Bez kategorii

Czarna księga

   Po serii nudnawych filmów o miłości („Apartamencie” i „Nadal ją kocham”, który oceniłabym na jakieś 6 punktów) zdecydowaliśmy się na ambitniejszy film oparty na faktach. Można go obejrzeć bezpłatnie w internecie, my podłączyliśmy kabel do telewizora.

   Nie mogę powiedzieć, żeby oglądanie kadrów z II Wojny Światowej było relaksujące. Potraktowaliśmy to z Jackiem jako lekcję historii, jako studium wiedzy o drugim człowieku. Czy możliwa była miłość między SS-manem a żydówką? Możliwa. Okazuje się, że Niemiec mógł okazać łaskę, a członkowie ruchu oporu dawali się omamić dużym pieniądzom.

 

   Film naprawdę godny obejrzenia, trzymał w napięciu od pierwszych scen. Oceniłabym go na 9 – 9,5 pkt. Obudziłam się i nadal myślę o  tym seansie co oznacza, że „Czarna Księga” zrobiła na mnie duże wrażenie. Na Filmwebie przeczytać można taki opis…

   „Jest to historia żydowskiej piosenkarki o imieniu Rachel. Udaje jej się uniknąć śmierci z rąk Niemców i przedostać na południe Holandii. Jesienią 1944 roku przyłącza się do holenderskiego ruchu oporu pod pseudonimem „Ellis”. Chcąc zyskać uznanie wśród ruchu oporu przefarbowuje swoje włosy na blond i uwodzi niemieckiego oficera. W końcu jednak zostaje zdradzona przez kogoś z wewnątrz ruchu oporu i oskarżona o szpiegostwo. W 1945 roku zostaje oswobodzona… Rozpoczyna prywatne śledztwo by ustalić, kto ją zdradził”. Doskonały film akcji.

    Gdy na koniec widziałam Ellice nad jeziorem, zadałam sobie pytanie: czy teraz Rachel jest szczęśliwsza niż w czasach koszmaru wojny? Straciła wszystko, co kochała.

   Wtuliłam się w Jacka i cieszyłam, że możemy być ze sobą, a nasze kłopoty nie wydają się tak przytłaczające, gdy porównujemy je z dramatami niektórych ludzi…

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *