Bez kategorii

Boczuś pyszny!

   Pierwszy posiłek jem teraz koło południa, jak już sprawdzę co u Szymona i supeł na żołądku się rozwiąże. Potem jestem w domu i znów zaczynam się martwić,  a wieczorem jestem już zmęczona psychicznie do bólu i tylko pić mi się chce. Na drugi dzień w szpitalu przypominam sobie, że nic nie jadłam od doby. Tak mam zawsze w sytuacjach stresowych: nie czuję głodu. Ale to minie…zaraz po tym jak Kardiochirurg powie, że operacja udała się bez najmniejszych komplikacji.

   Dziś pierwszy kęs zjadłam koło trzynastej. Ale za t0 jaki to był kęs. Mniam! Miałam ochotę na wędzony boczek.

  

   Takie pyszne danie zawsze robiła moja mama. Nacinała parówkę, robiąc w niej kieszonkę na żółty ser. Nie dopuszczała do przerwania skórki na wylot. Całość owijała boczkiem i smażyła na patelni. Ja natomiast bez tłuszczu wstawiłam parówki do piekarnika na 200 stopni Celsjusza i wyszły piękne. Nie chciałam zbyt wypieczonych, żeby oszczędzić żołądek. Piekłam więc tylko parę minut. Ale taki wypieczony boczek prezentował by się naprawdę apetycznie.

  

   Potem zostało jeszcze sięgnąć po keczup i kromkę chleba. Smaczny obiad w 15 minut. Czas wykonania proporcjonalny do chęci robienia czegokolwiek.

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *