Bez kategorii

Szarik epilog

Mam sporo zalet i niemało wad. Należę do osób nadwrażliwych, bardzo emocjonalnych. U mnie co w sercu, to w gestach. Otwarcie emituję swoje uczucia, nazywam wszystko po imieniu. Jestem szczęśliwa? To się śmieję, dokonuję radosnych wpisów na blogu, mogę przenosić góry. Jak jest mi źle to płaczę, czasem krzyczę, brakuje mi cierpliwości, niekiedy wyrozumiałości. Niby normalne to o czym teraz mówię, ale ja wszystko przeżywam 3 razy intensywniej niż choćby mój Mąż. O najcięższych kłopotach wie zaledwie garstka przyjaciół, często nie informujemy o problemach nawet własnych rodziców. Różne emocje buzują we mnie jak w kotle piekielnym. Uważam, że założenie bloga nie jest takie, by udręczać czytelników dramatycznymi wydarzeniami w naszym życiu, relacjonować je na żywo. Piszę, gdy już jestem w stanie i to z pozytywnym przesłaniem: znów nam się udało wybrnąć, daliśmy radę.

Kurlandia jest właśnie o poszukiwaniu szczęścia mimo wszystko…Wczoraj spełniliśmy kolejne z naszych marzeń: staliśmy się posiadaczami wana. Fakt, że jest całkiem stary…ale zadbany, bez usterek technicznych. Żegnając się z naszym dotychczasowym autem łzy leciały nam po policzkach jedna po drugiej. Leon bezawaryjnie służył przez wiele długich lat, czasy świetności miał również dawno za sobą. Przywitaliśmy Szarika i odbyliśmy nim pierwszą, rodzinną podróż. Jechał  cicho i płynnie, w bagażniku mieści się wózek specjalny Szymona i wszystkie torby. Dzieci mają miejsce, by wyprostować podczas długiej podróży nóżki. Z tyłu można nawet kankana zatańczyć. Ha ha ha.

Dziś natomiast pojechaliśmy – niczym Czterej Pancerni i pies – naszym wielkim czołgiem do lasu. Co tam sterta ubrań, która czeka na wypranie…Słońce było tak jasne i ciepłe, że żal było zaszywać się w czterech ścianach. Świeże powietrze wypełniło nasze płuca, a natura dała wytchnienie. Brakuje mi ciszy, znalazłam ją w tym obrazie…

Dziękuję naszym najlepszym Przyjaciołom Asi i Witkowi, że wsparli naszą decyzję o sprzedaży Leona. Sami mają synka z porażeniem mózgowym i borykali się z problemem transportu wózka inwalidzkiego. Zakochaliśmy się w ich wielkim aucie podczas ostatniej wizyty, a Przyjaciele czynnie zaangażowali się w znalezienie właściwego pojazdu dla nas. Asia zrywała boki ze śmiechu ostrzegając mnie, że obsmaruje nas w internecie za podkradnięcie ich pomysłu o kupnie wana. Wspaniali, zdrowo myślący ludzie, na których zawsze można polegać…

***

2 thoughts on “Szarik epilog

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *