Bez kategorii

Tydzień

Dziś w południe minęło nam 7 dni, odkąd jesteśmy w domu. Czas na podsumowanie.

Z wagi 4330 g Szymon przybrał do 4560g. Niezły wynik, ale co się dziwić, skoro je 1ooml Infantrini (miał jeść 70, ale spokojnie radzi sobie z całą buteleczką mieszanki). Bebilonu AR z kolei mieści do 120 ml (z planowanego 100). Od trzech dni je też gotowane przez Mamunię zupki ziemniaczano-marchewkowe na masełku. Właśnie dostałam zgodę na jabłuszko. Juuu huuu! Lecę rano do marketu po słoiczki. To powinno pomóc w przypadku jedynego naszego problemu – zaparć.

Udało nam się ograniczyć ulewanie, choć wczoraj akurat Szymek dał nam popalić. Wymiotował z pięć razy, w nocy prężył się i wstaliśmy półprzytomni. Trochę zebrało mi się na płacz patrząc na wszystkie wybrudzone kocyki i poszewki, a przede wszystkim na napinającego się w pałąk syna. Ale dziś jest fajnie i poza małym ulaniem nie było ekscesów. Dziecko miało świetny humor i śmiało się do wszystkich po kolei.

Dostaliśmy mleko z poradni żywienia za prawie 800zł i taką paczkę kurier będzie przynosił co 4 tygodnie. Rewelacja. Poza tym umawiamy termin na kolejne szczepienie Synagisem. Wczoraj była u nas Pediatra na wizycie prenatażowej. Wybrałam najlepszą, najbardziej zaufaną lekarkę we Wrocławiu. Powiem szczerze, uwielbiam tę kobietę. Jedna z najmądrzejszych osób jakie w życiu spotkałam. Powiedziała, że spodziewała się zastać Szymka w gorszym stanie i że jego oczy „nie patrzą bezmyślnie” (czy jakoś tak). Szymon wodzi wzrokiem, odwraca się w stronę szczekającej Nelki, uwielbia swojego gadającego żółwia Alberta (gwiazdkowy prezent).

Doktor dodała mi otuchy, że „nie znamy potencjału” dziecka i nie wolno orzekać wyroków. Szymek widzi, słyszy, zaczyna bawić się zabawkami, układa się z pozycji embrionalnej (nie jest napięty), podnosi głowę (na chwilę, ale podnosi). Jego głowa chce już siadać, tyle, że tyłek jeszcze nie utrzyma ciężaru ciała. He he. Wygląda to komicznie.

Dzwoniłam do szpitala, gdzie uratowano synowi życie. Pani Doktor powiedziała, że teraz mówi rodzicom dzieci, które walczą o życie na oddziale reanimacyjnym: „Była tu taka mama Głodzik…”. A ja bym dodała: I był taki Szymon, co to miał być niewidomy i generalnie nie wróżono mu wiele dobrego…I ma On brata, który też zaskoczył wszystkich swoją wolą walki. Cuda się zdarzają. Niektórym nawet dwa razy. Dzwoniłam też na oddział, gdzie udało się Szymka odłączyć od aparatury. Z satysfakcją powiedziałam, że przetrwaliśmy tydzień. Pftu pftu, żeby nie zapeszyć. Szymek czuje się bardzo dobrze.

Mój Cud leży teraz i bawi się z Tatą. Śmieje się od ucha do ucha…

***

4 thoughts on “Tydzień

  1. Dobre, radosne wieści! I mina Szymona-mówi wszystko!
    Takiego rodzinnego spokoju, jakiego doświadczyliście przez ten tydzień, życzę Wam na cały nadchodzący NOWY ROK 2013!!! By Szymuś rósł, zdrowiał, pomału,w swoim tempie zdobywał kolejne umiejętności. By w końcu wydał z siebie głosik maluszek kochany!!! (długo musi jeszcze mieć tą tracheo?)
    A Wam Kochani siły, wytrwałości i pogody ducha! I niech jedynym zmartwieniem bywają zhaftowane czasem kocyki i poszewki;) hehehehe:)
    A dla Michałka duuuużo buziaków! Teraz stał się bardzo ważnym człowiekiem – jest STARSZYM BRATEM, a to nie byle jaka rola;)
    Pozdrawiam serdecznie!!!!!!!

  2. teraz to już tylko z górki:) A szymek to czysty tata 🙂 i tak się ciesze,że załapaliście się na Synagis…Nam bardzo pomógł….tylko szkoda,że tak mało dzieciaczków go dostaje…

  3. patrząc na Waszego Szymonka wierzę, że szybko nadrobi wszelkie zaległości i będzie zdrowym chłopakiem tak jak jego starszy brat. Czytam Twój blog od dawna i wiem, że zrobisz wszystko by Szymon był zdrowy. Trzymam za Was kciuki, tym bardziej że mam dwóch synów – 3,5letniego Szymona i prawie 4 – miesięcznego Michała. W 2013 roku życzę Wam tylko zdrowia bo reszta sama przyjdzie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *