Bez kategorii

Urodziny

   Ktoś mi ostatnio napisał, że urodziny dziecka to wielkie święte jego matki. Tak właśnie się wczoraj czułam. Jakbym odbierała nagrodę za wiele lat ciężkiej pracy.

   Zaczęliśmy od wyjścia do kina i pysznych lodów w słodkim wafelku. We wtorki są w naszym centrum bardzo duże zniżki na bilety, więc z pewnością nie raz się jeszcze na jakiś seans wybierzemy. Wczoraj obejrzeliśmy produkcję o Gorylu Śnieżku.

 

   Sądziłam, że to kreskówka. Ale jest to film familijny z udziałem animacji. Historia całkiem mądra w odbiorze: zasługujemy na to, by być kochani takimi jacy jesteśmy. Nie powinniśmy się zmieniać tylko po to, by kogoś zadowolić a kocha się nie za coś, lecz mimo wszystko. Akcja nie była jednak wartka, więc po godzinie Michał rozglądał się już po kinie. Ja natomiast nie lubię zbyt przerysowanej mimiki aktorów a dubbing również mnie nie zachwycił. Według Michałka i mnie…niewypał. Idziemy za dwa tygodnie na „Madagaskar 3”. Syn ciągle pytał „gdzie jest lew?”

   Potem poszliśmy do Reala wybrać prezent. Chodziliśmy po alejkach a ja się zastanawiałam, dlaczego zabawki są tak piekielnie drogie. Poraziła mnie cena gry Monopoly i naprawdę nie miałam pomysłu, co Michałkowi kupić. Na sam koniec natrafiliśmy na puzzle piankowe. Można z nich było zbudować matę z ulicami do jeżdżenia resorakami. Strzał w dziesiątkę!

     

  
   „Maaaama, zampniente” – pokazywał na żółto – czarny szlaban. Puzzle porządnie wykonane. Z pewnością są ciekawsze niż małe, wycięte z kartonu. Michałek wybrał wedle własnego gustu trzypak z autami i w kwocie 80zł się zamknęliśmy.

   Wieczorem czekała największa niespodzianka dla obu moich mężczyzn. Zabrałam ich do pijalni czekolady. Tata zjadł lody z czekoladą i konfiturą z róży. Ja wypiłam mrożony koktajl a Michałek aż dwa kubki płynnej czekolady. Poprosiłam Kelnerkę, żeby do pierwszej dodała trochę chilli, wspaniale wyostrza smak, a do drugiej cynamon. Niech dziecko uczy się degustować świat. Niech rozwija swoją wrażliwość, skoro uwielbia gotować. Chcę mu wszystko pokazać. Chcę, żeby zachwycał się drobiazgami. A czekolada z cynamonem była wyborna!

   Skusiłam się jeszcze na Colę w szklanych butelkach. Oj cudnie smakuje. Napój z plastikowych butelek ma zupełnie inny aromat…nie lubię.

   Powiedziałam synowi, żeby sam zamówił sobie kolejną czekoladę. I Michał bez skrępowania zawołał Kelnerkę i złożył zamówienie. Zrobił to na całą salę (jeszcze nie skojarzył, że musi Panią poprosić do stolika). Byłam dumna i powiedziałam, że syn dopiero się uczy. Wspomniałam, że jest niepełnosprawny, ale zrobiłam to z dumną… Tej niepełnosprawności po naszym dziecku już nie widać. Michał jest samodzielny i potrafi sobie wszędzie poradzić. Jego oczy jelonka Bambi nadrabiają drobne uchybienia w etykiecie. I ludzie Michałka lubią za jego bezpośredniość i życzliwość. Tylko ruchliwy jest piekielnie, choć przy czekoladzie siedział wytrwale aż się skończyła na dnie. Chociaż…i tak nie trwało to długo. Ha ha ha. Czekolada była przepyszna to i szybko zniknęła.

    Synek dostał też zestaw do ćwiczeń „Mam 5 latek”.

  

    
   W hipermarkecie można kupić całą teczkę zadań za 10zł na wyprzedaży. A ile było pięknych książek za grosze. Pojadę w sobotę i przetrząsnę regały. Pięć złotych za encyklopedię to praktycznie jak za darmo. A było ich do wyboru ponad pięćdziesiąt o różnej tematyce. Tylko, że Michał cierpliwie nie postoi, żebym ja mogła wszystko spokojnie obejrzeć. No cóż…jakaś pozostałość po wcześniactwie być musi…
  

***

  

   

   

3 thoughts on “Urodziny

  1. Też byliśmy z Marysią na tym filmie – mniej więcej po godzinie wyszliśmy.I na pewno nie idźcie na film „Kopciuszek – prawdziwa historia” (czy jakiś podobny tytuł). Kreskówka, ale zdecydowanie bardziej dla dorosłych, niż dla naszych maluchów 🙁

  2. Ależ cudne urodziny 😉 Igo wspaniale opisujesz nawet zupełnie drobne i zdawałoby się błahe sprawy! Uwielbiam czytać Twojego bloga! To, jaki panuje tu porządek i jak niezwykle obrazowo, „zapachowo”, „smakowo” i „czuciowo” opisujesz pomyśleć można zwykły dzień… no miód na uszy!!!

  3. Kochana, ja bym nie powiedziała, że to wina wcześniactwa, moi oboje synowie są urodzeni o czasie, prawidłowo się rozwijają, a żeby cierpliwie poczekali jak ja chcę coś zobaczyć… katastrofa nie mają za grosz cierpliwości w sklepie!! także nie przejmuj się to nie tylko wczesniaki tak mają, raczej powiedziałabym, że to normalny objaw zniecierpliwionego dziecka, a może faceta na zakupach z kobietą:):):):):):) pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *