Z ŻYCIA WZIĘTE

Ziołolecznictwo

Postanowiłam spełnić kolejne ze swoich marzeń i…nauczyć się ziołolecznictwa. Na studia medyczne nie mam ani czasu, ani pieniędzy. Jestem też zwyczajnie za stara…Ale mogę nauczyć się czerpać z natury to, co ma najlepsze – jej uzdrawiającą moc. Mam już w spiżarni własnoręcznie robiony Propolis oraz syrop z pędów sosny, o którym wiele słyszałam. Ma właściwości wykrztuśne i bakteriobójcze. Jest więc doskonałym specyfikiem na przeziębienia oraz zapalenie dróg oddechowych i gardła. Można podawać go profilaktycznie w okresach przesilenia.

Mam też buteleczkę oleju z Opolszczyzny, który jest tłoczony z zachowaniem najcudowniejszych właściwości zdrowotnych. Dostaliśmy go w prezencie od bardzo serdecznych ludzi, z którymi skrzyżowały się nasze życiowe drogi. Byłam niezwykle wzruszona patrząc na ich syna, który grał na akordeonie. Wkładał to ogrom serca i nie poddawał się, gdy paluszki omyłkowo naciskały niewłaściwy klawisz. Występ ten miał metaforyczne znaczenie, bowiem chłopczyk urodził się z niezwykłą wadą: ma nieprawidłowo ułożone organy wewnętrzne. Jego serduszko jest po prawej stronie, do tego wymagało leczenia chirurgicznego i to całkiem niedawno, zaledwie kilka tygodni temu. Mimo bolesnych przeżyć, dziecko jest niebywale radosne i empatyczne – dla mnie niezwykłe przeżycie obcować z tym wrażliwym chłopcem. Aż oczy się szkliły ze wzruszenia. Wiem, ile ta rodzina musiała wycierpieć przez te lata, a jednak pozostali radośni i niezwykle serdeczni.

W telewizji opowiadano dziś o czarnym bzie i postanowiłam dowiedzieć się o nim dużo więcej. Dlaczego? Bo na jego bazie robi się Sambucol – syrop, który genialnie działa na naszego Szymka. A po co kupować barwione syropki z apteki, jeśli można je zrobić w zgodzie z naturą?

Należy jednak pamiętać, że na każde dziecko działa inny medykament. Wynika to z faktu, że każdy organizm jest zasiedlony przez konkretne, specyficzne dla niego mikroorganizmy. Bakterie, wirusy, grzyby w ciele człowieka często nie powodują dolegliwości chorobowych. Ich aktywność i szkodliwość wzrasta jednak wraz z osłabieniem organizmu. Na Michała cudownie działał syrop o nazwie Eurespal (teraz Pulneo). Szymonowi ten lek w ogóle nie pomaga. Na młodszego syna działa natomiast wspomniany już Czarny Bez, który doskonale radzi sobie w walce z wirusami. Już po jednej dawce temperatura wraca do normy, a pod dwóch dniach stosowania dziecko jest zdrowe.

Teraz zrobiłam domowy syropek. Wcześniej przeczytałam wiele stron internetowych i ogrom przepisów. Postanowiłam ułożyć własną recepturę, żeby syrop nie był obrzydliwie słodki, ale jednocześnie był zakonserwowany.  Obrane z cierpkich łodyżek kwiaty bzu (cała kobiałka po truskawkach) zalałam wrzącym syropem, którego skład to:

1,5 litra wody

1 kg cukru

2 cytryny (sok bez pestek)

i odstawiłam na dwa dni do spiżarni. Cytryna powoduje, że kwiaty nie czarnieją w wywarze, jest też naturalnym środkiem konserwującym oraz źródłem witaminy C. Kwiaty powinno się zbierać w pogodny, suchy dzień. Odrywamy kwiatki nad naczyniem, w którym będziemy robili nasz syrop. Wszystko po to, by osypał się do garnka cenny pyłek kwiatowy. Daje on żółtawe zabarwienie i zostawia delikatną warstwę na skórze (miłą w dotyku). Potem jednak zabarwił mi skórę na żółto-brązowo i wyglądam jak stara Szeptucha, która wraca z łąki z bukietem ziół. Ha ha ha. Następnym razem będę bardziej nowoczesna i założę silikonowe rękawiczki.

Jedne przepisy mówią o tym, że cukier dodaje się na koniec, ale jest to nielogiczne. Co powoduje cukier? Zmienia stężenie roztworu. Woda zawsze płynie od mniejszego stężenia ku większemu. Dzięki temu soki z kwiatuszków przenikną do syropu, a wraz z nimi cała uzdrawiająca moc bzu. Gdybym nie użyła cukru, sok w kwiatkach i w wodzie z cytryną miałby zbyt podobne stężenie i osmoza nie miała by miejsca. Zalanie słodkim wrzątkiem spowodowało zmacerowanie kwiatów oraz usunięcie części szkodliwej Sambunigryny. Nie wolno jeść ani surowych kwiatów, ani owoców tej rośliny! Trzeba je przetworzyć: zagotować lub wysuszyć, by usunąć szkodliwy związek.

Po dwóch dobach przecedziłam syrop, a kwiaty zawinęłam w gazę i odsączyłam. Doprowadziłam syrop do wrzenia i poczekałam 2-3 minuty. Nie chcę w nim zabić wszystkich cennych składników. Przelałam ciecz – bardzo intensywnie pachnącą – do świeżo odparzonych słoików, zakręciłam naczynie i ustawiłam do góry dnem. Potem owinę je jeszcze folią aluminiową, żeby ograniczyć dostęp światła.

Zamiast cukru zwykłego można stosować zamiennie Ksylitol, czyli cukier brzozowy. Syrop można podawać po łyżeczce dziennie do herbaty, jednak warto odczekać chwilę, by nie była ona wrząca. W okresach chorobowych zwiększa się dawkę do dwóch a nawet trzech razy dziennie. Bez obniża gorączkę, co należy mieć na uwadze – moim zdaniem – łącząc podawanie syropu z Paracetamolem i Ibuprofenem.  Jak daję bez, często rezygnuję z czopka przeciwgorączkowego. Wszystko jest kwestią obserwowania dziecka, jego reakcji na dany specyfik.

Bez pochodzi z obrzeży Alei Dębowej, która jest pomnikiem przyrody. Spontanicznie odwiedziliśmy przyjaciół i zaciągnęłam Asię w krzaki po białe baldachy. Teraz trzeba przyjrzeć się korze dębu. Miałam kiedyś w apteczce, ale po co? Czas sobie przypomnieć…

***

 

14 thoughts on “Ziołolecznictwo

  1. Polecam syrop z kwiatów czarnego bzu, odkąd piją go z herbatą moje dzieci, nie chorują na coś bardziej poważnego nic katar i delikatny kaszel, a smak ma nieziemski, gotowany z dodatkiem pomarańczy lub cytryny, smakuje najlepiej w zimowe wieczory 🙂 Właśnie kwitnie bez, także trzeba się spieszyć ze zbiorem. Moim drugim odkryciem jest olej z żywokostu, też robi się prosto, korzeń kupuję w sklepie zielarskim za 2,50 do tego 0,5 l oleju rzepakowego za 2,50 zł i mam genialną maść na rany, oparzenia, odmrożenia, ukąszenia, siniaki,żylaki i rewelacyjny balsam do ciała oraz krem odmładzający – wygładza nawet zmarszczki :), super zmywa też makijaż. Przepisy na syrop i olej dostępne w Internecie, ale jakby Pani miała problem ze znalezieniem to chętnie służę pomocą.

      1. a robicie z kwiatów czy z owoców??? czytałam że jedne i drugie są bardzo toksyczne w stanie surowym
        i zamiast cukru co można dodać zdrowszego bo miód do gotowania nie bardzo?

        1. Trzeba je sparzyć, wtedy ta trująca substancja zanika. Robi się i z tego i z tego. Nie mam pojęcia, może ksylitol? Może się odważę zadzwonić do Agnieszki Maciąg i spytam.

      2. Ja robię syrop z kwiatów bzu ok.30 litrowych butelek żeby wystarczyło od czerwca do czerwca 🙂 i przyznam, że moje dzieci (4 i 7 lat) widziały antybiotyki 2 razy w życiu i to wtedy, kiedy nie znałam jeszcze tego cudownego leku, kiedyś robiłam też z owoców, ale nie jest tak smaczny jak ten, chociaż pewnie równie skuteczny. Mój sprawdzony przepis
        SYROP Z KWIATÓW CZARNEGO BZU

        Składniki:

        40 kwiatostanów czarnego bzu

        4 pomarańcze (umyte i pokrojone w plastry)

        2 cytryny (umyte i pokrojone w plastry)

        1kg cukru

        2 l przegotowanej wody

        Kwiaty bzu zerwać w słoneczny dzień, rozłożyć na gazetach, żeby wyszli nieproszeni goście. Nie myć, bo zmyjemy pyłek kwiatowy. Włożyć kwiaty do wielkiego garnka, dodać do nich pokrojone w plastry cytrusy, zagotować 2 l wody i zalać zawartość garnka. Przykryć pokrywką i odstawić na 48 godzin. Po tym czasie przecedzić przez drobne sitko/gazę, owoce i kwiaty wyrzucić. Do syropu dodać 2 kg. cukru i podgrzewać aż się rozpuści, zagotować (wystarczy, że zabulgocze, nie gotować dłużej, bo stracimy cenne witaminy), przelać do wyparzonych butelek/słoików, mocno zakręcić i odwrócić do góry dnem, poczekać aż wystygną i cieszyć się, że wyprodukowaliśmy potężną broń przeciwko wszelkim bakteriom i wirusom 🙂

    1. Jak się zaczęła infekcja to leć po Sambucol. Tylko wiecie…Na jedno dziecko działa jeden lek, na drugie – inny. Michał genialnie reagował na Eurespal (teraz Pulneo). Na Szymka to w ogóle nie działa. Szymon reaguje już po pierwszej dawce Sambukolu. Wszystko co zżera nasze dziecko: czy wirus, czy bakteria, a może grzyb. Zazwyczaj te cholerstwa są sobie uśpione i budzą się przy spadku odporności. Ja mam już tak dobrze ustawione leki, że do lekarza z dziećmi nie chodzę. ZERO ANTYBIOTYKÓW. Jak mam wątpliwość, to dzwonię do pediatry i ucinamy sobie miłą rozmowę. Po czym i tak słyszę, że robię wszystko dobrze 😛 Jestem niespełnionym talentem medycznym 🙂 Ha ha ha. Co jest ważne.. Musisz nauczyć się rozróżniać, kiedy Twoje dziecko załapało patogen, a kiedy się przeziębiło (przewiało je, zmarzło, przegrzało) Zachęcam do sięgania po homeopaty. Byłam kiedyś sceptyczna. Na przykład krople do nosa – moim zdaniem – nie działają. Ale preparaty na bazie tranu, czosnku, kitu pszczelego, bzu, lipy i wielu naturalnych naprawdę dają efekt. Moja Bacia zwykła łamać patyki malin i zaparzać herbatę. I działało na przeziębienie. Na wirusa natomiast działa bez. Na grzyby trzeba zaprzestać jedzenia cukru…I tak dalej. Powodzenia

      1. no na nasze dziecko też działają zioła (całe szczęście) jak tylko robi się ciepły podaję mu Pyrosal, jest tańszy od Sambucolu i ma bogatszy skład bo jest oparty na wyciągu z czterech ziół: kory wierzby, kwiatu bzu czarnego, kwiatostanu lipy oraz liścia podbiału. Kiedyś stosowaliśmy Lipomal ale akurat zabrakło w aptece pani poleciła Pyrosal że lepszy bo ma bez i teraz obowiązkowo leży w apteczce i też dzięki niemu omijamy przychodnie lekarzy i antybiotyki do tego zakupiliśmy nebulizator i inhalacje w razie kataru na drugi dzień dziecko zdrowe 🙂 od tfu tfu ponad roku ani jednego zwolnienia poczytaj może na Szymka też będzie działał

  2. I ja ostatnio zastanawiam się nad podobną szkołą 🙂 przybij piątkę! Zioła mają w sobie ogromny potencjał i są niedoceniane. Zaczęłam w nic szukać pomocy,ponieważ synek starszy często łapie infekcje,a nie chce faszerować go ciągle specyfikami aptecznymi pełnymi konserwantów,barwników i innych cudów.A często nie wiemy ile cudów kryją w sobie „chwasty” w ogródku czy na łące.W tym roku pierwszy raz robiłam „miód” z mniszka i syrop z kwiatów czarnego bzu 🙂 rozkręcam się po mału.
    Powodzenia w zdobywaniu wiedzy!
    Byłoby super jakbyś czasem zechciała podzielić się jakąś radą z tej dziedziny 🙂

  3. Iga, masz ogromną wiedzę ze studiów i potrafisz z niej korzystać – myslę, że podszkolenie się w ziołolecznictwie to dla Ciebie strzał w dziesiątkę:)
    Dzis zbieram kwiaty bzu (a już miałam chwasta likwidować zza mojej stodoły;) ) i robię syrop!
    Co do kory dębu przypominam sobie jak za namową lekarki robiłam mojej rocznej córci nasiadówki w wywarze kiedy miała potężną infekcję intymną spowodowaną grzybicą po antybiotykoterapii (po zapaleniu płuc). Przynosiło to córce wielką ulgę. Nie pamiętam, czy opakowanie z suszoną korą (z Herbapolu) zawierało cos jeszcze. Również jestem fanką alternatywnych metod leczenia (oprócz homeopatii, nie wierzę juz w nią), więc tym bardziej będę chłonąć Twoje przepisy na zastosowanie ziół:) Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *