Bez kategorii

We Troje yyyy czworo plus pies…

    O naszych rodzinnych spacerach pisałam już nie jeden raz. Uwielbiamy je! To jest dla nas najwspanialszy relaks a co najważniejsze, za darmo. Wczoraj tylko czekaliśmy, żeby zatrzasnąć drzwi za Panią logopedą, już byliśmy gotowi do wyjścia 🙂 W słońcu było ze dwadzieścia stopni…

    Michał nie mógł znaleźć swoich wielkich grabi.  A mi było szkoda czasu na ich szukanie. Martwiłam się, że dziecko będzie się nudzić a my zamiast wypocząć, będziemy szukali synowi zajęć. Myliłam się!

   W parku znów znalazło się wiele nowych ciekawych zabaw. Największą frajdą było pływanie w zgrabionych we wielkie stosy liściach. Początkowo Jacek martwił się o stan ubrania Michała, ale już powoli uczy się mojej idei chodzenia do parku i przyłączył się do zabawy z synem jako fotograf. Pozwolił dziecku brodzić w podsuszonych tylko z wierzchu kopcach. Niektóre były tak wysokie, że sięgały Michałowi do pach. A dziecko krzyczało z radości „Maaamooo, płiwam”! Na zdjęciu styl grzbietowy.

  

   Potem natrafiliśmy na stado kaczek karmionych przez jakąś rodzinę. Kaczki wzbijały się w powietrze a Michał pokrzykiwał z zachwytu obserwując ptaki. To takie prozaiczne zajęcie, ale widziane oczami dziecka staje się czymś wyjątkowo ekscytującym. A kaczki jak zaklęte jadły i biły się o kęsy pokarmu. Michał stał grzecznie przy samym brzegu sadzawki. Powoli zapominamy czasy, gdy podejrzewaliśmy syna o ADHD.

   Znaleźliśmy też cudowną, słoneczną polanę. Pełna jeszcze zeszłorocznych liści skrzypiała pod nogami. Nelka zataczała wielkie kręgi a Michałek napawał się dźwiękami, które dotąd tak ciężko mu było usłyszeć. Szur…szur…szur… Pogoda tak nas nastroiła, że ganialiśmy się po trawie, nawet całkiem spory już brzuszek nie przeszkadzał mi w tych harcach z liśćmi w ręce. Bum…bum…bum…biegłam ja.

 

   Potem przyczłapał do nas stary pies, który wyglądał jak zużyty mop do podłogi. Dał się nawet wytarmosić Michałowi.

 

   Zdjęliśmy dziecku kurtkę i czapkę, bo najgorsze co moglibyśmy synowi zrobić to go przegrzać. Oszołomił mnie jednak widok dziecka w polarowej kurtce, czapce szczelnie zakrywającej uszy i szaliku owiniętym wokół szyi. Boże kochany, przy dwudziestu stopniach i bezwietrznej pogodzie??? Na dodatek to dziecko jechało jeszcze na rowerku. Pewnie było strasznie spocone. Szczerze współczułam temu maluchowi. A potem rodzice lamentują, że ich dzieci są chorowite…Michał w ogóle się nie przeziębia. Mieliśmy tylko problem z migdałem siejącym na uszy, ale to schorzenie miało podłoże alergiczne.

   Potem poszliśmy w stronę Wrocławskiej Pergoli w poszukiwaniu kwiatów. Michał znalazł wysypane otoczakami grządki i szurał butami ile wlezie. Świetne ćwiczenie na zaburzenia integracji sensorycznej. Ruch i dźwięk kojarzone razem. A potem dotarliśmy do polany z żółtymi krokusami. Synek oglądał je i wąchał. Jacek robił zdjęcia. Z całego spaceru wyszło ich z dwieście. A ja zdjęłam kurtkę i wygrzewałam się na słońcu. Powoli zaczęło jednak robić się głodniej, więc czapka wróciła na głowę Michała. Zawsze patrzę na kark dziecka, jak robi się chłodny to czas założyć cieplejsze ubranie.

 

   Na sam koniec Michałkowi udało się znaleźć wielki konar, z którym mocował się dłuższy odcinek drogi do auta.

    Spacer tak bardzo mnie dotlenił, że zasnęłam jak niemowlę. Spałam dziewięć godzin i obudziłam się z poczuciem, że Szymon bardzo wypoczął. Michał też. Sen nieprzerwanie trwał u niego jedenaście godzin. Tata miał sporo czasu, żeby poszperać w internecie, nie udało mu się obudzić mnie na wspólne oglądanie filmu. Zwyczajnie padłam. Ale pozostały nan miłe wspomnienia i fotografia do rodzinnego albumu…

    

   Zażywanie ruchu na świeżym powietrzu jest wskazane u dzieci z zaburzeniami snu oraz nadpobudliwych ruchowo. Spalona energia umożliwia zdrowy, regenerujący sen. Likwiduje napięcie emocjonalne, nie tylko u dziecka. Dziś znów jedziemy do parku. Może uda mi się znaleźć dmuchaną piłkę, albo zabierzemy dużą wywrotkę na sznurku. Marzy nam się poleżeć na ławce i wygrzewać się na słoneczku. Nikt nie zaciągnie mnie nawet wołami do telewizora czy internetu w taką pogodę :))) A Mina Michała…bardzo wymowna…

  

***

  

   

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *