Gdyby ktoś mi powiedział, że Mikołaj pomyśli o mnie, nie uwierzyłabym. Gdy dziennikarze pytają mnie o moje marzenia, pierwszą myślą jest delfinoterapia dla chłopców. Potem długo szukam w głowie pomysłu na to, czego bym chciała, ale tak tylko dla siebie. Ja wszystko mam: Męża i dzieci. Oni są w moim rozumieniu Wszystkim. Kiedy jednak kurier wypakował z auta piekarnik, po prostu się rozbeczałam. Taka proza życia: sprzęt agd. A dla mnie to kolorowa wizja aromatycznych dań i ciast, paczuszki z piernikami dla bliskich, blachy wypieków na imprezy przedszkolne, czy te z hospicjum…To czas spędzony na pieczeniu z dzieckiem, zadowolony z obiadu Mąż. Wreszcie ja, o której Ktoś pomyślał. Ktoś zadał sobie trud, by zrealizować moje marzenie. I to takie dla nas nierealne, gdzieś z samiutkiego końca listy spraw do załatwienia na nadchodzące lata.
Mam więc piekarnik. Mam milion pomysłów jak z niego skorzystać. A cały mój organizm rozświetlają drobinki szczęścia. Krążą żyłami, dodając sił do walki o moją rodzinę i o innych, którym tej energii teraz brakuje. Jestem szczęśliwa i wdzięczna, że mogłam poczuć się dla Kogoś ważna.
***
Jak ja cię rozumiem. Dla mnie zapach domu to zapach drożdżowego placka, ciasteczek maślanych, przyprawy piernikowej…
Szalej więc w kuchni 🙂
Wspaniale! usłyszałam ostatnio, że „trudno jest czynić dobro w czasach, gdy dookoła jest tyle zła”. Osobiście uważam, że te słowa mijają się z prawdą. Jeśli się chce, to można! a na świecie jest wielu dobrych ludzi, Pozdrawiam i udanych wypieków życzę 🙂