Bez kategorii

Ojcowie z bagażem…

   Ostatnio czytałam artykuł o ojcach samotnie wychowujących dzieci. Wielu z nich uważa, iż w ich sytuacji osobistej znalezienie partnerki życiowej graniczy z cudem. Ja chyba faktycznie żyję w jakimś Matrixie!

   Po rozstaniu z mężem przyszedł moment, iż dałam sobie prawo do tego, żeby zacząć poznawać innych mężczyzn. Nie wiązałam z tymi znajomościami żadnych nadziei. Zwyczajnie chciałam porozmawiać z kimś wieczorami, gdy Michałek zasypiał a dom stawał się pusty. Świadomie wybierałam na swoich rozmówców osoby posiadające dzieci. Uważałam, że mężczyzna bez bagażu doświadczeń nie zrozumie z czym się zmagam wychowując niepełnosprawne dziecko. Wychowując dziecko w ogóle.

   Za swoje podejście do życia zostałam nagrodzona cudownym Partnerem, który jest dla mnie wielkim skarbem. Dzięki wyzbyciu się egoizmu miałam jeszcze szansę otworzyć serce przed miniaturą mojego mężczyzny, ślicznym i mądrym chłopczykiem – Mateuszem.

   Teraz jestem sama w domu. Mój Ukochany pojechał dziś w odwiedziny do swojego synka, który mieszka na drugim końcu Polski. Dla mnie nie ma znaczenia, że jest to dziecko ze związku z byłą partnerką. Dziecko ma prawo być kochane, bo w żaden sposób nie jest odpowiedzialne za błędy rodziców. Ja widzę w Matim cząstkę mojego Jacka i będę obdarzać tego chłopca zainteresowaniem i troską, bo na to ten cudny chłopczyk zasługuje. A dziś znów usłyszałam od niego, że lubi „Ciocię Ilonkę”. Serce mi się raduje i dużo łatwiej jest mi znieść rozłąkę z Narzeczonym. Od początku wiedziałam, że będę się musiała Jackiem dzielić. Nie przeszkadza mi to. Wiem, że tam daleko…mały chłopiec jest przeszczęśliwy. I to mi dodaje otuchy.

   Po raz pierwszy pojechał z Tatą również Michałek. Strasznie prosił o możliwość zabawy z Mateuszem „pociokiem (pociągiem), torrrrem, gonikiem (wagonikiem)”. Nie było wolnych miejsc w autobusie, więc moi chłopcy wybrali się na męską wyprawę autem. W rozmowie ze mną Mateusz cieszył się z odwiedzin Michałka. Ponoć nasi synowie spacerowali trzymając się za rączki. To musiał być cudnowny widok.

    A ja zostałam z Panem Szymonkiem, któremu bardzo poprawia się natlenienie, gdy śpi u mnie na piersiach. Dziś ma tylko 28 procent tlenu w mieszance powietrza. To już naprawdę niedużo. I kradną mu po trochę oddechów z respiratora, żeby się nie zorientował. Przytulaliśmy się 45 minut! I to ja ścierpłam. Chomik był zadowolony, czasem się tylko przeciągnął.

   Ten mały człowieczek to kolejny dar od losu za to, że nie szukałam wygodnego związku. Naszym marzeniem z Jackiem jest spędzać czas wspólnie z naszymi dziećmi. W sądzie toczy się sprawa o rozszerzenie widzeń z Mateuszem. Smutne jest to, że Mały jest odzierany ze wspomnień, które mu się od życia należą. Ma przecież Tatę, który go kocha i który nie przestanie z pewnością o swoje dziecko walczyć. A ja temu kibicuję, bo obaj na to zasługują.

   I choć mój dom jest teraz pusty to jestem przekonana, że to niewielka cena za ten ogrom szczęścia, który mnie w życiu spotkał dzięki Jackowi i jego bagażowi doświadczeń…

***

4 thoughts on “Ojcowie z bagażem…

  1. zaczytuje sie w pani blogu ryczałam jak szymek urodził sie za wczesnie, przezywam każdy wpis, …a ten wpis dotyczy tez mnie…jestem w trakcie rozowdu, mam dwie córki 6 lat i 3 lata…nie szukam nikogo na sile, ale bedzo zaczyna mi brakowac rozmow, przytulenia etc..nie ejstm miss polonia, mam nadwage, dlatego wiem ze nie znajde nikogo, bo faceci patrza na wyglad…ale cóz , mam inne sprawy an głowie, smieje sie że jesli gdzies jest ktos kto pokocha mnie i dziewczynki to sam nas znajdzie a jak nie , to jego strata:-)))))pozdrawiam i trzymam kciuki za maluszkaaa

  2. Ilonka jestem z Ciebie dumna i ze Ciebie znam. Jesteś potrzebna Nam wszystkim dajesz siłe i chęć do działania, pokazujesz jak mozna fajnie przezywac czas pomimo trudnosciom. Uwielbiam Cie a Twoje notki mogłabym „łykać garściami” tak je uwielbiam. Dziekuje za wszystko i prosze o wiecej ;)))))))) Ty wiesz za ja Cie lubie !!!! ;)))))))))

  3. jak Cię tylko zobaczę to na początku Cię uduszę…. albo przestanę czytać wpisy…. ehhh znowu łzy same lecą. Jesteś taka wspaniała i kochana. Dajesz wielu ludziom siłę przekazując czytelnikom swoje doświadczenia życiowe i opisując to jak sobie świetnie radzisz z pokonywaniem trudności … ściskam i pozdrawiam serdecznie

    1. Dla niektórych jestem wspaniała, dla innych „pier…lę na blogu”. Kiedy mam ochotę zgorzknieć po doznanych przykrościach przypominam sobie, ilu ludzi docenia mój blog i to jak żyjemy. Tym osobom dziękuję. Dziękuję Tobie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *