Bez kategorii

Każdy ma jakiegoś bzika…Storczyki

   Bardzo uważnie przyglądam się, jak świat ewoluuje. Życie nabrało ogromnego tempa a ludzie ciągle uskarżają się na brak wolnego czasu. Doprowadza to do sytuacji, w której zbiór zdarzeń w naszym życiu ogranicza się do dwóch elementów: domu i pracy. I tak na przemian…a to już pierwszy krok do rutyny, której nie znoszę i która mnie przytłacza. Ja mam w sobie takie życiowe ADHD. Wszystko mnie ciekawi i wszystko chciałabym wiedzieć.

  Znalezienie jakiegoś hobby, to ogromny uzdrawiający zabieg dla naszego samopoczucia. W pierwszej kolejności musimy się zastanowić, co nas interesuje i ile zaangażowania możemy temu poświęcić. A ja kocham przyrodę i to ona absorbuje mnie najbardziej. I kocham moje kwiaty na parapecie w kuchni. Obecnie „rozsiały” się na kuchenkę mikrofalową, z której praktycznie nie korzystam i lodówkę. W sumie 20 sztuk 🙂 kwitnących miesiącami storczyków.

  

   Całoroczne kwitnienie, to jeden z największych atutów tych kwiatów. Każda storczykowa główka może być inna, nawet w obrębie jednej łodygi: od standardowych kwiatów po zmutowane typu Perolic (wyglądają, jakby miały trzy środki zamiast jednego).

  

   Wbrew obiegowym opiniom są to kwiaty mało wymagające. Trzeba tylko znać zasady. Światło jasne, ale nie ostre. Woda miękka deszczowa lub z kranu, lecz wtedy należy co roku wymieniać ziemię. Kwiaty wstawia się do miski z wodą i czeka, aż podłoże całkowicie nasiąknie. Nie wolno zalewać pochewek liściowych. Kwiaty wymagają zraszania, wtedy dużo lepiej rozwijają się korzenie nadziemne. Nawożenie wskazane. Jestem piekielnie leniwa ;P wkładam pałeczki nawozowe i po kłopocie. Dodatkowo zabezpieczają one przed insektami.

   Biorąc powyższe wytyczne pod uwagę, do storczyków zaglądam raz w tygodniu. A zraszam w wolnej chwili, spryskiwacz mam na parapecie. Mało wymagające hobby a jakie wdzięczne…:)

   Kiedyś słyszałam, że każdy dobry hodowca storczyków na początku budowania swojej kolekcji musi zamęczyć jeden egzemplarz i mieć go na sumieniu. Mi się to jeszcze nie udało 🙂 Nawet słabe storczyki wyprowadziłam z ciężkiej choroby jak: grzybica (zalanie pochewek liściowych), wciornastki (przywleczone ze sklepu) lub przelanie. Ta ostatnia przypadłość jest dość częsta. W naturalnych warunkach storczyki  muszą przetrwać ulewny deszcz a potem długi okres suszy. Zbyt częste podlewanie powoduje więdnięcie liści. W swojej nieświadomości podlewamy takiego storczyka jeszcze bardziej, doprowadzając do gnicia korzeni i obumarcia rośliny. Storczyka lepiej przesuszyć niż przelać. I to cała tajemnica sukcesu hodowli tego gatunku.

  
 
  Obserwując stronę o storczykach www.orchidswiki.com dochodzę do wniosku, że takich pozytywnie zwariowanych ludzi jak ja jest dużo więcej. Orchidswiki to doskonałe miejsce do wymiany doświadczeń oraz zawiązania nowych znajomości. Na tym forum szukałam porady, gdy moje kwiaty zostały zaatakowane przez wciornastki. Jeden z wątków  dotyczy mojej kolekcji, w którym dokumentuję wszelkie zmiany: kwitnienie, pojawienie się nowych pędów i wyczekiwanych szczepek, czyli keików. Pamiętam oczekiwanie na pierwsze młode roślinki a teraz czekam, aż się ukorzenią. I zaglądam i nóżkami tupię ze zniecierpliwienia 🙂

  

   Moje storczyki mają swoje nazwy, które pozwalają mi na identyfikację sytuacji, w której do mnie trafiły. I tak mam Kastoramkę, Kaprys Igi, Wyrozumiałość Jacka…Walentynę…Ot takie kolejne moje wariactwo. Zawsze proszę męża, żeby nie kupował mi ciętych kwiatów. Kremowy storczyk, który dostałam od niego ponad rok temu, kwitnie już trzeci raz. A ostatni z kolekcji (piękny żółty okaz z czerwonymi smugami i środkiem) został wręczony przez moją ulubioną kuzynkę – Edytę. To Ona zaszczepiła we mnie zamiłowanie do tych kwiatów. Obecnie moja kolekcja jest już większa…:)

***

  

  

  

2 thoughts on “Każdy ma jakiegoś bzika…Storczyki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *