Nie jestem fanką sportu, sama jestem w dość mizernej formie. Ale to co zrobiła Justyna Kowalczyk zasługuje na największy szacunek i uznanie. Zdobyć złoty medal w narciarstwie mając złamaną stopę…Fenomenalny charakter i determinacja!!! Przepłakałam ze wzruszenia większość biegu naszej medalistki olimpijskiej. Dlaczego? Bo Justyna pokazała, ile można osiągnąć, kiedy człowiekowi się chce. Zamknęła usta wszystkim sceptykom. Postępując wedle własnego uznania i osiągnęła sukces. Nisko ukłoniłam się Justynie przed ekranem telewizora, dostarczyła nam takich wzruszeń, że do teraz nie mogę jeszcze przestać ocierać łzy z policzków.
Człowiek może bardzo wiele, Justyna Kowalczyk dziś poszerzyła granice ludzkiej wytrzymałości. Każdy z nas może osiągać własny, prywatny sukces. Trzeba przyjąć wobec problemów aktywną postawę i przeć do przodu z pełną determinacją. I trzeba mieć odwagę działać, mimo złośliwych uwag nieprzychylnych osób…
***
to tak jak Ty Iguś :)) dostałaś od życia cytrynę i zrobiłaś z niej lemoniadę ;P
Padłam…jaka metafora :))))
no taka prawda, chyba nie ma bardziej dobitniej 🙂 mimo przeciwności i tak zrobiłaś życie w balona 🙂 Tobie wyszło na dobre, rodzinie też, jesteś szczęśliwa, spełniasz się mimo niepełnosprawności synów Ty się nie poddajesz i brniesz dalej 🙂 no ale cały motor w Waszej sile, bez Jacka chyba by nie wyszło co? wsparcie pcha do przodu
Jacek, nasza miłość…to jest właśnie powód, dlaczego mi się chce.
Nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzić się z Facią 🙂