Z ŻYCIA WZIĘTE

Tomek – epilog

W niedzielę przyjechało auto po ostatnią partię rzeczy dla Tomka. Ma zapas pościeli, kocy, kołdrę, pampersy dla dorosłych. Rodzina dostała produkty spożywcze. Przekazałam też pierścionek na licytację, który dostałam z dedykacją „Iga, Ty będziesz wiedziała, co z tym zrobić”. Wiedziałam.

A teraz…Teraz znalazłam taką bidę. Pomożemy???

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19555370,wychowuja-szostke-dzieci-w-tym-dwoch-ciezko-chorych-synow.html#NiePrzeg

Ci młodzi ludzie cierpią na nieuleczalną chorobę. Tu też nie będzie happy endu. Ale może podarujmy tej rodzinie choć kilka szczęśliwych, niezapomnianych chwil? Kto jak nie my, drodzy Czytelnicy Kurlandii. Nieprawdaż?

***

10 thoughts on “Tomek – epilog

  1. Serce się kraje czytając o losie tych chłopaków. Szczerze im współczuje i uważam, że jak najbardziej zasługują na pomoc.
    Jednak z drugiej strony czuję złość na myśl o tych bezmyślnych ludziach, którzy za przeproszeniem mnożą się jak króliki i bezmyślnie przekazują genetyczną! chorobę kolejnym dzieciom. O ile jestem w stanie zrozumieć pragnienie drugiego dziecka i nadzieję, że będzie ono zdrowe, to nie potrafię pojąć dlaczego decydowali się na kolejne. To, że w tej chwili te dzieci są zdrowe nie oznacza, że tak będzie za rok, dwa, albo, że nie przekażą tej choroby dalej. Nie żyjemy w średniowieczu, antykoncepcja istnieje, a jeśli nie jest ona zgodna z naszymi przekonaniami to musimy się powstrzymać, trudno.
    Dwójka dzieci z genetyczną chorobą, ciężka sytuacja finansowa. W głowie mi się to nie mieści.
    Pewnie polecą na mnie bluzgi, że jestem nieczuła może i okrutna więc zaznaczam jeszcze raz nie mam nic do tych chłopaków, wręcz przeciwnie szczerze im współczuje, tylko nie potrafię zrozumieć ich rodziców. Co gorsza nie jest to odosobniony przypadek, takich rodzin są setki, jak nie tysiące, począć dziecko jest łatwo, gorzej zapewnić mu byt.

    1. ale ta rodzina sobie pomaga a to że oni sa chorzy nie znaczy że reszta będzie kiedys tam chora równie dobrze Twoje dzieci moga zachorowac a myslisz że Iga chciała miec dwóch synów wcześniaków? zasanaów się zanim coś napiszesz ja się cieszę że są takie rodziny wielodzietne które sa dla siebie wsparciem jakbys miała tylko dwoje czy troje dzieci i każde było by chore to kto by ci pomógł sąsiad znajomy wierzysz w to ?fajnie że Iga znajduje takie rodziny i stara się im pomóc tak jak potrafi:-)

      1. Powiem tak…Gdybym wiedziała, że urodzę drugiego wcześniaka, pewnie bym dziecko adoptowała. Po co narażać maleństwo na ból, a rodzinę na wegetację przy chorym? – tak kiedyś myślałam. Niemniej jednak pewne rzeczy dzieją się poza naszą wolą, krzyżują plany, nie mamy na nie wpływu. Dzięki temu mam synka, którego z Jackiem wielbimy, z pewnością nie wegetujemy. Zmuszeni jesteśmy prosić o wparcie finansowe tak jak ta rodzina. Czasami trzeba powstrzymać się od oceniania i otworzyć serce dla ludzi, którzy tej pomocy potrzebują. Po prostu pomóc.

      2. I oczywiście nikt nie zrozumiał,
        nie obwiniam chłopaków, co zaznaczyłam dwa razy w swojej wypowiedzi

        dziwię się jedynie ich rodzicom, i nie porównuje tu sytuacji Pani Igi (to Pani, Pani Anno przyszło to na myśl nie mnie), bo co innego jest urodzenie wcześniaka, co innego świadome podejmowanie ryzyka poczęcia dziecka z nieuleczalną chorobą genetyczną

        poza tym nie znamy tej rodziny, w artykule jest opisana w samych superlatywach, że się kocha, wspiera itp. a może te dzieci mają żal do rodziców, że zostały obarczone opieką nad chorymi braćmi, ale przecież nie powiedzą tego oficjalnie

        i na koniec może być Pani, Pani Anno pewna, że zanim to napisałam dobrze się zastanowiłam. Każdy ma prawo do własnego zdania, a ja swojego nie zmienię, według mnie Ci ludzie byli nieodpowiedzialni i bezmyślni

        Jeśli uraziłam Panią Igę to przepraszam, nie miałam takiego zamiaru.

        1. Nie czuję się urażona. Skąd ten pomysł? Myślę, że emocje są tu niewskazane. Niczemu dobremu nie służą. Nie spalajmy się na sprawy niezależne od naszej woli.

          Patrzę na mięciutkie kończyny ciężko porażonego Szymka i jego prosty kręgosłup oraz na powyginane ciało choćby Tomka z Gubina. Widać na pierwszy rzut oka, kto faktycznie poświęcił się w pełni dla swojego dziecka. Nie oznacza to jednak, że zasługujemy na pomoc bardziej, niż dzieci z rodzin…nazwijmy to…mniej rozważnych. Nie zapominajmy: dziecko jest dzieckiem, samo na świat się nie prosiło. Skoro cierpi, trzeba pomóc.

        2. Pani Moniko, zgadzam się z Panią w 100 procentach.
          Moja druga córka ma Z.D. ( a to nie choroba) i z pełną świadomością mogę powiedzieć, ze gdyby pierwsze dziecko było niepełnosprawne, to nie zdecydowałabym się na następne. Owszem, marzy mi się jeszcze jedno, ale ten strach….wiek już nie ten, no i fakt że nasza sytuacja ju żjest w miarę stabilna przemawia na NIE…..

        3. Jakby sie wiedzialo ze sie upadnie to sie usiadlo wiec jie h mi Pani nie mowi jak mam myslec ze mam odmienne zdanie to juz tak w zyciu jest ze kazdy jest inny a ja uwazam ze to niech Pani sie zastanowi co pisze bo okreslenie legna sie kroliki swiadczy o Pani kulturze a nie o mojej dobranoc Pani Igo 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *