Bez kategorii

Stary koszyczek i 60 minut

Miałam taki mały koszyczek… Wiek: z naście lat. Kiedyś wrzuciłam go w kąt za lodówkę, która czasem podcieka. Koszyk spleśniał. Wyszorowałam go szczotką. Wysuszyłam. Brzydki był, żal wyrzucić…Lata służby zobowiązują.

Mama przyniosła serwetki z makami. Kocham te kwiaty, bo są piękne, a takie kruche, zwiewne. Koszyk pomalowałam zwykłą farbką akrylową (powinna być pewnie taka do drewna, ale kto by specjalnie wydawał pieniądze?). Koszyczek zrobił się biały, gdzieniegdzie prześwitywał kolor słomkowy. Miało to swój urok. Wycięłam z chusteczki szeroki pasek z nadrukiem. Był on szerszy niż bok koszyka. Kleiłam podkładem do decoupage, ale może być też zwykły Wikol. Podczas zaginania obrazka wyginał się i ten zapas chusteczki mi się przydał. Nadmiar natomiast przycięłam. Całą dłonią dogniotłam maki do wikliny. Gdy klej wysechł, polakierowałam lakierem do decoupage, by utrwalić nadruk i farbę (może być lakier w sprayu ze sklepu budowlanego). Klejem na gorąco przykleiłam na rancie koszyczka koronkę. Potem zawiązałam dwie kokardy: jedną z koronki, drugą z czerwonego tiulu.

60 minut zabawy a efekt taki…

Lakier dosycha, a koszyk ma już właściciela. Mama zarekwirowała…

***

3 thoughts on “Stary koszyczek i 60 minut

Skomentuj ~agnieszka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *