Z ŻYCIA WZIĘTE

W zgodzie z naturą

Biała porzeczka już dojrzewa, a czerwona potrzebuje dobrego tygodnia, by małe kuleczki nabrzmiały sokiem. Rośliny w naszym ogrodzie pełne są zielonkawych owoców borówki amerykańskiej, kiści winogron, malin i jeżyn. Wszystko rośnie na naszych oczach, a dzieci wzrastają w szacunku do przyrody.

Michał uwielbia skubać z krzaczków poziomki. Dwa dni temu zebrałam spod płotu półtorej miski soczystych owoców. Niegdyś zrobiłam naleśniki z utartym serem białym, żółtkami i cukrem wanilinowym oraz owocami z ogródka.

Teraz natomiast same naleśniki z poziomkami. „Nie ma w środku dżemu?” – spytał zatroskany Mąż spoglądając na zwinięte krążki. „Nie ma.” – za to zasypałam je olbrzymią ilością soczystych i wielkich poziomek, które dały słodycz i aromat. Jacek przysłał mi z pracy wiadomość, że obiad jest przepyszny. Tak właśnie pielęgnuje się miłość: biegnąć z samego rana na grządki po olbrzymie,  krwistoczerwone owocki i stojąc przed rozgrzaną do czerwoności patelnią o siódmej czy ósmej rano…

Na poniższym zdjęciu porównanie wcale nie największych poziomek z moim kciukiem.

Tymczasem w donicy rośnie Michałkowy ziemniak. Czekamy z niecierpliwością na kwiaty i wykopki. Ale udało nam się też nie zmarnować pomidora. Historia jest dość ciekawa, bowiem zdarzyła mi się jeden jedyny raz w życiu…

Ponad trzydzieści lat trzymałam pomidory w lodówce i było dobrze. Ale – jako osoba rządna wiedzy – oglądam programy edukacyjne. Stamtąd właśnie grzmiano na mnie, że pomidorów w chłodziarce się nie trzyma, bo tracą swój aromat i wartości odżywcze. „Oż głupia ja” – uderzyłam się w pierś, mea maxima culpa, owoce położyłam do kosza na parapecie. Leżały sobie i leżały, a słonko świeciło w szybkę i świeciło. Pewnego słonecznego poranka sięgnęłam po pomidora na kanapkę i byłam skonsternowana.

Mój pomidorek uchowany przez zagładą w lodówce, zwyczajnie skiełkował w środku. Jak już mówili w telewizji, gdzie owoców nie trzymać, mogli podać dobre miejsce alternatywne. Parapet jest gorszy od lodówki zdecydowanie! Burza mózgu, przecież pomidora nie wyrzucę. Nie zjem go, bo wygląda nieapetycznie. „Trza posadzić!” – postanowiłam w swej po wiejsku już myślącej głowie i zawołałam syna.

Pomidorek został zagrzebany cienką warstwą ziemi między poziomkami…

…a wczoraj dostrzegłam to…

Moje koleżanki twierdzą, że te siewki to nie pomidory. Niedowiarki. Przecież wiem, co dziecko siało-sadziło: rozplaskanego pomidora bez skóry z miąższem, z dziesiątkiem roślinek w komorze nasiennej. Poza tym siewka zawsze pierwsze liścienie ma długie i wąskie. Liście postrzępione pojawiają się dopiero jako drugie. To są pomidory, jestem tego pewna. Poza tym zaznaczyłam miejsce kamykiem i zostawiłam je bez kory, o pomyłce nie ma mowy. Poczekamy, aż roślinki podrosną i wzmocnią się, wtedy je rozsadzimy z Michałem.

A potem zrobimy wielką planszę dydaktyczną do przedszkola pod tytułem: „Ogród – moja pasja”.

Nasz ogródek jest ekologiczny. Dlaczego? Nie nawożę, nie pryskam roślin – wiadomo. Są w nim specjalnie zrobione miejsce do schronienia się płazów – granitowe kamienie tworzące jamy. Zazwyczaj taka skała ma pożądanego lokatora. Jest pojemnik z wodą zwany „żabim spa”. Jeszcze pojawi się karmnik z poidłem dla ptaków, muszę tylko kupić papę na daszek, żeby przepiękny domek dla zwierząt, który dostaliśmy od Przyjaciół, nie zniszczył się pod wpływem wilgoci. Marzy mi się też budka lęgowa, muszę poczytać jak musi być zbudowana. Mogłabym też przygarnąć kota, ale Jacek wystawi mnie za drzwi z kolejnym sierściuchem. Ha ha ha. Jak mi ktoś podrzuci kocię pod drzwi, to już inna sprawa…A tak poważniej, to mam uczulenie. Mogę kota dokarmiać, ale nie dotykać. Upatrzyłam sobie jakiś czas temu czarnego kota i wystawiała mu miski. A potem się okazało, że to kot sąsiadów, ale nie powiedzieli nam, że mają nowe zwierzę. Pozostają mi więc dwa nibyjorki, królik, rybki i ślimaki oraz żaby…Oraz doglądanie poideł, do których przylatują owady z okolicy.

***

7 thoughts on “W zgodzie z naturą

  1. Gratuluje ogrodka, wszystko pieknie wyglada, a roslinki to jak najbardziej pomidorki, na zdjeciu juz nawet zaczyna byc widac pomidorkowe liscie. Piekna pasja

  2. Murarka ogrodowa to pszczółka idealna do Waszego ogrodu. Zapyli wszystkie kwiatki i plony będą jeszcze wspanialsze. Podglądanie pracujących Murarek to dla dzieci wspaniały spektakl. Pozdrawiam

      1. Jeśli będziesz korzystała z murarek, grozi ci klęska urodzaju owoców! :))))
        Murarka to samotnie żyjąca pszczoła, nie posiadają instynktu społecznego przez co są łagodne i nie atakują człowieka. Posiadają żądło ale nie żądlą, mają rude włoski przez co wyglądają jakby miały futerko bez problemu można brać na ręce. To doskonałe zapylacze, potrafią zapylić więcej kwiatów niż pszczoła miodna. Najlepiej zaprosić do siebie samice murarki rudej mając w swym ogrodzie grubą trzcinę pociętą na krótkie odcinki, wydrążony patyk lub naturalne rurki i czekać aż się zadomowią. Bądź odkupić od kogoś kokony.

          1. super tylko pamiętaj o tych które mogą zagrażać swoim ukąszeniem dzieciom
            mojego jak ugryzie komar np w czoło od razu rośnie mu wielki „guz” i wygląda niczym Piercing dermal anchor-jak po wszczepieni implantu ;P o innych robakach nie wspomnę

Skomentuj ~Agnieszka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *