ZWIEDZAMY

Wycieczki rowerowe

W te wakacje nie przejmowałam się stertami prania, panelami ze śladami psich i kocich łapek, czy naczyniami czekającymi na włożenie do zmywarki. Podłoga ani garnki się na nas nie obraziły, a całą energię skoncentrowaliśmy w kierunku ciepłego słońca i siebie nawzajem. Ostatni raz byłam tak szczęśliwa przed urodzeniem Szymona…

Nasze wycieczki rowerowe na długo zapadną w pamięci. Michał dostał na urodziny od Dziadków nowego Rometa i przejechał jednego dnia na rowerze…dwadzieścia osiem kilometrów! Doposażony przez nas w nowy, zielony kask, klakson, światła przednie i tylne, odblaski i kamizelkę – pojechał ze wsi do centrum miasta. To dziecko jest niezniszczalne, jego po prostu nie da się zmęczyć. Jest odważny, wytrzymały, zacięty. Trasę podzieliliśmy synowi na odcinki: „1. Jedziemy do parku karmić kaczki, a Ty możesz pobawić się na placu zabaw”,  2. Jedziemy na gyrosa, a jak będziesz dzielny, dostaniesz w nagrodę oranżadę.”, „2. Jak dotrzesz do Pergoli, to możesz się wykąpać w fontannie z biczami wodnymi”, „Kiedy dojedziesz do domu, zadzwonisz do Babci i się pochwalisz jaki jesteś świetny”. Znam swoje dziecko. Odrobina motywacji i gotowy jest na ekstremalny nawet wysiłek. Michałek od maleńkości uczony jest bardzo aktywnego spędzania czasu. Wysiłek zaczął odczuwać dopiero w drodze powrotnej na granicy Wrocławia z naszą wsią, bo była ciemna noc i pojawiła się senność.

Szymon zobaczył uradowanego brata i chciał robić dokładnie to samo, co on. Polazł więc, przytrzymywany pod paszkami…

Tymczasem Michałek…

Poruszaliśmy się w kolumnie. Najpierw Jacek, ciągnący przyczepkę z Szymonem, następnie Michał kierujący się zawsze na jej prawe koło i ja na wysokości lewej strony przyczepy, by być jak najbliżej wewnętrznej krawędzi jezdni. Michałek był przeze mnie asekurowany na wypadek, gdyby nieumyślnie zjechał w stronę  jadących obok nas aut czy rowerów.

Wybór trasy był niezwykle istotny. Na naszej wsi ciężko o rowerowe ścieżki, więc znaleźliśmy szlak przez niewielki skwerek, omijając większy odcinek czteropasmowej ulicy. Po wjeździe na wiadukt jechaliśmy mniej ruchliwą drogą wzdłuż fabryk, a przed rynkiem jednej z wrocławskich dzielnic, wskoczyliśmy już na ścieżkę rowerową. Prowadziła ona nas przez parki, wały wzdłuż Odry i mniej uczęszczane ulice. Czasami jednak, zupełnie spontanicznie, chcieliśmy się dowiedzieć co jest za zakrętem czy skrzyżowaniem. W ten sposób poznaliśmy wiele urokliwych zakątków z ławeczkami, placami zabaw czy boiskami. To była emocjonująca przygoda, a my – kierowani ciekawością – poznawaliśmy coraz to nowe uliczki i nabieraliśmy ochotę na kolejne wyprawy.

Determinowała nas pogoda. Tropikalny upał nie sprzyja siedzącemu w budce Szymkowi, natomiast podróżowanie w deszczu i porywistym wietrze, nie byłoby dla nas odpoczynkiem. Po powrocie z gór udało nam się wyruszyć w trzy długie trasy. Za pierwszym razem pojechałam z Mężem na lody. Oglądając pokaz fontanny nieopodal Hali Ludowej (zwanej obecnie Halą Stulecia), odpoczywaliśmy na kocu, a Szymcio prostował plecki.

Ponieważ nie było tu, ani łaciatych krówek, ani gdaczących kurek, ani nawet dzikich kaczuszek, Szymon szybko stracił zainteresowanie fontanną. Co godzinę są tu pokazy, niestety muzyka nie zmienia się od lat i nieco nam obrzydło oglądanie w kółko tego samego. W niektóre wieczory są też pokazy specjalne z laserami i projekcją na ekranie, powstałym z unoszących się cząsteczek wody. Terminy podane są na stronie internetowej. Zdecydowanie większą frajdę sprawiało synkowi patrzenie na przelatujące ptaki i mijających go ludzi. Jazda przyczepką, poza bujaniem i potrząsaniem, dostarcza dziecku też wiele obrazów stymulujących pracę mózgu. Kadry te uciekały i zostawały za nami, a w ich miejsce pojawiały się kolejne i kolejne.

Mąż, zamiast zimnego deseru, przyniósł mrożoną kawę z czekoladą oraz imbirem i tak ją sobie sączyliśmy ze smakiem, aż zaczął zapadać zmierzch. Żal było wracać do domu, ale czekała na nas półtoragodzinna przejażdżka przez pełne komarów, nadodrzańskie wały, przesycone wilgocią wiadukty i nieoświetlone skwerki. Zachody słońca nad rzeką są niezwykle urokliwe, choć – wykonane pośpiesznie – fotografie nie oddają ich piękna. Nie czuliśmy zmęczenia. Trzydzieści kilometrów to odcinek, który jesteśmy w stanie pokonać bez większego wysiłku, zarówno na rowerach jak i pieszo. Tak szczupła i wysportowana nie byłam nawet w liceum.

Dzień po rodzinnej wycieczce Jacek pyta: ” Jedziemy gdzieś rowerami?’. „No dobrze, tylko dzisiaj nie trzydzieści kilometrów” – odparłam, choć tak naprawdę miałam ochotę posiedzieć w ogrodzie. Taaaa, dotrzymał słowa: nie przejechaliśmy trzydziestu kilometrów, lecz trzydzieści trzy i pół, wracaliśmy znów pod wieczór. Ha ha ha. Dobrze, że spojrzałam na mapę, bo ten szalony człowiek pokazał mi trasę, która z pewnością nie była krótsza niż pięćdziesiąt pięć kilometrów. Ścięłam ją o jakąś połowę i w ten sposób jechaliśmy wokół zoo, mijaliśmy rzeczną przystań i zapałaliśmy się na cudny zachód słońca. Michałek był nieco znużony szkołą, więc zasiadł z Szymonem w przyczepce (nasza to Queridoo SpeedKid2). Ma to swoją dobrą stronę – mogę skupić się na widokach, a nie na nadzorowaniu starszego syna.

Postanowiliśmy gromadzić fundusze na zakup bagażnika rowerowego, który zamontujemy do wana. Fajnie by było na przykład pojechać do Babci Uli, gdzie jest chyba z pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt procent lesistości w gminie i zwiedzić te rejony z perspektywy roweru właśnie, albo do znajomych w Góry Sowie. Wydatek ten musi poczekać do wiosny. Wiele też rozmawialiśmy z Mężem o przyszłorocznych wakacjach. Musimy planować z olbrzymim wyprzedzeniem, by zdążyć zgromadzić środki pieniężne. Czy będą to – trzeci raz z rzędu – Tatry? Wątpię: zobaczyliśmy już wszystko, co chcieliśmy. Mamy szalony plan, by wsiąść w auto i pojechać tam, gdzie nas oczy poniosą…każdego dnia zatrzymywać się w innej miejscowości, jeść konserwy i wieczorami biesiadować przy ognisku. Albo ruszyć w Europę, ponoć Słowenia jest piękna…

***

2 thoughts on “Wycieczki rowerowe

Skomentuj ~Ola Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *