Bez kategorii

Zachcianka…oponki

   Wczoraj zobaczyłam w internecie zdjęcie z pączkami, oponkami oraz kawą i nie mogłam już myśleć o niczym innym. Opoooonnnkiiii, mmmm. Smak z dzieciństwa. Muszę je mieć, oponki…tak chcę je mieć natychmiast, już! Ale Jacek wrócił z pracy w nocy, więc musiałam powstrzymać swój apetyt do dzisiaj.

   Najpierw zadzwoniłam do Mamy, lecz jej nie bardzo chciało się szukać przepisu i powiedziała mi tylko, co ma w tych oponkach się znaleźć. Podpytałam koleżanki z internetu, ale te również podawały przepisy „na oko” albo takie, które nie do końca mi się podobały. Zadzwoniłam zatem do Cioci Dany (tej od której przyjęłam nazwę bloga) i dostałam przepis łącznie z proporcjami. Uspokoiłam się, gdyż był dość podobny do tego, który podała jedna z koleżanek i mówiła, że jest dobry. Potrzebne mi były:

0,5 kg sera białego twardego półtłustego
0,5 kg mąki
0,5 szklanki cukru
0,5 szklanki śmietany
cukier waniliowy
3 jajka
łyżeczka sody
łyżeczka proszku do pieczenia
ew. łyżeczka octu
cukier puder i sitko
butelka oleju

   Ser zmieliłam w maszynce na najmniejszych oczkach. Ciocia wyraźnie mi powiedziała, że ser musi być twardy w tej w kostce. Mój Jacek kupił genialny ser w kostce w Piotrze i Pawle obok swojej pracy. W śmietanie rozrobiłam sodę i proszek. Zmieszałam wszystkie składniki.

   Ocet ponoć powoduje, że jest wchłaniana mniejsza ilość oleju do oponki. Ja jednak nie miałam octu a dla jednej łyżeczki nie chciałam kupować całej butelki, która potem stała by wiele miesięcy bezużytecznie. Rozścieliłam zatem ręczniki papierowe i kładłam na nie oponki przed posypaniem cukrem pudrem.

   Ciasto wałkowałam na jakiś niecały centymetr, lekko podsypując mąką, gdy się kleiło. Wycinałam szklanką kółka. Powinno się wycinać również okrągły środek, gdyż ciasto się najlepiej wypieka, ale ja nie za bardzo miałam czym to zrobić, więc wykroiłam gwiazdki.

   Olej nie może być za gorący, gdyż ciasto nam się spali (ma cukier w środku) a nie wypiecze. Wrzuciłam zatem bryłkę ciasta i patrzyłam, kiedy zacznie lekko się rumienić. Wrzuciłam wtedy po kilka krążków i obracałam je widelcami, gdy się zarumieniły. Nie lubię ciasta wypieczonego na ciemny brąz, orzechowy kolor w zupełności mi wystarcza.

  

   Potem wykładałam oponki na ręcznik, posypywałam cukrem pudrem i przekładałam na talerz. Z tego ciasta wychodzi dwa talerze krążków układanych warstwami.

 

   Mój Jacek zrobi najlepszą kawę na świecie i wspaniale pasowała do lekko słodkich oponek…

***

  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *