Naprawdę puszczają nerwy…Musimy na szybko ustalić z Jackiem ważne kwestie i wtedy oczywiście dziecko ma najwięcej rzeczy do opowiedzenia. Człowiek zaczyna zdanie po kilka razy, plącze się w wypowiedzi, bo Pępek Świata musi skupić na sobie uwagę. Upomina się – bez reakcji. Prosi się – zero zrozumienia, że nie przerywa się nikomu w pół zdania. Też tak macie?…Zaliczyłam eksplozję, bo już momentami czuję się ubezwłasnowolniona przez własne dziecko. Nie mogę spokojnie wykonać choć jednego telefonu, czy porozmawiać chwilę z kimś innym, niż Michał. Uuuuuuu, zła jestem. Przejdzie mi, musiałam się tylko wygadać…
***
Czy takie zachowanie Michałka wynika z jego deficytów rozwojowych, czy to raczej kwestia wychowawcza? Zastanawiam się na ile Michał jest w stanie to kontrolować, bo mam wśród bliskich podobny problem. Pozdrowionka.
Niestety nie wiem. Podejrzewam, że jest to forma zwrócenia na siebie uwagi, ale też rozpieszczenie (bo dla dziadków i ojca Michał może wszystko i tam takie jego zachowania są normą). Czasami płakać mi się chce.
Iga, nie martw się, wcześniakiem nie byłam, rozpieszczana również nie, a zachowywałam się dokładnie tak samo, a nie miałam młodszego wymagającego dużo uwagi rodzeństwa (tylko starszą siostrę)… Także napar z melisy i do boju SuperMamo 😉
Ha ha ha. Ale wyrosłaś z tego? Jest nadzieja??? :)))
Pewnie, miałam tak w wieku 4-5 lat, a potem już byłam grzeczna i ‚ogarnięta’ tak bardzo, że dyrektorka proponowała posłanie mnie zamiast do zerówki to do 1wszej klasy 😉 Chyba lubiłam zwyczajnie być centrum uwagi, bo nie widzę innego powodu, żeby się w tedy tak zachowywać. Do 4 roku życia zajmowała się mną mama, potem poszłam do przedszkola, a mama do pracy, więc wiadomo, że miała dla mnie mniej czasu i to chyba dlatego tak się zaczęłam zachowywać.
Mam nadzieję, że to o to chodzi. Idą wakacje, więc będzie sporo czasu razem. Dziękuję
Buhahaha jakbym czytała o mojej Oliwce . Teraz z Pawłem chciałam pogadać bo z pracy wróciła a tu masz… trzeba czekać aż latorośl pójdzie spać . No i to samo ma jak nie daj Boże rozmawiam przez tel .
Ale ja rozmawiam może raz na trzy dni Ola, tak dużo wymagam? Tę chwilę spokoju. Uuuu, złości mnie to 🙂
witam,u nas jest to samo,syn nigdy nie da mi i mężowi spokojnie porozmawiać,musi zawsze dołożyć swoje 5 groszy,więc doskonale Panią rozumiem,też mi nie raz nerwy puszczają,proszę wtedy syna żeby przez 5 minut był cicho ale po upływie kilku sekund pyta „mamusiu mogę już mówić?także rozmawiamy kiedy dziecko zaśnie,he,he.Pozdrawiam
A w jakim jest wieku?
w grudniu skończy 7 lat,też jest wcześniakiem,ur w 26tc(kiedyś wspominałam)
🙂
iguś ja mam 3 córki w wieku 8 , 6 i 2 lata. i wierz mi że jak zaczynają mówić …a każda ma coś ważniejszego do powiedzenia to normalnie mózg mi pęka. ale z drugiej strony dobrze że mówią a nie zamykają się w sobie . czasami tylko trzeba wypośrodkować czas dla siebie a czas np. 30 minut dla dzieci. mi po wielu przebojach udało się osiągnąć źe na haslo mam piję kawę i jest czas dla mamy- dziewczynki idą się pobawić do pokoju. człowiek a w szczególności mamy potrzebują chwili spokoju dla siebie w ciągu dnia zeby ogarnąć myśli i naładować bateryjki na dalszą część dnia. myślę ża powoli ci się to uda 😉
Tu chodzi raczej o to, że Michał celowo przerywa nam rozmowę. Bo zanim zaczynam z kimś rozmawiać, to On jest cicho. I to mnie wpienia!
a jest różnica w natężeniu przeszkadzania, gdy jest to Jacek albo ktoś inny?
Zanotowaliśmy takową różnicę 🙂
Kochana, moja Iga nie jest wcześniakiem a robi dokładnie to samo. Nie odzywa się i jest zajęta dopóki nie wezmę do ręki telefonu. Nie ma mowy o rozmowie jakiejkolwiek z kimkolwiek. Nawija jak nakręconw, przekrzykuje a do tego praktykuje szantaż emocjonalny. Mam tego serdecznie dość, nie umiem ją tego oduczyć.
A już absolutnie nie ma mowy o rozmowie przy kawie, albo z mężem na jakikolwiek temat.
Nie wiem, czy to syndrom dzisiejszych dzieci, że one muszą być „na wierzchu”… Mój syn ma 8 lat, urodzony w 37tyg, ale w ciężkiej zamartwicy (0pkt.). Mam nadzieję, że jest właśnie w okresie kolejnego buntu i że to minie, bo inaczej zwariujemy!!!
Kiedyś, jak to moja mama mówi, dzieci „siedziały cicho”, gdy dorośli rozmawiali. Dzisiaj zaś dzieci „mają robaki w tyłku”, mają całe góry zabawek, 10 kanałów z bajkami, internet i… jest masakra. Kiedy słyszę standardowe „nudzi mi się”, mam ochotę… wyjść z siebie!!!
A podczas rozmów telefonicznych przeważnie ja idę w drugi koniec mieszkania, żeby słyszeć rozmówcę i własne myśli, a za sekundę mam ośmio i dwulatka przy sobie, tańczących, głośno śpiewających, przekrzykujących się i szarpiących, robiących to na moje-złośliwie :-/ Ja się opędzam i lecę w następny oddalony zakątek, ale oni, te wściekłe trutnie lecą znowu za mną…buuuuuuu!!!!! Toć można oszaleć!!! Nie wiem, dlaczego dzieci czasem bywają takie upierdliwe :-/ Może za dużo chemii w żarciu, hahahahaha 😀
Buuu ha ha ha ha! To pewnie ta chemia!!!