Bez kategorii

Lampion

Szymcio niedomaga, ja chora. Musimy radzić sobie z zalewem wydzieliny, co u syna objawia się wymiotami, a u mnie otartym do czerwoności nosem. I nie ma zmiłuj, rozpieszczeni panowie nie są przyzwyczajeni do moich spadków formy. Temu – kanapeczkę, tamtemu poszukać skarpetek…Szymon na tę okazję dostał natomiast nową ksywkę.

Żeby uśpić rozdrażnionego dwulatka, brałam go na ręce i otulałam policzek ciepłą dłonią. To była jedyna możliwość, bym miała chwilkę wytchnienia od dziecięcego płaczu. Mała gadzina przyzwyczaiła się do tego przywileju i zaczęła egzekwować pieszczotki dwadzieścia cztery godziny na dobę. Doszło do sytuacji, w której Michał musiał zabawiać brata, bo inaczej ja nie mogłam odejść na metr. Ryk, potem prężenie i  Szymonkowy paw…

Praca na laptopie też jest już trudniejsza. Siedzący na moich kolanach synek wygina się w pałąk i wlepia we mnie ślepia. Robi to tak uporczywie, że mimowolnie przyciąga moją uwagę. Lampion: gapi się i gapi, a gdy na niego spojrzę, przesyła uśmiech pod tytułem „Wiedziałem, że się złamiesz i na mnie spojrzysz. Jestem Panem sytuacji”. Nie da się nie kochać tego dziecka…Jest tak sprytny, że aż niewiarygodne! Upomnieć Szymona??? Nieeee…Od razu podkówka na twarzy i ryk zatytułowany: „Urodziłem się wyłącznie do kochania, nie wolno na mnie krzyczeć”. Okręcił sobie nas wokół małego paluszka.

Michałek natomiast dorośleje z dnia na dzień. Potrafi nam zwrócić uwagę, gdy w jego opinii zachowujemy się niewłaściwie. Dumna jestem z tego, jak nasze dziecko ewoluuje. Jak już świetnie odnajduje się w życiu społecznym. Mądry chłopczyk, tylko piekielna gaduła! Ostatnio sporo czasu spędził u nas biologiczny ojciec Michała i mam już jasny pogląd, po kim dziecko odziedziczyło tę słowną rozwiązłość. Ha ha ha. Przy nich to ja jestem milczek, pięć lat z Jackiem zrobiło swoje.

Mój Mąż natomiast pokochał pracę w ogrodzie. Mamy kolejną płaszczyznę porozumienia i utrwalania naszej więzi. Układamy sobie wszystko w pokojach, nasze emocje też powoli porządkujemy. Powolutku odzyskujemy energię wtłoczoną w cztery ściany naszego domu.

***

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *