Bez kategorii

Wyjazd do Warszawy

   Nie będzie nas trzy dni. Właśnie się pakuję. Na szczęście jestem spokojna o mieszkanie. Sąsiedzi z naprzeciwka będą pilnować. Przy okazji dowiedziałam się, że sąsiad jest policjantem, więc jadę spokojna. Porozmawialiśmy sobie o bezpieczeństwie w ogóle i wiem, że mamy w nim sprzymierzeńca. Fajni Ci ludzie, zaprosiłam ich do siebie po niedzieli. Szkoda, że w wieżowcu nie ma takich więzi jak w małych miastach, w niewielkich kamienicach.

   Pozdrawiam, trzymajcie kciuki.

7 thoughts on “Wyjazd do Warszawy

  1. Pani Igo, przeczytałam Pani blog od deski do deski (trafiłam tu dzięki Onetowi). Podziwiam Panią i trzymam mocno kciuki!. Sama jestem mamą dwóch wspaniałych zdrowych dziewczynek, mam kochanego męża, dom, pracę… co nie znaczy jednak że nie rozumiem takich sytuacji w jakiej znalazła się Pani. Drżę za każdym razem o moje córeczki kiedy tylko złapią katar lub kaszlną, umieram ze strachu kiedy są chore (a przeszliśmy tez niemało, szkarlatyna, zapalenia płuc, AZS, diagnozowanie anizokorii – jesteśmy w trakcie…). Więc wyobrażam sobie Pani determinację w walce o życie dzieci. Życzę dużo siły, maluszkom dużo zdrowia, a sama w miarę moich możliwości będę angażować się w aukcje czy choćby rozpowszechnianie Pani bloga. Pozdrawiam!

  2. we wcześniejszych postach pisałaś o kwocie 150 tys.jaka została wydana na usprawnienie Michała.muszę sie do tego odnieść ponieważ nei daje mi to spokoju.jestem mamą wczesniaka,obecnie 3-letniej dziewczynki ,która właśnie poszła do przedszkola.córka urodziła się 900 gramowa,38 cm.to chyba wystarczy zeby okreslic ja mianem skrajnego wczesniaka.w inne problemyz którymi przez 2 miesiace pobytu w szpitalu się porykalismy nie bedę sie juz zagłębiać.dzis dziecko jest zdrowe jak rybka,sprawniejsze ruchowo niż nie jeden 3-latek, mówi pięknie,liczy do 10 itp.nie bede sie wiecej chwalic bo az nie wypada.ale na to ze etraz jest jak jest nie wiem czy w sumie wydalismy z 500zł na dojazdy do szpitala oddalonego o kilka kilometrów.no i moze jeszcze monitor oddechu-400 zł ,który i tak pozniej okazał sie zbędnym zakupem.wszystko inne to nasza i tylko nasza praca,zadnych prywatnych wizyt,zadnych prywatnych rehabilitacji.takze te 150 tys.to ja nie wiem skąd.a ja powinnam rozumiec to najlepiej jako mama taiego wczesniaka.

    1. Droga mamo,ja też jestem mamą wcześniaka z 32 tc. Też nie wydawaliśmy na naszego maluszka takich pieniędzy, ale miał szczęście i ominęły go wylewy, retinopatia wcześniacza, nie ma zdiagnozowanego MPD ano jego symptomów i oby tak pozostało. Był rehabilitowany w bydgoskim „Bizielu”, gdzie też się urodził i przeżył dzielnie, także dzięki dobrej opiece tamtejszych specjalistów. Neurologa odwiedzaliśmy kilkakrotnie, wszystko na NFZ. Jednak każde dziecko jest inne, wcześniaków rodzi się wiele, dużo dzieci wymaga rehabilitacji z powodu innych chorób. Kolejki są straszne, termin „za pół roku” przy rehabilitacji wcześniaka to jakieś nieporozumienie, a wizyta prywatna to 80 zł u dobrego specjalisty. Nie oceniaj więc tak łatwo. Twój post to jakby oskarżenie „na co jej te pieniądze, co z nimi zrobiła”. Nikt tak nie „dowali” jak druga kobieta, niestety, w dodatku też matka. Pomyśl czasem dwa razy, zanim tak uderzysz…

    2. Każdy przypadek jest inny. Nie można wszystkich wcześniaków ‚włożyć do jednego worka’ np. dwa przypadki wcześniaków 26 tydzień i waga 900 g, to nie znaczy, że każde z nich będzie się rozwijało tak samo i wymagało takiej samej rehabilitacji, tu liczy się każdy dzień i każdy dzień w brzuchu mamy liczy się na wagę złota. Każdy rodzic robi wszystko, żeby pomóc swojemu dziecku, czy to prywatnie czy państwowo, a i tak zawsze wydaje się, że to za mało, że można jeszcze coś więcej zrobić. Monitor oddechu, który okazał się zbędnym zakupem, taki tytuł otrzymał dopiero po spełnieniu swojej funkcji, a co by było gdyby go nie było, a byłby potrzebny? Teraz po czasie można się mądrzyćPrzecież dzieci urodzone o czasie też rodzą się z chorobami i wymagają rehabilitacji, czy wtedy mamy prawo rozliczać kto ile na jakie dziecko przeznaczył pieniędzy? Jestem mamą bliźniaków urodzonych w 30 tyg. ciąży i też walczyłam o ich zdrowie.

    3. Bardzo Pani zazdroszczę, że tak gładko poradziliście sobie ze skrajnym wcześniactwem dziecka. My i wielu naszych znajomych nie mieliśmy tyle szczęścia a chętnie moja mama, byli teściowie i ja zachowalibyśmy swoje oszczędności. Z poważaniem…

    4. To i ja dołączę się do wyjaśnień. 1,5 roku temu urodziłam dwie córeczki: 30 tc. waga 1040 i 900 g. Jedna z nich jest zdrowym, biegającym, temperamentnym dzieckiem. Wyszła ze swojego wcześniactwa obronną ręką choć początki były ciężkie (1 punkt w skali Apgar za akcję serca). Druga, choć z pozoru silniejsza (5 punktów w 1 minucie), okazała się kruchą istotką. W tej chwili mamy zdiagnozowane MPD spastyczne, padaczkę lekooporną (właśnie wprowadzamy dietę ketogenną, naszą ostatnią deskę ratunku) oraz poważne problemy ze wzrokiem natury neurologicznej. Droga mamo, mogę Ci odpowiedzieć na co idą pieniądze, te 150 tys. zł: rehabilitacja codzienna, turnusy, logopeda, dojazdy do specjalistów oraz same wizyty u specjalistów, leki… Chyba wystarczy. Twoje dziecko miało szczęście, moja córcia nie. Synkowi Igi również zabrakło szczęścia…A tak w ogóle Iga gratuluję bloga i wystąpienia w Polsacie. Natchnęłaś mnie kilkoma fajnymi pomysłami. Wkrótce zaproszę Cię do swojego kącika w sieci. No i pozdrowienie dla całej Waszej czwórki. Wiola

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *