Bez kategorii

Zły i dobry policjant

   Wakacje nie sprzyjają utrzymaniu dyscypliny. Zmienił się rytm dnia, ubyło obowiązków. Chciałam, by Michał odpoczął i wybawił się przez te letnie tygodnie. Nie wymyślam mu więc ćwiczeń, za to pozwalam cieszyć się wodą, słońcem i bajkami, które uwielbia. Chce basen, ma. Chce lody, kupujemy. Chce nad morze, jedziemy. Coraz częściej jednak przekonuję się o tym, że rola dobrego policjanta przestaje mi odpowiadać…

   Staram się cierpliwie odpowiadać na każde pytanie syna, choć Michał wziął się na sposób i dręczy mnie pytając w kółko o to samo. Bada moją cierpliwość, wielokrotnie zadając to samo pytanie, choć bardzo dobrze zna i rozumie moją wcześniej daną odpowiedź (sprawdzałam odwracając role). A ja mimo wszystko staram się za każdym razem udzielić ponownie odpowiedzi. Bo wydaje mi się, że w ten sposób szanuję moje dziecko. Że go nie lekceważę. Czy On szanuje za to mnie? No właśnie…

   Jacek po trzeciej powtórce pytania ucina rozmowę słowami „już to mówiłeś”, albo „już Ci wytłumaczyłem. I spokój. Kiedy syn robi miny, ja staram się tłumaczyć, że tak nie wolno, że jest mi przykro. Jacek odsyła Michała od razu do pokoju ze słowami „masz karę, bo krzywisz się do Taty”. Mnie to boli więc godzinami forsuję się, żeby z dzieckiem rozmawiać a Tata ucina histerię szybko. Efekt zaczyna wzbudzać we mnie rozgoryczenie…

   Michał tuli się do Jacka na dzień dobry, pyta kiedy Tatuś wróci z pracy. Widać, że jest bardzo z Ojcem zżyty. Potrafił z Jackiem spędzić weekend i był grzeczny, wesoły. Kiedy pojawiam się ja Michał zmienia front. Wymusza krzykiem, pozwala sobie na odzywki do mnie, wygraża się. Ja zanim zastosuję karę rozmawiam z dzieckiem, tłumaczę. A On to postrzega jako moją słabość. Mam dość!

   Bardzo mi było przykro, gdy wczoraj nie mogłam zamienić dwóch zdań z koleżanką, gdyż syn nam przerywał, wymuszał krzykiem skupienie uwagi na swojej osobie. Pomyślałam, może pogoda…może jest zmęczony albo głodny. Ale dziś się miarka przebrała. Mój syn pod opieką Cioci był grzeczny. Po moim powrocie krzyczał choć prosiłam go, żeby tego nie robił, bo cioci Dzidziuś śpi. Michał krzywił się do mnie, uderzył mnie głową w łuk brwiowy a mi serce pękało, bo niczym sobie na to nie zasłużyłam. Naprawdę czuję, że Michał odbiera jako moją słabość to, że nie chcę na niego się unieść. Nie chcę! Nie chcę domu pełnego krzyku, nie chcę dyscyplinować dziecka, serce i tak mam pełne bólu z powodu Szymka. A Michał to skrzętnie wykorzystuje. I jestem bardzo zaniepokojona.

   Mam nadzieję, że sytuacja unormuje się, gdy syn wróci do przedszkola. Teraz częściej bywa pod opieką innych osób i to mu nie służy. A my nie mamy innego wyjścia. W domu zasady są jasne a poza nim należy przeforsować swoje zdanie – tak myśli mój syn. O zgrozo często mu się to udaje, bo zatroskana Ciocia przytuli rozhisteryzowane dziecko, choć w tej sytuacji jest to ostatnia rzecz na jaką zasłużył. Każdy ma swoje metody a Michał niestety wymaga ostrej dyscypliny. Dyscyplinę nie należy postrzegać negatywnie. To zbiór zasad ustalonych między domownikami, które są konsekwentnie przestrzegane. I wszyscy są zadowoleni, bo znają wzajemne oczekiwania.

   Michała zachowanie ma związek z zaburzeniami integracji sensorycznej, co rodzicom zdrowych dzieci bardzo trudno jest zrozumieć. Mój syn wymaga prostych przekazów, ostro wydanych poleceń. Wtedy jest w stanie właściwie odebrać i przetworzyć komunikat. I wymaga, by wszyscy postępowali w ten sam sposób.

   Pozwoliłam na wakacyjny luz i ponoszę tego konsekwencje. Wracamy do jednej bajki w południe i do atrakcji dawanych w nagrodę a nie z samego faktu, że są wakacje. Niestety mój syn tych prostych i rygorystycznych zasad potrzebuje. Wtedy nie ścieramy się o każdy drobiazg, gdy tylko mam inne zdanie niż mój Michałek.

   Jestem bardzo rozżalona ponieważ wiem, że i tak większość osób nie zrozumie, że nasze dziecko choć kochane, mądre i sprawne, jest dzieckiem specjalnej troski. My nigdy nie będziemy takimi rodzicami jak Ci, którzy mają zdrowe dzieci. My mamy dziecko z zaburzeniami neurologicznymi i ono musi być prowadzone w specyficzny sposób. Uwierzyłam przez chwilę, że możemy odstąpić od naszych zasad i teraz bardzo nad tym ubolewam…Poniosłam klęskę. Wyciągnęłam wnioski.

***

8 thoughts on “Zły i dobry policjant

  1. Doskonale sobie radzisz. Moim zdaniem powinnaś wrócić do starych zasad. Nie podoba mi się jednak sposób w jaki siebie postrzegasz. Jako dziecko niepełnosprawne, prawie dorosła osoba, chce Ci powiedzieć, że matki dzieci niepełnosprawnych są najsilniejszymi osobami, bo mierzą się często ze swoimi słabościami i problemem wychowania dziecka, w ten sposób aby nie było ono odizolowane. nigdy nie pozwól by mały czuł się inny tylko lepszy i wyjątkowy, bo to że czegoś nie może nie robi z niego gorszej osoby. Przytoczę Ci coś co usłyszałam razem z moją mamą w szpitalu po 14 operacji (oczywiście szukałam odpowiedzi „dla czego ja” długo ) *Dzieci niepełnosprawne są świętymi a ich rodzice aniołami * pragnęłabym abyś codziennie to czytała i nie zapominała o tym bo to że inaczej wychowujecie syna nie jest NIENORMALNE. Pozdrawiam.

    1. Wiem kochana. Mój syn jest dla mnie wielkim skarbem i naprawdę nie czuję dyskomfortu mówiąc o jego niepełnosprawności, czy jego specyficznych potrzebach. Czuje tylko wielki żal, że nie spotykamy się ze zrozumieniem. To jest jakby dodatkowa trudność chyba większa, niż samo wychowywanie dziecka z deficytami.Powiedziałam szczerze. Poniosłam porażkę, bo próbowałam dopasować się do oczekiwań innych ludzi. A prawda jest taka, że nasz syn wymaga odpowiedniego traktowania: jasnych komunikatów, mocnych bodźców i olbrzymiej konsekwencji.Podam przykład. Gdy w głowie Michałka pojawia się chaos (zaburzenia is), to trzeba głośno klasnąć czy krzyknąć krótko „dość”. Przez innych jestem wtedy odbierana jako wredna matka, która krzyczy na swoje biedne dziecko. A prawda jest taka, że ja mu tym bodźcem stabilizuję przepływ informacji w głowie i dziecko się uspokaja. Rozumiesz teraz jak ciężko jest niektórym zrozumieć nasze metody? Nie mamy w pełni zdrowego dziecka. I wielokrotnie spotkaliśmy się z brakiem zrozumienia, co mnie bardzo bardzo boli.A ja kocham swoje dzieci i robię to, co ustaliłam ze specjalistami.

  2. No tak, to jest zawsze problem. Bo z jednej strony nie chcę się krzyczeć, a z drugiej krzykiem coś nie coś się zdziała…. Ech, znam to bardzo dobrze.

  3. No tak, to jest zawsze problem. Bo z jednej strony nie chcę się krzyczeć, a z drugiej krzykiem coś nie coś się zdziała…. Ech, znam to bardzo dobrze.

  4. Wiem że boli niezrozumienie innych ludzi, znam to doskonale… co do metod wychowawczych uwazam, ze masz zdecydowanie racje, sama szukam jakiegos sposobu na moje dzieci:):) bo zaczesto krzycze, niestety. A Ty trzymaj sie tego co dla Twoich dzieci najlepsze

  5. Co prawda jestem mamą od bardzo niedawna, ale moja Córa jest już na tyle duża, żeby mieć swoje zdanie i cały czas boję się co będzie dalej, jak sobie poradzimy z wychowaniem małego uparciucha. Myślę, że nie tylko dzieci z problemami jak Twój Michałek potrzebują jasno określonych zasad, krótkich komunikatów i granic jako takich. Kilka ostatnich zachowań Małej doprowadziło nas do wniosku, że (tu bardzo proszę Cię o wyrozumiałość jeżeli chodzi o określenie) z małym dzieckiem trzeba postępować trochę jak przy tresurze szczeniaka – tak, mamy psa :). Trzeba konsekwentnie, jasno, stanowczo i jak najprościej się da – pierwsze efekty już są, prawie wyeliminowaliśmy „dziadowanie” przy stole (w 2 dni!), a postępowaliśmy dokładnie jak w przypadku naszej psicy. Dzieć bez żalu poszedł się bawić, a my w spokoju zjedliśmy obiad. Taka to ze mnie wyrodna matka 🙂

  6. Iga moje dzieci choć bez zaburzeń sensorycznych też tak mają. W ciągu roku szkolnego jest szkoła, zajęcia dodatkowe, każdy ma swoje obowiązki. A w wakacje…luz i też nie daję sobie z nimi rady, bo chciałabym aby odpoczęły a one ciągną coraz więcej i więcej z tej swobody. Także zachowanie Twojego Michałka jest jak najbardziej naturalne – dzieci same znajdują nasze słabości, wykrywają luki i wykorzystują to ile wlezie. A Michał to mądry chłopiec i wie jak korzystać z takich rarytasów. Ja już też czekam na wrzesień i wakacje aby wszystko wróciło do normy.Trzymam za Was kciuki, za CAŁĄ WASZĄ CZWÓRKĘ. Jesteś mądrą kobietą, dobrą mamą, głowa do góry, dla Was też zaświeci słońce i to już niedługo. Pozytywne myśli przyciągają dobro – chyba już wiesz o tym.

  7. Igo, moja Prosiaczek ma podobnie – jak wie, co ma robić i mamy wszystko szczegółowe zaplanowane, to jest dobrze. Natomiast jak ma tzw. czas wolny, to „rozjeżdża się”. Dlatego teraz staram się organizować zajęcia w domu – dla własnego zdrowia psychicznego, a zasady to rzecz święta. Luz można dawać zdrowym dzieciom, a mojej córce tak naprawdę odbieram tym poczucie bezpieczeństwa. Choć uczymy się wychodzenie poza schematy i jest coraz lepiej – ale to po 4 latach integracji sensorycznej i masie terapii. Życzę Ci dużo siły, bo masz bardzo dużo na głowie i świetnie sobie dajesz radę – Powodzenia – pozdrawiam Loa.

Skomentuj ~kasia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *