#wgóryzmpd

Chełmiec 851 m. n.p.m

11.11.2017 r.

Na prochach naszej przyjaciółki Nel posadziliśmy piękny głóg. Zakwitnie on na wiosnę i będzie nam przypominał wierną sunię, po stracie której nie mogę dojść do równowagi. Dla mnie zwierzę, to członek rodziny i pogrążona jestem w głębokim smutku, ogarnęło mnie zniechęcenie. Jeśli cokolwiek miało sprawić, bym poczuła się lepiej, to tylko wyjazd w góry.

Wybraliśmy Chełmiec – 851 metrów n.p.m., który należy do Korony Gór Polski. Wędrówka to zaledwie 6 czy 7 kilometrów, przy okazji mogliśmy zajechać do Boguszowa Gorce na herbatę u przemiłych Staruszków, których już wielokrotnie wspominałam na blogu. Tym sposobem znaleźliśmy się w Sudetach Środkowych, w paśmie Gór Wałbrzyskich. Chełmiec, dawniej Hochwald, to drugi pod względem wysokości szczyt w tym rejonie, o kilka metrów przewyższa go bowiem Borowa.

Auto zaparkowaliśmy pod szlabanem w Wałbrzychu przy ulicy Piasta. Postanowiliśmy wziąć ze sobą Foresta…Reakcja na naszą stratę mogła być tylko jedna: jeszcze aktywniej, jeszcze bliżej siebie. Póki mamy siebie…Postanowiłam sprawdzić, czy psiak może z nami pokonywać wzniesienia. Elza jest zdecydowanie za mała na taki wysiłek, więc została w domu z kotem.

Żółty szlak był szeroki i dobrze ubity przez większą część trasy. W wyższych partiach góry okazał się bardziej kamienisty i pokryty błotem, więc osobie na wózku trudno by było tam się dostać samodzielnie. Może latem, kiedy ziemia jest sucha i zapieczona, teren ten byłby bardziej przyjazny dla osób niepełnosprawnych? Szymon podróżuje w nosidle, więc postrzegamy każdą wyprawę przez pryzmat tego, czy damy z Mężem radę wnieść syna na szczyt. Barierą jest granica naszej fizycznej wytrzymałości. Na Chełmiec dotarliśmy bez najmniejszego wysiłku i nie przeszkadzała nam mżawka i porywy wiatru. Z każdym kolejnym wyjazdem jesteśmy coraz bardziej odporni na warunki atmosferyczne i nic nas nie zniechęca. Tylko smutno było patrzeć na drzewa pozbawione liści, które jeszcze trzy tygodnie temu były tak zjawiskowo kolorowe i przesycone jesiennym słońcem…

Teraz zeschły i wymieszały się z błotem. Życie przynosi zmiany. Jedne następują latami, na inne potrzeba zaledwie chwili. Ta wyprawa pomagała mi zebrać myśli, złapać głębszy oddech. Skupiać się na tym, co mi pozostało i szukać piękna oraz dobra wokół siebie…

Szymon, dzięki wielokierunkowej rehabilitacji i częstym wędrówkom po górach, znacząco zwiększył wydajność oddechową i przestał krztusić się wydzieliną. Ubrany w kombinezon narciarski i czapę z zatrzaskami pod szyjką, dzielnie znosił przeszywający chłód. Ubranie zostało zakupione w Decathlonie za zwycięski bon podarunkowy. Szymek zajął pierwsze miejsce w konkursie – organizowanym przez centrum handlowe Korona – na najzabawniejszego przedszkolaka. Temu dziecku uśmiech nie schodzi z porażonej twarzyczki, a w przebraniu diabełka wyglądał na zdjęciu absolutnie uroczo. Fotografia przypadła do gustu jurorom i tym sposobem trafiła do nas – zasilona na kwotę 150 złotych – karta płatnicza. Pod kombinezonem Szymuś miał bieliznę termoaktywną. Daje ona komfort cieplny, jednocześnie odprowadzając wilgoć z ciała. Przepocone, bawełniane ubranie szybko łapie chłód, a specjalna bielizna chroni przez zimnem, więc naprawdę warto w nią zainwestować. Ostatnio była w Lidlu za niecałe 50zł za komplet: bluzkę z długim rękawem i kalesony.

Podobnie wyposażyliśmy Michałka. Podczas wyprawy miał dokładnie te same spodnie, które nosił późnym latem, lecz założył pod spód termoaktywne kalesony. Potem okazało się, że taki zestaw wystarczył również przy opadach śniegu i silnym wietrze. Niespodziewanie nadciągnęła mgła, potem niebo przybrało ciemnoszarą barwę, a po chwili nad naszymi głowami zaczęły fruwać wielkie śnieżynki. Starszy syn był przeszczęśliwy! „Śnieg! Śnieg! Wszystkim opowiem, że widziałem już w tym roku prawdziwy śnieg!!!”. W tym samym czasie we Wrocławiu lało…

„Widzisz Michałku, jak w górach szybko zmieniają się warunki pogodowe? Kiedy dojeżdżaliśmy do Wałbrzycha było ostre słońce, a niebo bezchmurne” – tłumaczyłam dziecku, jakie niebezpieczeństwo kryje się w górach. – „Dlatego właśnie mama targa ciężki plecak. Jest tu wszystko, co nas ochroni przed deszczem, zimnem i głodem. Bo przecież chcemy wrócić do domu cali i zdrowi, prawda?”. Ten jednak dopiero przy kolejnej wyprawie zrozumiał, co tak naprawdę miałam na myśli…Tymczasem chętnie pozował do zdjęć, a Szymon krzywił się, gdy mokre płatki przylepiały się do jego wątłej buzi. Został osłonięty kapturem.

Forest biegał w grubym swetrze. Kiedy zerwał się wiatr, założyłam mu też kurtkę (Biedronka 20zł). Wcale się przed tym nie bronił, łapki miał zimne. Przecież zwierzę czuje ból tak samo jak my – ludzie. Wierny Przyjaciel nie odstępował nas na krok…Mimo, że jest to terrier (rasa psów myśliwskich), wykazywał silny instynkt pasterski. Wpadał w histerię, gdy członków wyprawy dzieliła zbyt duża odległość, więc próbował nas zbierać w jedno stado. Było to niezwykłe doświadczenie, bowiem wyraźnie widzieliśmy, jak bardzo ten pies nas kocha i troszczy się o naszą rodzinę. Popiskiwał na postojach, co było jedyną uciążliwością ze strony tego energicznego Nibyjorka, adoptowanego niegdyś z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Naszym oczom ukazały się zabudowania. Ruch turystyczny na Chełmcu był możliwy już w latach osiemdziesiątych XIX wieku, bowiem wycięto las – na zboczu i wierzchołku – pod drogę. Odbywały się tam potem rajdy samochodowe, a obecnie mistrzostwa Europy w kolarstwie górskim w konkurencji downhill. W 1888 roku wybudowano wieżę widokową, która zachowała się do dziś, lecz nie jest udostępniana zwiedzającym. Po wojnie postawiono kolejny budynek, w którym znajdowała się aparatura zagłuszająca Radio Wolna Europa. W 1973 roku założono tam Radiowo -Telewizyjny Ośrodek Nadawczy (RTON) i zbudowano maszt telekomunikacyjny o wysokości 69 m. Wieża służy turystom, jednak jedenastego listopada  była zamknięta, co nas nie tyle zdziwiło, a rozczarowało. Nie jesteśmy w stanie opowiedzieć o widokach na Kotlinę Wałbrzyską, a przecież po to głównie się idzie na szczyt, by móc spojrzeć w na dolinę z dużej perspektywy. Szkoda.

Zapuchnięta od płaczu niechętnie pozowałam do zdjęć. Fotografie są jednak potrzebne do zdobycia odznaki Korona Gór Polski, a my postanowiliśmy wejść na wszystkie 28 osiem szczytów z Szymonkiem (łącznie z Rysami!). W góry z MPD #wgóryzmpd, to nowy cykl na blogu. Niemożliwe nie istnieje – wielokrotnie się o tym przekonaliśmy. W pokonaniu słabości pomaga nam uczucie oraz wsparcie, jakie okazujemy sobie w chwilach załamania. To z miłości właśnie czerpiemy niespożytą energię i chęć do działania. Dość już, bo się rozkleję!

Jeszcze pamiątkowe zdjęcie 45-metrowego krzyża. Został od wzniesiony w 2000 roku, mimo towarzyszących temu przedsięwzięciu kontrowersji. Nie mam nic przeciwko symbolom religijnym, ale na Chełmcu konstrukcja ta wygląda niczym słup wysokiego napięcia i absolutnie nie komponuje się z otoczeniem. Oceńcie sami, oczywiście najlepiej podczas pieszej wędrówki. Może Wam przypadnie do gustu?

Zeszliśmy niebieskim szlakiem, by móc dotrzeć do wana. Droga była stosunkowo krótka, ale też dość stroma. Przez znaczną część trasy stawialiśmy stopy bokiem, bowiem pod zbutwiałymi liśćmi było sporo luźnych kamyków i noga osuwała się. Michał położył na chwilę plecak, a ten sturlał się szlakiem dobre kilkadziesiąt metrów w dół. Można oczywiście przejść tędy z dziećmi, ale nie będzie to relaksujący spacer, lecz bardziej sportowe wyzwanie. Inną opcją było zejście zielonym szlakiem do samego Boguszowa. Po półtorej godzinie bylibyśmy już w domu Cioci Hani i Wujka Jana. Pytanie, jak potem odzyskać auto, stojące w Wałbrzychu?

Z Boguszowa prowadzi Droga Krzyżowa Górniczego Trudu, która składa się z 14 granitowych tablic. To jedyna w Polsce Górnicza Kalwaria. Pierwsza stacja jest w miasteczku, ostatnia natomiast na szczycie Chełmca. Gdybyśmy kiedykolwiek wybrali tę trasę, to raczej podążając ku wierzchołkowi góry.

https://dolny-slask.org.pl/3277985,Boguszow_Gorce,Droga_krzyzowa_Gorniczego_Trudu_Boguszow_Gorce_Chelmiec.html

W domu Staruszków czekał na nas ciepły posiłek, domowy kompot. Niezwykle gościnni ludzie, nad wyraz serdeczni.

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *