Z ŻYCIA WZIĘTE

Szlachetna paczka finał.

W poprzednią sobotę do Witka dotarła Kasia oraz: wszystkie grzejniki, kibelek, umywalka, krany, syfony. Szef Przyjaciółki zgodził się jeszcze na zakup ościeżnicy i drzwi do łazienki. Udało się spełnić marzenie „Braciszka” i znaleźć drzwi drewniane. Surową sosnę – stolarz z wykształcenia – zabejcuje sam na właściwy kolor. Drzwi są standardowe, łatwo będzie dokupić pozostałe. Kuchnia i łazienka będą rudo-kremowe. Pilnuję, by wystrój parteru był spójny i funkcjonalny. Trzeba będzie kupić nową kuchenkę gazową, regipsy i podłogę do pokoi, multifunkcyjne łóżko dla Olki (mało ustawny pokój). Całą resztę, dzięki wsparciu dobrych ludzi, udało się już załatwić, łącznie z oknami i wszelkimi instalacjami. Jesteście kochani. Niech te święta będą tak radosne, ile radości wnieśliście w życie tych porządnych ludzi! Prawdą jest, że to właśnie odzew Czytelników Kurlandii, po wpisie o Jędrzychowie, tak mnie zmotywował do działania. Pokazaliście, że można jeszcze więcej, jeszcze lepiej wykorzystać energię przed Bożym Narodzeniem. Dziękuję Wam z całego serca!!! Dużo dobrego się wydarzyło.

Asia dostała też trochę zapasów żywności, chemii gospodarczej. Z pewnością ułatwi to rodzinie przetrwanie tych dwóch miesięcy. W lutym pojawią się szczeniaki i dokupione zostaną brakujące materiały, spłacone najpilniejsze zadłużenie. Remont ma się skończyć na wiosnę, by Kuba zaczął samodzielnie się poruszać po domu i poza nim. Mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie, bo stary, poniemiecki dom, kryje w sobie sporo nieprzyjemnych niespodzianek. Na przykład jakiś „geniusz” położył miejscami na ścianie beton zamiast tynku. Ten namakał latami i pleśniał, trzeba było skuć to do gołej cegły. Wspólnie postanowiliśmy nie zbijać podłogi, lecz położyć kafle na już istniejące płytki. Baliśmy się tego, co zastaniemy pod spodem. I tak dalej i tak dalej. Parter jest w makabrycznym stanie, ale Witek z ekipą ogarnie to. Prace ruszyły.

W poprzednią niedzielę Wolontariusze Szlachetnej Paczki odwiedzili nasz dom. Wnieśli dwadzieścia pakunków, a kiedy zobaczyłam największy, byłam bliska migotania przedsionków. Zobaczyłam…materac. Nasz, kupiony za nieduże pieniądze na portalu aukcyjnym, szybko straciło swoją funkcjonalność. Cienka gąbka rozeszła się wraz sprężynami na boki, czuliśmy pod plecami stelaż łóżka. Zawsze jednak były pilniejsze wydatki i tak, nie wiadomo kiedy, minął rok i dwa lata…Teraz będziemy mogli zaznać zdrowego snu, już nie budzimy się „połamani” i obolali. Mąż wielokrotnie wspominał, jak dobrze śpi mu na nowym posłaniu. Widziałam, jak bardzo się cieszył z tego materaca.

Miło było zobaczyć znajome Wolontariuszki, następnie poznałam przedstawicielkę Sponsora i kilkoro ludzi, którzy przemknęli przez dom lotem błyskawicy, donosząc kolejne paczuszki. Na Gości czekało ciasto z orzechami, domowy kompot z jabłek z goździkiem i cynamonem oraz kawa. Tę nasz ekspres robi fenomenalną. Żartowałam, że Wolontariusze powinni mieć na szyjach wisiory z solami trzeźwiącymi. Śmiechem przykrywałam olbrzymi wyrzut adrenaliny, z którym moje serce nie mogło sobie poradzić. Dudniło niemiarowo, było mi słabo z emocji.

Michał odpakowywał wszystkie pudła, a w nich znalazły się słoiczki dla Szymona do nauki jedzenia, artykuły spożywcze i higieniczne, chemia gospodarcza i artykuły spożywcze. Prosiłam o używane body, bo niszczą nam się bardzo podczas zabawy sztuką, a synek dostał całą stertę nowych ubranek. Nasze, lekko już przyciasne i podniszczone, będą zatem służyły do rehabilitacji. Darczyńcy przekazali ogromną ilość mas plastycznych i wszelkich akcesoriów zdobniczych. To ważne, bo służy terapii ręki obu chłopców oraz odczulaniu nadwrażliwego na bodźce ciała.

Do rehabilitacji otrzymaliśmy też matę do wanny i masażer do spastycznych nóżek Szymona. Kiedy wypróbowałam nowy sprzęt, tak zrelaksował mnie masaż i ozon, że zasnęłam po dwudziestej pierwszej i niemal zaspałam, by odwieźć Michała do szkoły. W okresie świątecznym odwołaliśmy basen, dlatego też prezent ten został podarowany w najlepszym chyba możliwym momencie. Będziemy Szymka relaksować i rozluźniać ciepłą wodą i bąbelkami, a ozon mocno natleni płuca z dysplazją. Michał też skorzystał ze sprzętu: „Maaaaamooooo! Ratuuunkuuu!” – darł się wniebogłosy. A jemu po prostu uciekała piana z wanny.

Wolontariuszki pytały nas o nasze marzenia. A one są od lat te same…żeby Szymon chodził. Ciężko nam było z Jackiem wymyślić przedmiot, który sprawiłaby nam radość, bo myślimy zupełnie innymi kategoriami. Ale dziewczyny nie dawały za wygraną i w ten sposób wpadłam na pomysł, że ostatnio bardzo chciałam kupić brytfankę do pieczenia kaczki, ale zrezygnowałam ze względu na pilniejsze wydatki. Dostałam więc brytfankę! Nawet dwie, bo Darczyńca nie był pewien czy wolę szklaną czy metalową. Ha ha ha! Ja ucieszyłabym się dosłownie z każdej, bo kaczka bardzo nam posmakowała, a niestety nie mogłam jej porządnie i smacznie upiec.

Nie przywykłam do tego, że ktoś myśli tak…wyłącznie mnie. Wolontariuszki tłumaczyły, że Szlachetna Paczka pojawiła się w naszym życiu, żeby ktoś przed Bożym Narodzeniem wysłuchał nas z uwagą i spróbował spełnić takie nasze, 0sobiste pragnienia. Abyśmy poczuli się docenieni, bo (zdaniem organizatorów pomocy) na to w pełni zasłużyliśmy i jesteśmy „wzorową, paczkową rodziną”. Zadziałała magia. Wyartykułowałam myśl, a moja prośba została spełniona. Takich chwil w życiu miałam zaledwie kilka, dlatego są dla mnie bezcenne i dobrze je pamiętam. Jak tę, gdy Przyjaciółka niespodziewanie sprezentowała mi piekarnik i w drzwiach stanął kurier z olbrzymią przesyłką. Mogłam wtedy upiec z Michałkiem świąteczne pierniczki. Zawsze wspominam Asię, gdy wkładam do pieca blachę z ciastem. Teraz będę wspominać też ogromne wzruszenie, gdy wręczono nam Szlachetną Paczkę.

Jacek poprosił o prezent dla Mateusza. Powiedział, że sam wszystko ma, bo ma dobrą żonę i wspaniałą rodzinę. Mój Mąż wyrażał się o mnie z taką miłością i uznaniem, że naprawdę ciężko mi było zachować opanowanie. Oczy szkliły się…Mimo wszelkich trosk, czasami dąsów i popełnianych błędów, jesteśmy ze sobą szczęśliwi.

Zastanawiałam się, kim są ludzie, którzy włożyli tyle energii, by sprawić radość obcym ludziom przed samymi świętami. Naszym Darczyńcą były dwa prywatne, wrocławskie żłobki.

Michał zachwycił się zestawem małego elektronika i skonstruował działające radio. Syn wręczył przedstawicielce Darczyńcy bożonarodzeniowy wieniec w kształcie serca i rysunek z Mikołajem. Zawsze mówię, że rękodzieło przemawia bardziej, niż tysiące słów. A ja włożyłam wiele serca w przygotowanie tego świątecznego stroika, dziecko – w wyrysowanie uczuć, by dać wyraz temu, jak bardzo jesteśmy wdzięczni.

Szlachetna Paczka wniosła do naszego domu wiele energii, radości, odciążyła nas od trosk i wielu bieżących wydatków. Ale w tym wszystkim najważniejsze jest to, że poznaliśmy kilkoro naprawdę świetnych ludzi. Te dwudziestoletnie dzieciaki zarażają śmiechem, a wczoraj spędziliśmy wspólnie miły, niedzielny wieczór. Wolontariusze dostali w prezencie świątecznym po akrylowej bombce i zestaw pierniczków, przygotowanych przez Michała. Syn bez skrępowania właził gościom na kolana, pozwoliliśmy mu pobyć Pępkiem Kosmosu. Zasnął po minucie od położenia się do łóżka, tak odreagował wizytę gości. Jestem szczęśliwa, że uległam namowom Pani Bożeny z GOPSu. Dobre słowo uruchomiło lawinę pozytywnych zdarzeń. Te święta będę pamiętać do końca życia.

W Michała pokoju świeci się stroik, własnoręcznie wykonany przez sympatyczną Przedstawicielkę Darczyńcy. Kobieta wspominała o swoim zamiłowaniu do wykonywania rękodzieła, ale było takie zamieszanie, że nie dopytałam o szczegóły. Teraz mogę podziwiać cacuszko na biurku syna, bo Wolontariuszki przekazały nam prezent podczas ostatnich odwiedzin. Uśmiech budzi uśmiech, serdeczność wskrzesza serdeczność…

Dziękuję wszystkim, dla których uśmiech drugiego człowieka jest bezcenny. Sporo wnieśliście radości w życie obcych ludzi. Wesołych Świąt!

***

2 thoughts on “Szlachetna paczka finał.

  1. Zasłużyliście na takie beztroskie i piękne święta:))) Oby takich wzruszających chwil było jak najwięcej w Nowym Roku! Tego Wam z całego serca życzę:)

Skomentuj ~Ola Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *