Moje ptaszki na choinkę są już gotowe. Wykroiłam je z bawełny patchworkowej i zszyłam na maszynie tak, żeby zostawić niewielką przestrzeń na brzuszku.
Obrót tkaniny na prawą stronę, nieco wypełnienia do środka i zszycie otworu ręcznie na okrętkę – cała filozofia. Potem miałam dodać skrzydełka z filcu. Jak policzyłam, że 42 skrzydła muszę przeszyć nitkę, żeby zrobić ozdobny rant, to zwątpiłam. Postanowiłam wykorzystać piórka, które zostały mi po zrobieniu sowy (Tę ofiarowałam Cioci Danie w podziękowaniu za duży pakiet wiejskich jaj). Przykleiłam je klejem z pistoletu.
Potem zrobiłam oczy, czyli kropki namalowane markerem. W wersji ostatecznej będą pociągnięte czarnym perlatorem (sztyft robiący małe perełki). Obecnie mam tylko typowy biały perlator, więc oczka pozostaną na razie w takiej – płaskiej – formie. Dziubek jest pociągnięty złotą farbą akrylową. Na koniec doszyłam złoty sznureczek. Zszywając ptaszki nie miałam jeszcze sznurka, a warto go wszyć od razu w materiał. Zaoszczędzi to sporo czasu.
Niemniej jednak 21 ozdób jest już gotowych.
Zrobię jeszcze pierniczki z żółtą landrynką: gwiazdki i koła z ptaszkiem w środku. Ale o tym innym razem…
***
to jest piękne 🙂 ja miałam ambicje na ptaszki z filcu, ale po zrobieniu jednego czułam niedosyt i nie kontynuowałam. twoje są prostsze w wykonaniu i o wiele bardziej efektowne, a to piórko urocze, więc może jeszcze u mnie nie wszystko stracone 😉
Naprawdę są proste
aaaa Iga jeszcze mi się przypomniało: a co z choinką? pamiętam że miała być jakaś z dużego kartonu. starczy ci doby na jej wykonanie czy znowu masz jakiś inny pomysł?
Brakuje mi dużego kartonu :/