Ktoś mi ostatnio napisał, że urodziny dziecka to wielkie święte jego matki. Tak właśnie się wczoraj czułam. Jakbym odbierała nagrodę za wiele lat ciężkiej pracy.
Zaczęliśmy od wyjścia do kina i pysznych lodów w słodkim wafelku. We wtorki są w naszym centrum bardzo duże zniżki na bilety, więc z pewnością nie raz się jeszcze na jakiś seans wybierzemy. Wczoraj obejrzeliśmy produkcję o Gorylu Śnieżku.
Potem poszliśmy do Reala wybrać prezent. Chodziliśmy po alejkach a ja się zastanawiałam, dlaczego zabawki są tak piekielnie drogie. Poraziła mnie cena gry Monopoly i naprawdę nie miałam pomysłu, co Michałkowi kupić. Na sam koniec natrafiliśmy na puzzle piankowe. Można z nich było zbudować matę z ulicami do jeżdżenia resorakami. Strzał w dziesiątkę!
„Maaaama, zampniente” – pokazywał na żółto – czarny szlaban. Puzzle porządnie wykonane. Z pewnością są ciekawsze niż małe, wycięte z kartonu. Michałek wybrał wedle własnego gustu trzypak z autami i w kwocie 80zł się zamknęliśmy.
Wieczorem czekała największa niespodzianka dla obu moich mężczyzn. Zabrałam ich do pijalni czekolady. Tata zjadł lody z czekoladą i konfiturą z róży. Ja wypiłam mrożony koktajl a Michałek aż dwa kubki płynnej czekolady. Poprosiłam Kelnerkę, żeby do pierwszej dodała trochę chilli, wspaniale wyostrza smak, a do drugiej cynamon. Niech dziecko uczy się degustować świat. Niech rozwija swoją wrażliwość, skoro uwielbia gotować. Chcę mu wszystko pokazać. Chcę, żeby zachwycał się drobiazgami. A czekolada z cynamonem była wyborna!
Skusiłam się jeszcze na Colę w szklanych butelkach. Oj cudnie smakuje. Napój z plastikowych butelek ma zupełnie inny aromat…nie lubię.
Powiedziałam synowi, żeby sam zamówił sobie kolejną czekoladę. I Michał bez skrępowania zawołał Kelnerkę i złożył zamówienie. Zrobił to na całą salę (jeszcze nie skojarzył, że musi Panią poprosić do stolika). Byłam dumna i powiedziałam, że syn dopiero się uczy. Wspomniałam, że jest niepełnosprawny, ale zrobiłam to z dumną… Tej niepełnosprawności po naszym dziecku już nie widać. Michał jest samodzielny i potrafi sobie wszędzie poradzić. Jego oczy jelonka Bambi nadrabiają drobne uchybienia w etykiecie. I ludzie Michałka lubią za jego bezpośredniość i życzliwość. Tylko ruchliwy jest piekielnie, choć przy czekoladzie siedział wytrwale aż się skończyła na dnie. Chociaż…i tak nie trwało to długo. Ha ha ha. Czekolada była przepyszna to i szybko zniknęła.
Synek dostał też zestaw do ćwiczeń „Mam 5 latek”.
W hipermarkecie można kupić całą teczkę zadań za 10zł na wyprzedaży. A ile było pięknych książek za grosze. Pojadę w sobotę i przetrząsnę regały. Pięć złotych za encyklopedię to praktycznie jak za darmo. A było ich do wyboru ponad pięćdziesiąt o różnej tematyce. Tylko, że Michał cierpliwie nie postoi, żebym ja mogła wszystko spokojnie obejrzeć. No cóż…jakaś pozostałość po wcześniactwie być musi…
Też byliśmy z Marysią na tym filmie – mniej więcej po godzinie wyszliśmy.I na pewno nie idźcie na film „Kopciuszek – prawdziwa historia” (czy jakiś podobny tytuł). Kreskówka, ale zdecydowanie bardziej dla dorosłych, niż dla naszych maluchów 🙁
Ależ cudne urodziny 😉 Igo wspaniale opisujesz nawet zupełnie drobne i zdawałoby się błahe sprawy! Uwielbiam czytać Twojego bloga! To, jaki panuje tu porządek i jak niezwykle obrazowo, „zapachowo”, „smakowo” i „czuciowo” opisujesz pomyśleć można zwykły dzień… no miód na uszy!!!
Kochana, ja bym nie powiedziała, że to wina wcześniactwa, moi oboje synowie są urodzeni o czasie, prawidłowo się rozwijają, a żeby cierpliwie poczekali jak ja chcę coś zobaczyć… katastrofa nie mają za grosz cierpliwości w sklepie!! także nie przejmuj się to nie tylko wczesniaki tak mają, raczej powiedziałabym, że to normalny objaw zniecierpliwionego dziecka, a może faceta na zakupach z kobietą:):):):):):) pozdrawiam serdecznie