Przemili Staruszkowie ofiarowali nam reklamówkę jabłek z ogrodu, które to postanowiła zawekować, by się nie zmarnowały. W związku z tym obrałam owoce, wycięłam gniazda nasienne i wrzuciłam do maszynki, która je starła na grubych oczkach. Tak przygotowany miąższ skropiłam sokiem z cytryny (zapobiega to utlenianiu się, przez co jabłko nadmiernie nie brązowieje), dałam kilka łyżek cukru trzcinowego, kilka łyżek miodu lipowego, cynamon, kardamon i goździk. Żadnych konkretnych proporcji, kierowałam się wyłącznie smakiem. Podsmażyłam chwilę (byle nie zatraciły chrupkości) i przełożyłam do wyparzonych słoików, które przez przez 7-10 minut pasteryzowałam. Tam owoce ostatecznie zmiękły i trafiły do spiżarni.
Któregoś wieczora chłopcy grzebali po szafkach, zaglądali do lodówki w poszukiwaniu słodkości, więc postanowiłam im przygotować jakiś zdrowy deser. Wybrałam ryż na mleku. Jakie to upierdliwe do przygotowania danie…ale jakie pyszne!!! Na półtora litra gotującego się mleka wsypałam pół kilo przepłukanego ryżu. Dodałam łyżkę masła, 4 płaskie łyżki cukru trzcinowego i cukier wanilinowy. Oczywiście lepsza byłaby laska wanilii, ale nie miałam. I mieszałam. Mieszałam, mieszałam, kilkadziesiąt minut mieszałam…Ziarna chłoną ciesz i pęcznieją, ale też łatwo przywierają do dna. Co jakiś czas przegryzałam jedno ziarnko. Jeśli nadal było chrupiące w środku, dolewałam sporo cieszy: mleka lub wody. Szybko wchłaniała się, a ryż nadal nabierał objętości. Warto dać średnią moc palnika, by zapobiec przypaleniu dania.
Ryż ma być lekko rozgotowany, bo wtedy najlepiej smakuje z tartymi jabłkami. Ja zrobiłam przekładaniec w szklanych miseczkach. Danie wyglądało uroczo, a smakowało obłędnie. Niestety nie mam zdjęcia, bo natychmiast zostało porwane przez Męża i Michałka. A potem dokładka i dokładka dokładki…
***
Moja babcia ryż gotowała tylko chwilę, a potem owijała naczynie z przykrywką ścierką i kocykiem i wkładała pod kołdrę na jakąś godzinkę. Ryż idealnie dochodził i był ciągle gorący:) w ten sposób oszczędzała czas i gaz:) Do tego jabłka z cynamonem,w sezonie maliny, truskawki lub wiśnie. Ajaja, rozmarzyłem się:)
Ooooo! 🙂
Iga a ten ryż przez te kilkadziesiąt minut gotowałaś na jakimś małym ogniu>
Na małym.
Warto garnek w którym jest mleko z ryżem zaraz po zagotowaniu wstawić do większego garnka z lekko gotującą się wodą-taka jakby kąpiel wodna. Zostawiasz na kilkadziesiąt minut bez mieszania 🙂 pozdrawiam
Ryż na mleku z jabłkiem to mój koszmar z dzieciństwa. Wystarczyło, że poczułam tego zapach, a już ciągało mnie na wymioty, można się domyślić co się działo jak zostałam zmuszona do zjedzenia tego rarytasu ;D