Z ŻYCIA WZIĘTE

Techniki relaksacyjne

Michałek doskonale zna już swoje zadania logopedyczne, w związku z czym czas trwania codziennych ćwiczeń znacznie się skrócił. Półtorej godziny rano i drugie tyle wieczorem, z czego połowa to ćwiczenia fizyczne, masaże buzi oraz ciała. Reszta dnia to wakacyjny luz, oczywiście z zachowaniem zasad wolnej mowy.

Synowi zmienił się znacząco styl wysławiania się. Już nie klepie jak katarynka: byłe by dużo i szybko. Teraz całkiem rozsądnie buduje zdania i łapie oddechy przy przecinkach i kropkach, dzięki czemu ilość błędów gramatycznych nie jest już tak rażąco duża. Mówi też wyraźniej, szerzej otwierając buzię. Napięcie z pleców i szyi schodzi. Jeszcze tylko pozostało unoszenie brody w sytuacjach stresowych. Podobnie jak słowotok na jednym oddechu, jest to bardzo niekorzystne przy walce z jąkaniem się.

Wczoraj nasza rehabilitantka Danusia przez prawie godzinę oglądała Michała. Znalazła rozstęp mięśni brzucha. Szymek kiedyś też miał, ale systematyczne ćwiczenia spowodowały, że mięśnie rozbudowały się i zajęły pustą przestrzeń na brzuszku. Michałek musi poprawić postawę: ściągać łopatki i chować wypięty brzuszek. Sporo jeszcze przed nami pracy, ale bardzo wiele udało się osiągnąć. Dziecko ma coraz lepszą równowagę i udaje nam się rozciągać wiecznie ugięte kolana.

Nudną terapię jąkania wzbogacamy o techniki relaksacyjne, gdyż to brak kontroli nad emocjami jest jedną z głównych przyczyn zacinania się podczas wypowiedzi. Można dziecku puścić spokojną muzykę i czytać tekst – z zasadami wolnej mowy – o leżeniu na łące czy gorącej, tropikalnej plaży. Takie zadania nie leżą jednak w naturze Michałka. Chętnie za to nawołuje Tatusia, by ten powoli poczytał mu ulubione komiksy Lego. Relaks musi być relaksem, dla każdego oznacza to coś innego. Ja lubię siedzieć późno wieczorem w ogrodzie i milczeć.

W walce z jąkaniem się bardzo istotne jest ściągnięcie napięcia z warg, policzków i brody dziecka. To tam głównie gromadzi się stres, sprzyjający niepłynnościom mowy. Do września Michałkowi serwuję codzienne masaże buzi, również od wewnątrz jamy ustnej. Może warto to podzielić na trzy grupy działań:

1. Masaż skóry twarzy.

Okrężne ruchy dłonią z zastosowaniem oleju kokosowego lub maleńką piłeczką z gumowymi kolcami. Warto masować okolice skroni, skąd często idzie ból głowy, miejsce na czole pomiędzy brwiami i wyżej, staw przy żuchwie (wystarczy poruszać szczęką i go wyczuwamy), policzki, wargi. Wykonujemy też ruchy przypominające rozcieranie tłustego kremu i wklepywanie go, delikatne podszczupjemy, dajemy skórze silniejszy docisk dłońmi (jakbyśmy chcieli twarz schować) i puszczamy. Można też wymasować skórę szczoteczką: zwykłą albo soniczną. Warto nakładać na twarz ciepłą, wilgotną bawełnianą szmatkę, albo mały ręczniczek frotte. To mocno niweluje napięcie.

2. Ćwiczenia rozciągające mięśnie i stawy.

Tutaj chodzi o przesadę. Jak mówimy „u”, to aż wypinamy wargi do przodu. Literka „e” sprzyja odsłanianiu wszystkich zębów. I tak ćwiczymy wszystkie samogłoski. Pompujemy policzki powietrzem i przemieszczamy je od prawej do lewej strony, potem od górnej wargi do dolnej. Kląskamy językiem z wykorzystaniem układu ust jak przy samogłoskach u-e. Fajnie jest wybijać rytm. uu-e, u-eee itd. Naciskamy językiem na policzki, potem pędzlujemy nim podniebienie i liczymy każdy ząb. Język ma mocno przy tym pracować. Parskamy jak koń i ślemy buziaki.

3. Mechaniczna stymulacja.

W Rossmannie można kupić zestaw: szczoteczka do zębów i dwa gryzaki z rączką. Szymon ma też te z firmy Canpol Babies. Stopniowe odwrażliwienie języka i podniebienia to olbrzymi postęp przy relaksie napiętej twarzy. Szymon kiedyś wymiotował, gdy cokolwiek przekroczyło wargi. Teraz został nam tylko sam tył języka, który reaguje odruchem wymiotnym. Trening czyni mistrza. Refluks jest już sporadyczny, a życie z synem nabrało nowej jakości.

Warto poszukać „wierszyków- masażyków”, pierwszy lepszy znalazłam na stronie ekodziecko.com *

„Aby było nam wesoło,
masujemy swoje czoło.
Raz i dwa, raz i dwa,
ładne czoło Kasia ma!
Teraz oczy, pod oczami,
i pod nosem, pod wargami.
Język w górę, raz i dwa,
ładny język Kasia ma.
Uśmiech – ryjek, uśmiech – ryjek,
zaraz buzia się ożywi!
Raz i dwa, raz i dwa,
ładną buzię Kasia ma!
Pogładź główkę, tylko… swoją!
brodę, nosek oraz czoło.
Poszczyp teraz swoją twarz,
popatrz na mnie, czy mnie znasz?
Powiedz: tata, mama, lala,
zanuć lali: la- la- la – la.
Otwórz buzię, zamknij ładnie,
bo Ci mucha w gardło wpadnie!
W buzi język i ząbeczki,
tam wpadają cukiereczki!
Otwórz buzię, zamknij oczy!
zaraz tam cukierek wskoczy!
Raz i dwa, raz i trzy!
Czy to Kasiu jesteś Ty?”

Relaks to też wiele ćwiczeń rozciągających oraz naprzemiennych (np. prawa ręka łączy się z lewym kolanem). Napięte ciało, pozbawione samokontroli, nie wykona tych ćwiczeń z łatwością. Jeśli organizm zapanuje nad chaotycznymi ruchami, zdecydowanie się wyciszy. Układ nerwowy zostanie bowiem rozpieszczony brakującymi bodźcami.

Masaż całego ciała wymaga zdobycia już szerszej wiedzy. Warto się na początek skupić na plecach i szyi. Nigdy nie masujemy po kości! Nigdy nie zadajemy bólu! – to jest bardzo istotne. Z dziećmi można się bawić, udając dłońmi biegające po plecach zwierzątka (słoń to cała pieść, mrówka to opuszki palców), padający deszcz, jeżdżące autka. Jest wiele rymowanek, które – wypowiadane w wolnym tempie – urozmaicą zabawę i wyciszą malucha. Muzyka klasyczna bardzo pożądana, my jej jednak nie znosimy. Już wolę odgłosy waleni i oceanu. Ale ja to ja, miejcie poprawkę.

Wszystkie ćwiczenia z wierszykami, zamiast dłońmi, zaczęłam wykonywać gorącymi kamieniami. Rozgrzewam je we wrzątku i wyciągam, aż uzyskają temperaturę przyjazną ciału. Najpierw przykłada się kamień do swojego policzka, potem dopiero można dotknąć nim dziecko. Należy jeszcze pamiętać – i jest to bardzo istotne – że kamień oddaje ciepło od wewnątrz. Sekunda czy dwie na policzku mogą nie być dotkliwie odczuwalne, ale kamień leżący dziesięć sekund w jednym miejscu już bardzo! Dlatego masuję, uważając, by bazaltowy otoczak był w ciągłym, ale powolnym ruchu. Ruch ma być tak wolny, jaki oczekiwalibyśmy od bardzo mocno wyciszonego dziecka. Dopiero ostudzone kamienie można śmiało położyć w miejscu przykurczu. Michał ma mocno napięte okolice szyi. Kiedy kamienie są letnie, kładę je w miejscach kumulowania się stresu i zajmuję się plecami. Należy mieć na uwadze, że im większy kamień, tym mocnej gromadzi ciepło i dłużej je potem oddaje. Letni kamień z zewnątrz potrafi oddać jeszcze wiele energii ze środka. Jest to wspaniała technika relaksacyjna – Michał wręcz dopomina się masowania otoczakami – ale trzeba najpierw poznać sposób przekazywania ciepła naszych, konkretnych kamieni. Inaczej można zrobić dziecku krzywdę.

Bazaltowe otoczaki można kupić w internecie, my wybraliśmy kilka w sklepie z kostką i żwirem. Są jednokolorowe, pasiaste i w cętki – wszystko jedno, ważny jest tylko szlif. Mają być idealnie gładkie. Cztery otoczaki kosztowały siedem złotych. Do tego olej kokosowy nierafinowany…i za bezcen mamy spa.

***

* http://ekodziecko.com/zabawy-i-zabawki/214-wierszyki-masazyki

5 thoughts on “Techniki relaksacyjne

  1. Dzień dobry! Miałam już wczoraj napisana odpowiedź ale coś mi wcięło wypociny. Miałam się Pani zapytać o muzykoterapię w nadpobudliwości. Czy słyszała Pani o metodzie Tomatisa? Tylko że w tej metodzie polecana jest muzyka Mozarta i chóry gregoriańskie… Nie wiem jak Szymon lat 11 zareaguje za moje rewelacje.. Odgłosy natury na pewno wypróbuję!
    Pozdrawiam, Agnieszka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *