Właśnie wyszedł od nas miły gość. Marta zszyła i przywiozła moje słonie. Każdy ma szeleszczące uszy, dzwonki w ogonach, metki, kwiatuszki i kokardki do ciągnięcia. Wymienię zabawki sensoryczne za uśmiech dzieciaków z hospicjum (szczegóły w zakładce „coś za coś”). Tymczasem Szymon był zachwycony!
Najbardziej jednak podobał się wielki słoń, któremu Marta doszyła kokardę z grzechotką. Jest wypełniony styropianowymi kulkami i może robić za siedzisko oraz jako podpórka pod plecy. Jutro będziemy go testować. Ale Szymek już dziś wygłosił pozytywną opinię na temat zwierzaka, co nasz gość przyjął z wielką ulgą. Ha ha ha. Słonie, poza tym największym, zawieziemy w tym tygodniu do fundacji. Manfred zostaje z naszymi chłopcami.
***
Ooo… Jak mi miło! 🙂 Radość i uśmiech Szymka- bezcenne :). A Jego aprobata Manfreda- miód na moje zestresowane serce ;). Patrząc na te zdjęcia… czuję, że rybska ryba będzie szybciej, w sumie… wszystko inne może poczekać ;).
A fotorelacja z testowania Manfreda obowiązkowa! ;).
Polecam się 🙂
ale słodziak :*
jestem pod wrazeniem…a usmiech Szymka mowi sam za siebie…
Zadowolony Szymon;)
Podasz przepisy na domowe obiadki dla maluchów? 😉
My jemy słoiki na razie
jak kolorowo i radośnie 🙂
Cztery slonie, pomocne slonie
Jeden grzechotke ma na ogonie.
Ten pyzaty, ten smarkaty
kochaja Szymka jak wariaty 🙂