiliśmy jedno, zimne piwo na spółkę. Po ciężkiej pracy chłodny napój smakował lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej. I życie też nie jest już takie cierpkie…

***

 

cdn

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *