Bez kategorii

Serca ze szpinakiem.

Czternastego lutego minęło rok, odkąd zaręczyliśmy się z Jackiem. Dostałam rano moje ukochane truskawki i bukiet tulipanów. Zrobiło mi się bardzo miło. Każdy powód jest dobry, by okazać sobie serdeczność. Walentynki nie są gorszym pretekstem od innych. A że to amerykańskie święto…że puste…i takie tam… Jakie to ma znaczenie, jeśli uśmiech gości na twarzy od samego rana? No chyba, że się nie dostało Walentynki. Ha ha ha.

Mój szanowny przyszły Małżonek wymyślił sobie, że nie będzie najadał się na noc, więc dałam mu serduszka ze szpinakiem do pracy.

Należało zrobić ciasto na pierogi, błahostka (trochę mąki, jajko, łyżka oleju, sól i woda). Szpinak podsmażyłam na maśle, by odparować sok. Lubię ten, który jest w formie liści. Mielony szpinak jest wodnisty i przypomina breję. Potem dodałam ser błękitny lazur (pół opakowania, lub całe, trzeba kosztować i oceniać intensywność smaku), ząbek lub dwa czosnku, tymianek (najlepiej zioło). Ser rozpuścił się, dodając aromatu. Wtedy odstawiłam szpinak z palnika (doprawiłam solą i pieprzem). Gdy wystygł, ser stwardniał i było łatwiej napchać farsz.

Pierożki podajemy ze smażonym w kostkę boczkiem.

Jak dzień Świętego Walentego przystało, użyłam Michała foremki (z ciastoliny) w kształcie serca. Jeśli ciasto na pierogi jest twarde, łatwiej się wałkuje i formuje. Najlepiej rozłożyć farsz na środku i zlepić jedną połowę serca. Potem upchać więcej farszu palcem  i zakleić drugą stronę serduszka. Moje pierożki nie wyszły najpiękniejsze, gdyż miałam za miękkie ciasto (tu popełniłam błąd). Ale w smaku były obłędne! I kształt miały adekwatny do okazji.

Tata z rozpędu kupił niespodzianki też dzieciakom. W ten oto sposób Szymon dostał rożek, który mi był bardzo potrzebny, a Michał zajął się autkami i miałam chwilę wytchnienia. Coś mi się zdaje, że to były jednak upominki kupowane z myślą o mnie. Ha ha ha. Tylko Nelka nic nie dostała. Przestała się dąsać dopiero, gdy otworzyłam jej konserwę. (Sucha karma kłuje w zęby).

Wieczór był udany. Dobry film, średnio dobre wino (znów będzie czym marynować mięso). Ale tym razem wybraliśmy film, który leciał w telewizji (jakimś cudem puścili coś nowego, co dodatkowo dało się oglądać) – „Krwawa profesja”.

Na Filmwebie znalazłam taki opis: „Emerytowany dyrektor FBI Terry McCaleb, który niedawno przeszedł operację transplantacji serca, zostaje wynajęty przez Gracielę Rivers w celu zbadania okoliczności śmierci jej siostry, Glorii, która zbiegiem okoliczności była dawcą serca dla McCaleba. W trakcie śledztwa wychodzi na jaw, że morderca, który upozorował śmierć Glorii na przypadkowe zabójstwo podczas włamania, może być seryjnym zabójcą, którego Terry poszukiwał przez lata pracy w FBI. Podstarzały i wycieńczony życiem, nie posiadający prawa jazdy McCaleb, który marzy o spokojnej starości spędzonej na jachcie przycumowanym do przystani w Los Angeles, odnajduje w sobie jednak siłę, aby odnaleźć mordercę”.

Jestem pod wrażeniem bardzo świadomych wyborów scenariuszy. Znów Eastwood spełnił moje oczekiwania. Film był dobry, z kilkoma zwrotami akcji. Popatrzyłam na dorobek Clinta i obiecałam sobie, że obejrzę wszystkie produkcje tego reżysera. Odnoszę wrażenie, że się nie zawiodę.

A Jacek dostał od nas na Walentynki to…

„Kochanemu…Narzeczonemu, Tacie, Tacie, Panu. 14 lutego 2013r”. A w przyszłym roku dostanie łapki chłopców. I zobaczymy, jak ten czas szybko płynie…

***

6 thoughts on “Serca ze szpinakiem.

  1. Iga jesteś cudowną kobietą, jeszcze cudowniejszą matką. Uwielbiam czytać Twoje wpisy, są dla mnie odskocznią od szarej smutnej codzienności… Miło wiedzieć że są jeszcze na świecie ludzie, którzy potrafią cieszyć się z drobnostek, kochać się mimo wszystko i iść przez życie razem, a nie obok siebie. Życzę Ci cudownego wieczoru spędzonego z ukochanym, celebrujcie swoją miłość bo jest naprawdę wyjątkowa.

    Mój mąż niestety walentynki spędził tradycyjnie z wódką, o żonie jak zwykle nie pamiętając.

  2. Pani Igo, mam taką ogromną prośbę do Pani, sami jesteśmy rodzicami niepełnosprawnej 2,5 letniej córeczki i chcielibyśmy założyć jej subkonto w jakiejś fundacji, tylko kompletnie nie mamy pojęcia od czego zacząć i jak to wszystko działa, jak w ogóle poszukać jakąś fundację i co dalej jak to wszystko wygląda, czy jak dziecko ma już subkonto to ma też nr KRS. Totalnie nie wiem od czego zacząć, jestem kompletnie zielona w tej sprawie, a Pani obcuje z tym na co dzień.
    Bardzo proszę o poradę, jak znajdzie Pani jakąś malutką chwilkę, będę wdzięczna:-)
    Proszę nie publikować tego komentarza.
    Pozdrawiam Marta

  3. Odbiegając od tematu Walentynek….PIT rozliczony,wyslany i 1% powędrował (jak obiecalam)do Szymonka 🙂 Wiem,ze dobrze wykorzystacie te pieniążki 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *