Bez kategorii

Chyba oszaleję

Jak Boga kocham, wolałabym zjechać nad przepaścią na Tyrolce, albo zaliczyć skok Bungy, niż czuć stres generowany chorobą któregoś z moich dzieci. Jestem już na granicy obłędu. Przy okazji dręczę kilka innych osób wokół mnie (Ola, przepraszam, odpocznij ode mnie przez weekend). Szymon jednak nadal gorączkuje. O ile 37,9 – 38,2 można nazwać gorączką. Pewnie i można…Dla mnie 37 jest gorączką, bo Szymek ma zawsze wzorocowe 36, 6 i tak jest dobrze. I wtedy czuję szczęście.

Jestem całkiem niegłupia, ale jeśli chodzi o moje dzieci nie potrafię myśleć racjonalnie. Nie wiem, kiedy jest już ta granica, gdy trzeba udać się do szpitala. Ja najchętniej już bym pojechała, by zrzucić na innych to ciężkie brzemię odpowiedzialności. Gdy wokół jest sztab doświadczonych specjalistów, to przestaję panikować. Niby to dość zrozumiałe. Ale biorąc pod uwagę, że jestem ratownikiem, zachowuję się jak totalny debil. Strach o moje dzieci mnie paraliżuje. Odbiera rozum.

Dzwonię więc na nasz oddział codziennie. Nękam biednych lekarzy milionem pytań, na które doskonale znałabym odpowiedz, gdyby nie chodziło o moje dziecko. O mojego maleńkiego Kurczaczka, który cudem przeżył, a ja ciągle podświadomie czuję strach, że On może nam umrzeć. Patrzę więc na każdy oddech, oklepuję, przewracam na boki, robię inhalacje, odsysam, odciągam wydzielinę z nosa, psikam gardło, nawadniam, karmię, przewijam i znów patrzę na każdy oddech. Liczę, ile jest ich na minutę. Sześćdziesiąt. „Dużo, ale przy infekcji tak może być. Ale to mój Kurczaczek przecież, nie chcę, żeby oddychał tak szybko… Uspokój się dziewczyno, jest przecież chory…Ale na wszelki wypadek może pojedźmy na oddział?…Ale może  jak podam tlen, będzie oddychał wolniej i głębiej. Albo jednak jedźmy! A może panikuję?… A jak się pogorszy? A co tam więcej dadzą, niż dajesz w domu dziewczyno? Nie wiem, może porobią badania… Badań się nie leczy, tylko człowieka. Ale to nie jakiś człowiek, to mój Kurczaczek przecież! „- Tak mój mózg myśli w ciągu 5 sekund. Jestem na granicy szaleństwa!

Dziecko jest wydolne oddechowo. Nie szarzeje, nie jest marmurkowe. Pije, je. Dostaje elektrolity. Zwraca tylko przy uporczywym kaszlu, który mija, po oklepaniu pleców. Ma czerwone gardło i katar. Wydzielina w oskrzelach – ślad. Do tego przezroczysta. Ma te 38 w porywach, ale już nie 39,5. Piąta doba choroby. Było już dwóch pediatrów. Wzywam co dwa dni, bo świra dostaję. Ja bym chciała, żeby stało wokół nas z pięciu wybitnych specjalistów. Jeden trzymał mnie za rękę, drugi klepał z aprobatą po plecach, trzeci pozwolił się wyżalić, a kolejnych dwóch mogło by zająć się dzieckiem.

Już kiedyś pisałam o zespole stresu pourazowego. Ja się boję, że moje dzieci umrą. Napatrzyłam się na śmierć małych dzieci przez te lata i nie chcę, żeby jakiś cholerny wirus odebrał nam któregoś z chłopców. Muszę się porządnie wypłakać. Nienawidzę, jak moi synowie są chorzy. Ale Szymon…jest taki lichutki. Jest moim oczkiem w głowie, moim wielkim skarbem. Musiałam się wygadać…

***

14 thoughts on “Chyba oszaleję

  1. iga bardzo trzymam kciuki za chłopców, za szymcia szczególne mocno bo ta kruszyna ma jeszcze długą drogę przed sobą. ty gadaj, żal się, płacz jeśli czujesz taką potrzebę i to ci pomaga, w końcu po to tu jesteśmy. ja nie dziwię się twoim obawom i pewnie już bym dziecko zatargała na oddział, ale patrząc na to racjonalnie nie dziwię się, że tego nie zrobiłaś. masz duże doświadczenie jako mama wzmocnione wykształceniem i doświadczeniem zawodowym i masz rację, że nie zrobią tam więcej niż ty. mało tego chronisz szymcia przed jakimś zakażeniem wewnątrzszpitalnym, co mogłoby być dla niego groźniejsze niż sama infekcja gardła. wiem, ze to cię wykańcza, że masz stres ale jak już wiele razy i tym razem dacię radę. przesyłam dobrą energię wzmocnioną modlitwą. trzymaj się i do następnej oby już dobrej wiadomości.

  2. Igo, trzymajcie się – przesyłam pozdrowienia i mocne uściski. Nie daj się zwariować, kolejny raz dacie radę… Głęboko to wierzę. Nasze losy nie były tak dramatyczne jak Wasze, ale znam doskonale OIOM dziecięcy. Wszystkiego dobrego!

  3. Trzymajcie sie! Szymek, Ty sie trzymaj, bo Twoja Mama oszaleje ze strachu! Wez sie, chlopie, w garsc i wracaj do 36.6. A na powaznie: rozumiem paralizujacy strach o zdrowie dziecka. Dlatego mocno trzymama kciuki, by Szymek szybko wrocil do normy! Pzdr 🙂

  4. Od jakiegoś czasu panuje infekcja o charakterze wirusowym, której charakterystyczną cechą jest min. hektyczna, bardzo wysoka gorączka trwająca około 6dni oraz obrzęki śluzówek i wydzielina z nosa. Moje dziecko również to przechorowało, doprowadzając mnie tą temperaturą na skraj załamania nerwowego.Jeżeli mogłabym Ci coś doradzić w tak stresowej sytuacji, to jeżeli masz możliwość poprosić o pomoc np. pielęgniarkę środowiskową z Waszego rejonu,żeby pobrała Szymonowi krew i sprawdźcie mu poziom CRP.
    Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia! …przede wszystkim Tobie mamo Igo 🙂

  5. Mój „Okruszek” ma juz prawie 7 lat, a ja ciągle reaguje dokładnie tak samo. Nasze maluszki są silne chociaż takie infekcje potrafią zmęczyć. Szymon dostaje wszystko czego potrzebuje. Obroni się. Czekam na dobre wieści. Pozdrawiam,

  6. Iga to normalne! Ja też tak mam. Chyba każda kochająca matka drży gdy dziecko zaczyna chorowac. Tym bardziej jeśli dziecko jest obarczone jakąś inną chorobą, niewydolnością, niepełnosprawnością itd. Moje dziewczynki ze swojego wcześniactwa wyszły bez szwanku. Są zdrowe, ale ja też przy każdej chorobie, zwłaszcza gorączce mam takiego stresa, że naprawdę doskonale Cię rozumiem. I ja tak ja Ty tracę zdrowy rozsądek jeśli chodzi moje dzieci.
    Wystarczy, że w telewizji usłyszę, że jakiś maluszek zmarł z powodu choroby czy nieszczęśliwego wypadku, to później przez tydzień sama choruję. Bardzo to przeżywam.
    Nie zachowujesz się jak żaden debil! I nie ma nic złego w tym, że wylewasz z siebie te wszytskie emocje. Jestem zdania, że lepiej panikowac i robic nawet wiele szumu na zapas niż coś zaniedbac.
    Iga powodzenia! Życzę Ci siły i żeby Szymek jak najszybciej wrócił do zdrowia i już nie chorował. W ogóle życzę całej Twojej rodzinie bardzo bardzo dużo zdrówka i wszelkiej pomyślności!!! Uszy do góry!

  7. Mój wcześniak za kilka miesięcy skończy 18 lat i jak czasami pomyślę jaki był malutki i jak bardzo chorował to wierzyć mi się nie chce, że z takiego maluszka wyrasta o głowę wyższy młody mężczyzna. Jedno się nie zmienia, podejście matki do chorób dziecka, nieważne ile to dziecko ma lat, ja do dzisiaj jak mój syn choruje, w nocy wstaję i mierze mu gorączkę i jak każda matka drżę o swoje dzieci. To jest normalne i nawet jak Michał i Szymon będą mieli naście lat wysoka gorączka wybije Cię Igo z równowagi, bo dla matki jej dzieci zawsze są najważniejsze. Życzę Wam dużo zdrowia, spokoju i odpoczynku. Trzymam kciuki, żeby Szymuś szybko doszedł do siebie.

      1. Oczywiście, że nie jesteś wariatką, stety, niestety doświadczenia uczą nas pewnych rzeczy, poto chyba są, żeby się uczyć na nich, żeby nie powtarzać pewnych sytuacji albo umieć się w innych odnaleźć. Pod względem zdrowotnym swoich dzieci jestes bardzo doswiadczona, potrafisz reagować na pewne zachowania, sytuację, ale z drugiej strony ta wiedz, im większa daje nam równiez świadomośc powagi sytuacji i tutaj wkracza już nie doswiadczony człowiek, tylko matka kochając swoje dzieci, która zdaje sobie sprawe, co to może oznaczac.
        Mój syn, gdy mial 13 miesięcy dostał drgawek gorączkowych, siedział wtedy w krzesełku dla dzieci do jedzenia, tak zesztywnial, że nie potrafilam go stamtad wyciagnac, w koncu zaczal mi siniec. Ja prawie w 7 miesiacu ciazy, za oknem zima ze nie szlo przejsc, bieglam z nim do przychodni obok naszego domu w klapkach i krotkim rekawku, gdy z Nim przybiegłam do lekarza, uslyszalam, że chyba nie oddycha. Na szczęscie lekarz wykluczył tą mozliwość. Przyjechalo pogotowie, zabrali Nas, a w oczach lekarzy widzial tylko strach, żebym im nie zaczeła rodzić w karetce… potem był szpital wiele badan, podejrzenie epilepsji w zwiazku ze złym wynikiem eeg, na szczęście skonczylo sie tylko na drgawkach… To co przeżyłam przez 10 min, odkąd sie zaczeło do momentu gdy uslyszałam, ze oddycha nie da sie opisac, strachu, paniki, bezradnosci, pamietam tylko ze robilam wszystko jak robot, bezpieczna pozycja, nie zadlawil sie?? ubierz sie, zadzwon na 112, biegni do przychodni… dzisiaj na punkcie goraczki jestem przewrazliwiona, może juz mniej niż kiedys ale nigdy jej nie bagatelizuje, dla mnie 37 too już sygnał ostrzegawczy, tym bardziej, ze syn nie mial wysokiej temperatury… Tak to już mamy,to są w końcu nasze dzieci, kto ma panikowac i przezywac jak nie my?? Iguś głowa do gory, jesteś „normalną” Matka!! dziwne by bylo, gdybys przy Waszych doświadczeniach reagowała inaczej… podrawiam Cię serdecznie i dużo siły zycze

  8. Iguś, kochanie jak tak czytam ten wpis, to wydaje mi się, że opisujesz mnie… też jestem totalną wariatką jeśli moja córeczka choruje, nieraz to po prostu zdaje sobie sprawę, że może ktoś sobie pomyśleć, że przesadzam ale to jest MOJA córeczka i mam w głębokim poważaniu co kto o mnie pomyśli. Tak sobie myślę, że lepiej być przewrażliwioną wariatką niż obojętną osobą która czeka aż nie wiem, czy dziecko samo wyzdrowieje, czy nie wiem co.
    Antosia od około trzech tygodni ma okrutny kaszel, też latamy po lekarzach, od jednego do drugiego. Najgorsza jest bezsilność ale myślę, że (prawie) każda matka stanie dosłownie na rzęsach, żeby pomóc swojemu dziecku, niezależnie w jakim jest wieku…
    Także kochana głowa do góry, najważniejsze jest to że nie siedzisz z założonymi rękami, że działasz.
    Heh ostatnio słyszałam tekst: „W maju już ma być cieplej…, będzie można chodzić w klapkach po śniegu”;) ale tak na serio z wielkim utęsknieniem oczekujemy promieni słonecznych, żeby mogły nas naładować mega wielką energią. A póki co życzę zdrowia dla chłopaków i takiego wewnętrznego spokoju:-*

  9. Oj Wariatko!!! Pamiętasz jak ja dwa miesiące temu szalałam, kiedy Tajka zachorowała? Pamiętasz jak postawiłam świat do góry nogami, pamiętasz jak Cię zamęczałam swoimi wywodami i domysłami? Każda z nas – matek- odchodzi od zmysłów, gdy dzieciak choruje, a Wasze – matek wcześniaków – obawy są o wiele bardziej uzasadnione. Przyjadę jutro posłuchać Twoich żali, bom bardzo zmartwiona, gdy NASZ Szymonek niedomaga. Całuję was mocno i życzę spokojnej nocy!

  10. Żadna z pani wariatka, reaguję podobnie, choć nie jestem mamą wcześniaka. Za to mój synek juz 8 razy w ciągu 2 lat miał podany antybiotyk. Więc drze za każdym razem gdy dzieję się coś złego. Głowa do góry , życzę szybkiego i trwałego powrotu do zdrowia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *