Z ŻYCIA WZIĘTE

Okołoturnusowe problemy

Dziękuję za ciepłe słowa wsparcia. Jestem wyczerpana walką z charakternym Michałem, choć samą terapię syn akceptuje i lubi. Przyczyną problemów jest nadmierne pobudzanie się dziecka wśród większej grupy ludzi. Wystarczy pięć minut na sali, żeby nakręciło się niemiłosiernie. Impulsem jest drobiazg: rzucony żart, tocząca się piłka, albo widok czekoladowego ciasteczka…Cokolwiek nowego. Do tego syn ma dominujący charakter, wymusza na otoczeniu, by postępowało ono zgodnie z jego oczekiwaniami. Histerią i furią reaguje na odmowę. Co można w tym przypadku zrobić? Pokazać, że absolutnie żadne jego zachowania nie wpłyną na nas. Musimy po prostu być do bólu konsekwentni – „Nie ze mną te numery Brunner!”.

Pyskaty blondynek w domu nie buntuje się. Spokój, oswojone środowisko, mało bodźców zewnętrznych…i wielka metamorfoza: niemal anioł. Tak niestety jest z nadpobudliwością psychoruchową. Naszym zadaniem jest nauczyć syna samokontroli w każdej, dosłownie każdej sytuacji. Udało nam się już z restauracją, kinem, pocztą, teatrem, marketem, szkolnymi przedstawieniami. Pewnie jeszcze nie raz Michał doprowadzi mnie do łez, jestem tego pewna. Ale się nie poddam! Jestem uparta i mam konkretnie postawiony cel. Dziś na turnusie było już dużo lepiej.

Mąż się buntuje. To miał być już czas dla nas, mieliśmy w końcu pomyśleć o sobie. A tutaj kolejne zasady: wolna mowa, zakaz używania tabletu, zero telewizora. Do tego ganianie na zajęcia, bardzo wiele wysiłku, by ćwiczenia były skuteczne. Negacja. Rozumiem, ale też daję sobie prawo do tego, by czuć się zawiedziona. Ja byłam przy moim Mężu, kiedy miał dramatyczne problemy. Zawsze byłam. Dziś Jacek pojawił się na terapii. Może szuka w sobie siły i chęci, by kolejne tygodnie żyć pod dyktando potrzeb dzieci? Mąż niech decyduje za siebie, ja się nie wycofam. Poprawa po siedmiu dniach ćwiczeń u Michałka jest znacząca, tym bardziej ciekawa jestem efektu terapii za dwa miesiące. Szymon zaczyna więcej wokalizować, co jest wstępem do mowy – dobry znak.

Tymczasem życie toczy się dalej…Moja mama ogarnia domowe obowiązki: garnki pełne, podłogi lśnią. Próbuje też mówić wolno, pilnuje wypowiedzi wnuka, ale nie jest to technicznie dopracowane. A ma być: odpowiednia pozycja, ręka nastawiona do mowy, wdech, szczelina w ustach, przedłużanie samogłosek i podział na dwie lub trzy sylaby z jednoczesnym ruchem ręki. Do tego jeszcze wiele innych zasad. „A” to tak naprawdę „ma”, litera „t” wypowiadana jest „tsy” i tak dalej…

Szymon pierwszego dnia – na przywitanie Babci Uli – strzelał pawia za pawiem, doprowadzając kobietę niemal do zawału. Ale potem pokazał jaki jest cudny i grzeczny. Mam teraz niewiele wolnego czasu, ale udało mi się dokończyć prace w ogrodzie i zakisić liście winogron. Ponoć można z nich zrobić dobre gołąbki. Mam odmianę o wielkich, niesamowicie pachnących owocach. Sporządziłam zalewę jak na ogórki małosolne: koper, czosnek, chrzan, sól i wrzątek. Potem pomyślę nad farszem. Może wieprzowina i sos chrzanowy?  Albo indyk i boczek? Tęsknię za swoją kuchnią i ogrodem.

***

 

4 thoughts on “Okołoturnusowe problemy

  1. Pytałam już kiedyś Panią tutaj na blogu, czy nie myślała Pani o operacji antyrefluksowej u Szymka. Operacja ta uniemożliwiłaby synowi wymiotowanie. Na oddziale chirurgi dziecięcej poznałam kiedyś załamaną mamę chorego chłopca, który niemal co kilka minut wymiotował. Mama ta starała się przekonać lekarzy o konieczności wykonania tej operacji u jej syna. Niestety lekarze nie wierzyli jej, że problem jest aż tak duży. W końcu stwierdziła, że nie będzie go myła, zostawi takiego zabrudzonego, cuchnącego i niech lekarze na obchodzie sobie go obejrzą. Poskutkowało, chłopczyk został zoperowany, a mama czuła niesamowitą ulgę. Opowiadała mi jak wielkim problemem są częste wymioty u jej dziecka, nikt nie chce przebywać z dzieckiem które stale wymiotuje, do tego dziecko jest marudne bo stale czuje piekący ból w przełyku. Mój syn również przeszedł taką operację. W tej chwili wykonuje się ją laparoskopowo. Proszę to przemyśleć, ponieważ skutki przewlekłego refluksu są ciężkie do wyleczenia. Być może wasza sytuacja nie jest taka trudna i niepotrzebnie się wtrącam. Jeśli czymś Panią uraziłam to przepraszam. Pozdrawiam, Ania

      1. Od zamknięcia tracheostomii refluks zanika, więc chyba nie będzie takiej konieczności. Szymon wymiotował katarem. Po zakropieniu nosa wymioty ustąpiły. Potrafi też wymiotować ze złości.

        1. Małe dzieci często wymiotują, ale w miarę jak postępuje pionizacja refluks powinien zaniknąć. Większy problem jest u dzieciaków ze słabym napięciem mięśniowym i tak też było u tego chłopczyka o którym pisałam. Dziecko było leżące, nie siedziało samodzielnie. U nas refluks był skutkiem innej operacji. Po operacji antyrefluksowej mój syn zaczął lepiej jeść, miał dużo więcej energii, minęły przewlekłe zapalenia oskrzeli i krtani, także jesteśmy bardzo zadowoleni. Są też leki na refluks, może moglibyście się nimi poratować w trudnych chwilach. Życzę szczęścia i radości, niech się wszystko ułoży jak najlepiej, przesyłam moc uścisków, Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *