Bez kategorii

„Kochany Mifołaju”…

Od Bożego Narodzenia 2011 ciągle słyszę…”Będzie zimaaaa??? Będzie Mikołaj?”. Próbowałam znaleźć dobrą dla dziecka odpowiedź, więc nauczyłam go pór roku.

Najpierw tłumaczyłam, że Mikołaj już był, potem będzie wiosna, lato, jesień i dopiero kolejna zima. Wtedy będzie Mikołaj. Wiosną pokazywałam pąki i w książeczce podział na cztery pory roku przypominając, jak dużo czasu jeszcze musi upłynąć. Latem, patrząc na owoce na drzewach, Michałek radośnie wykrzykiwał „jest laaatooo???”. I ciągle wracało pytanie „będzie Mikołaj???”. Tłumaczyłam więc w miarę cierpliwie (choć gotowałam się już po kilku miesiącach wałkowania tematu), że teraz jest lato. Jest zielona trawa i rumiane owoce na drzewach. Potem będzie jesień, liście spadną z drzew, będzie padał deszcz. „Michał ma palasol?”. Tak – odpowiadałam. Potem było więc „Jest jesień???”, „Mam (wziąć) palasol?”. Nie, jest lato, będzie jesień. „Później?”. Nie, za jakiś czas. „Jućro?”. Nie – cedziłam przez zęby – czekaj cierpliwie. „Za kilka dni?”. Miałam ochotę zostać wchłonięta przez czarną dziurę….Jesienią dalej, coraz intensywniej, dręczona byłam pytaniem „Jest zima? Będzie Mikołaj???”.

Boże kochany… Po drodze było wiele prezentów, wiele niespodzianek. Moje dziecko jednak cały czas czeka na Świętego Mikołaja. Jest bardzo wytrwały w swoich dociekaniach.

W zeszłym roku pokazałam palcem na staruszka z siwą brodą, w czerwonym wdzianku i z workiem z prezentami w ręku. Zapytałam elokwentne dziecko, kto to jest. „Tatuś” – odpowiedział Michałek…Mikołaj mało nie spadł z kanapy z wrażenia, że został zdemaskowany. Syn wczoraj też wspomniał, że to Tatuś da prezent. To jak to w końcu jest z tym Mikołajem? Sama nie wiem. Sprawdzimy.

Po niemal roku tłumaczenia zaczęłam się gotować i to nie tylko w duchu. Wzięłam więc Marudę do jego pokoiku, posadziłam przy stole i nakazałam „pisz!”. Napisz do Mikołaja, to może przyjedzie. Byłeś grzeczny? Taaaak – radośnie odparł Michałek. Jaaaasne… – pomyślałam gderając w duchu. No to pisz, że byłeś grzeczny. Jaki chcesz prezent? „Yyyy kce trezent…yyy…kce klocki”. A co zrobisz z klocków? „Yyyy zbuduje zamek”. No to pisz!

Dyktowałam dziecku literki i tak oto powstał genialny list zaczynający się od słów  „Kochany Mifołaju…”

Potem jeszcze syn napisał na kopercie „Mifołaj Laponia”, a ja dodałam adres dziadków. Żal mi było wywalać ten piękny list. Przekierowałam go więc do odpowiedniego źródła. Biologiczny ojciec Michała nie szczególnie zadaje sobie trud, żeby zadzwonić do dziecka, porozmawiać, spytać o jego marzenia. Dziecko go więc wyręczyło. My wiemy jakie są Michała oczekiwania. Szukam tylko odpowiedniego pociągu, najlepiej drewnianego. Ikea ma fajne zestawy tyle, że bardzo drogie…Na razie czeka w bagażniku śmieciarka zakupiona w hurtowni. Jeszcze brakuje cukierków w „zezebkim papelku”, czyli niebieskim opakowaniu. Mama wie jakie. Michałki czekoladowe. Pewnie wyładuję nimi ten pojazd.

Spakowaliśmy list i pojechaliśmy na pocztę.  Pani chciała dać nam pseudoznaczek do Laponii, ale się nie zgodziłam. List chciałam zachować, więc musiał dojść pod konkretny adres. Złotówka z hakiem i praca Michała trafiła do dziadków.

Oczywiście dziecko było przekonane, że wrzucony do skrzynki list powędruje do Laponii. I niech tak na razie zostanie. Ma jeszcze czas, by dorosnąć. Dużo czasu.

Pozostało mi jeszcze kupić ten pociąg, pod choinką też coś musi być, bo inaczej będziemy się tłumaczyć przez wieki. Ha ha ha. Za 3 dni Jacek urywa się  z pracy i przebiera na klatce schodowej w kostium tego upragnionego przez nasze dziecko Świętego Mikołaja. Ciekawa jestem, czy po tej wizycie Michałek da nam wytchnienie w oczekiwaniu na kolejne odwiedziny i „trezenty”? Dowiem się już niebawem.

Aaa i zapomniałam dodać, że świąteczną pracę z pianek PlayMais, nasze dziecko chce wręczyć Mikołajowi i „tutulać” się do niego…Zapowiada się ciekawe spotkanie.

***

2 thoughts on “„Kochany Mifołaju”…

  1. Droga Ilonko 🙂 Nie przebieraj tatusia w strój Mikołaja, bo się Michałek kapnie, że to on :)) Najlepiej sąsiada nawet poprosić, a Pan Jacek niech owszem wyrwie sie z pracy, żeby byc przy tym „cyrku” :)) Córcia mojej kuzynki miała właśnie 5 latek gdy dowiedziała się, że Mikołaj nie istnieje i to przez tatusia, bo sie mu wyrwało mówic normalnym głosem, a jak dobrze wiesz 5 latki potrafią byc bystre i szkoda by było zabierać im te marzenia co roku, te listy do Mikołaja… Dziecko stwierdzi, że po co skoro i tak nie istnieje 😉 My juz umówilismy sie z kolegą szwagra, którego dzieci nie znaja w ogóle. Jest troche przy kości więc będzie jeszcze fajniej 😀 A Michałek będzie cały happy, że jest tata i mama razem z nim i Mikołajem 😉 Pozdrawiam

  2. a ja polecam ciufcię z tesco, teraz mają promocję bo 100 albo 140 elementów jest za 79 albo 89zł dobre wykonanie, drewniane łączniki w ikea są plastikowe i mogą z czasem dziecku się powykręcać w przypływie emocji zabawy, co prawda w skład elementów wchodzą też drzewka znaki i takie tam małe dodatki ale drewniane zabawki są tak drogie że cena tej tescowej jest w miarę przystępna, mi się udało kupić jak była mega mega promocja i zabawki były 75% tańsze i tak ze 169zł zapłaciłam ok 40zł i to była najlepsza inwestycja w moim życiu bo synek dostał jak miał 2,5 roczku i wreście bawił się sam po rozłożeniu zajmowała pół pokoju to była wersja z górą lodową przez którą biegł tunel i były foki eskimosy z iglo łódeczka z wędką i rybki na magnez choinki i przejazd dla aut, 2 mosty jezioro i wieloryb i plansza z tłem i podkładem lodowym mega super zabawa potrafi się bawić godzinami i w końcu rano nie budził rodziców tylko wędrował do swojego pokoju i znajdowałam go bawiącego się kolejką, teraz tylko dokupuje mu raz tory raz jakiś tunel ciuchcie (ok 8zł, na baterie ok 20zł) wagoniki (są po 6zł różnokolorowe) i takie tam oczywiście czekam na przeceny to wtedy mamy jeszcze taniej
    no i dowiem się na którym targu te fajowe Michałkowe czapki są ?? mam blisko a jest naprawdę superowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *