Bez kategorii

Wróżka Zębuszka

Zajrzałam w rozgadaną paszczę Michała…Nie było to łatwe, bo potokowi słów nie było końca. A tu…koszmar! Ząb mleczny dalej siedzi, a za nim wyrżnął się już stały. I panika. Że znów problemy, co zrobić, czy będzie potrzebny aparat?

Mleczaka wyrwać się nie dało. Był maleńki i śliski, a Michał nie przestawał gadać. Koleżanka zaproponowała sposób „na jabłko”, oczywiście twarde. Tyle, że syn nigdy jabłek nie gryzie. Dostaje je w obranych ćwiartkach. A ja miałam takie wielkie Ligole, nijak wbić w nie szczękę. Więc opracowaliśmy technikę: Michałek wbijał dolne ząbki, a ja ostrym ruchem szarpałam owoc. Za czwartym czy piątym razem się udało. O tu panika, bo dziecko zorientowało się, że ma buzię pełną krwi. I gromkie brawa nie wskrzesiły uśmiechu. Po prostu całkiem poważnie dziecko się wystraszyło. Ale było dzielne.

Potem pozwoliłam mu obdzwonić wszystkich bliskich, bo to przecież wielkie wydarzenie w jego niemal sześcioletnim życiu. No i Wróżka Zębuszka przyleci, zęba zabierze i zostawi prezent. Tyle, że replika lokomotywy przyjdzie po niedzieli… Przejrzałam ofertę kilku supermarketów, nic. Portal aukcyjny, nic. A my musieliśmy mieć prezent na dzisiejszą noc. I panika. Bo u Jacka w portfelu zamiast brzęczących monet, głuche echo…Ja na wsi nie załatwię nic. Poza tym nie chciałam niszczyć dziecięcych marzeń kupując podarek na jego oczach. Nawet okno zostawiłam uchylone, żeby wróżka wleciała…Fajną historię wokół tego zbudowałam (to i ta krew nie była już tak straszna jak na początku).

Trochę posłuchałam wypowiedzi lekko nasyconych niezadowoleniem, typu „po co, na co, tyle już ma”, po czym odpowiedziałam całkiem poważnie. „Ja jestem od scalania tej rodziny, od budowania nastroju i ciepła rodzinnego. Chcę, żeby dziecko zapamiętało ten dzień na całe życie”. Już każdy kolejny ząb, będzie tylko zębem kolejnym, nie pierwszym! A za ten pierwszy Zębuszka przyniesie aparat cyfrowy. Używany, przestarzały model. Taki, co to ma kartę pamięci starego typu, której w sklepie kupić się już nie da i żadnych bajerów. Za to jest całkiem niedrogi. Michał nie dostrzeże tych niuansów, a jak aparat spadnie na beton, to przynajmniej nie będę rozpaczać. Jest to najmądrzejsza rzecz, jaka przyszła mi do głowy w ataku paniki. I okazało się, że mam trzy porządne karty pamięci do tego modelu. Była godzina dwudziesta pierwsza, a Zębuszka nadal miała puste rączki. I Jacek teraz dzielnie przemierza Wrocław, by aparat odebrać, w imieniu wróżki oczywiście. Czasem ponarzeka, ale przesiąkł już tymi moimi pomysłami na życie. A ja się już nie mogę doczekać poranka.

Jestem podekscytowana reakcją Michała. Czy przyleci rano cały w euforii? A może będzie zawiedziony, że to nie pociąg…Na dywanie zostawiłam takie zdjęcie…

…a na nim etui z aparatem.

***

18 thoughts on “Wróżka Zębuszka

  1. Świetny pomysł 😀 Bardzo Ci zazdroszczę tej inwencji i umiejętności zaczarowywania zwyczajnego świata. Ka takowej nie posiadam, a bardzo bym chciała. No i często odwagi brak, żeby moje pomysły nie spotkały się z wyśmianiem i niezrozumieniem.

    1. Staram się, choć dziś akurat mi się nie udało. Pogoda rozstroiła Michała, a on nas. Trudno, trzeba starać się, by następny dzień był lepszy. A z aparatu Michał się cieszył. Jutro wyjeżdża na 4 dni do biologicznego ojca i bierze ze sobą.

  2. Pani Igo ja tak z innej beczki. Widze ze Pani robi piekny decupage. Czy np zdjecia/fotografie na sciane na desce, takie troche wieksze niz zwykle, zrobilaby Pani na zamowienie? Co najmnie 2, a moze i 3.

  3. no właśnie ja też z takim pytaniem 🙂 jakbyśmy się tak ładnie jak Michaś uśmiechnęli?
    zamiast na kuferku zdjęcie w sepi lub retro na desce do powieszenia na ścianie 🙂 ile by takie cudeńko z rąk utalentowanej wyszło? super na prezent

  4. no np cos takiego, ale myslalam o wiekszej, albo np stare deski takie podluzne zbite jedna kolo drugiej w cos na ksztalt prostokatu. Tak zeby to sprawialo wrazenie naprawde starego.

  5. no właśnie taka deseczka ale widzę że koszty przesyłki czterokrotnie przewyższają koszty deseczki, spróbuje coś takiego znaleźć bliżej 🙂 ale da się zrobić? bo na prezent super, sama bym się pobawiła ale i czasu brak i materiałów nie mam 🙁 bo miejsce na warsztacik by się znalazło

      1. pozwoliłam sobie napisać na maila, nie mam szczególnych widzimisie 😛 może być z materiałów jaki Pani posiada, podobają mi się kuferki i to jak z niczego robi Pani cuda 🙂 więc takie deseczki też wyjdą rewelacyjne

  6. koleżanka? ja tam ufam Pani zmysłowi bo kuferki są zaj….efajne :)))))) a czy wydruk z drukarki by był dobry na lepszym papierze? np kredowym 100 albo 120(oczywiście laserowy a nie atramentowy)

Skomentuj Iga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *