Bez kategorii

Refleksje o życiu: dobro zawsze wraca, zło również…

   W mojej skrzynce listonosz zostawił powtórne awizo. Z dnia na dzień odkładałam wyjście na pocztę i zupełnie zapomniałam o tej paczce. W końcu odebrałam płaską przesyłkę. Nie wiedziałam, co to jest. Kolejna nagroda w konkursie? Jedna Pani poznana w internecie obiecała używane książeczki dla Michałka. Może to?

   Po otwarciu paczki naszym oczom ukazały się nowiusieńkie książeczki oraz  kredki pastelowe i ołówkowe – dokładnie takie, jakimi pracuję z Michałkiem. Mateuszowi niedawno też takie wysłaliśmy w prezencie.

  

   Zrobiło mi się tak przyjemnie…wzruszyłam się…

   Niedawno ogłosiłam na blogu konkurs. Miała zostać przyznana jedna nagroda główna, lecz w miarę napływu pięknych i czasochłonnych prac zdecydowaliśmy się przyznać wyróżnienia. Po ogłoszeniu wyników jedna z Mam zapytała, czy mogłabym zrobić ozdobę z gliny również dla jej malutkiego synka, który nie brał udziału w konkursie. Po serdecznej wymianie maili zgodziłam się. Robiłam to przecież dla małego dziecka.

    Okazało się, że moja rozmówczyni prowadzi blogi poświęcone książkom. Przedstawia recenzje rozmaitych publikacji dla dzieci. Zapytała, czy przydały by nam  się używane książeczki dla Michała. Zgodziłam się pod warunkiem, że faktycznie będą to rzeczy już zbędne w domu. Nie oczekiwałam żadnej rekompensaty za dodatkową pracę. Zrobiłam to z przyjemnością. A Jacek był ze mnie dumny, że potrafię przedstawić dziecięce rysunki w glinie oraz czerpać z nich pomysły na kolejne figurki.

   Trzymając przesyłkę w ręce byłam bardzo szczęśliwa, że są ludzie, którzy potrafią pomyśleć o drugiej osobie. Cieszą się, że mogą komuś sprawić radość. Z Jackiem wyznajemy zasadę, że okazane dobro zawsze wróci do człowieka. To co dajemy innym, pod jakąś postacią z czasem do nas powróci. I nie mam tu na myśli rzeczy materialnych czy prezentów, lecz ciepło i ludzką życzliwość…

    Potrafię pochylić się nad staruszkiem, żeby pomóc mu wypełnić kwit nadania paczki (choć poczta była pełna ludzi, nikt nie zadeklarował chęci pomocy starszemu Panu). Potrafię zapytać bezdomnego śpiącego na ławce, czy dobrze się czuje. Panie prowadzące sklepiki pod domem zapytam o zdrowie dzieci, samopoczucie. W niektórych sklepach dostaję zniżki, choć o nie nie proszę. Zwyczajnie sprzedawcy mnie pamiętają. Z kasjerką z Biedronki zawsze zamienię  kilka zdań, w przedszkolu wspomnę, jak doceniam zaangażowanie Pań, gdyż widzę ogromne efekty ich pracy. Niby to wszystko takie proste…A w naszym bloku tylko garstka osób mówi sobie dzień dobry…Ludzie ciągle się spieszą, nie mają czasu pochylić się nad drugim człowiekiem…

   Okazujemy ludziom sporo serdeczności. Różnica pomiędzy dawną Iloną a dzisiejszą Igą polega na tym, że nie wylewam swojej życzliwości  na wszystkich. Wiele nauczyłam się od Jacka i podzielam Jego poglądy. Nie wszyscy zasługują, aby okazywać im ciepło są to głównie oportuniści i ludzie świadomie złośliwi. Takie osoby ignorujemy, traktujemy zupełnie obojętnie.

   Na mojej tablicy FB widnieje napis…

  

   „Nie mam czasu na nienawiść do ludzi, którzy mnie nienawidzą, gdyż jestem zajęta kochaniem tych, którzy mnie kochają”. Ileż jest w tym prawdy! Złośliwe zachowania nie dotykają mnie, gdyż traktuję je z obojętnością a niekiedy ze współczuciem: „żal mi, że jesteś tak płytką osobą, kiedyś to zło do Ciebie jeszcze wróci. Wystarczy poczekać”. W moim sercu nie ma miejsca na jad. Skupiam się na szczęściu mojego związku oraz naszych dzieci. Daję sobie również prawo do tego, że nie wszyscy muszą mnie lubić. Nie jest mi to potrzebne do szczęścia.

   Pod koniec mojego małżeństwa relacje z byłym mężem stały się bardzo trudne. Nasze potrzeby i wizje wspólnego życia totalnie się rozminęły. Wydarzyło się sporo rzeczy o których ciężko zapomnieć, jednak po orzeczeniu rozwodu podaliśmy sobie ręce na sali sądowej i życzyliśmy szczęścia. Mimo ograniczonych praw ojciec Michałka może się z nim widywać kiedy chce, zabierać dziecko do siebie nawet na kilka dni (nawet niepełnosprawność syna nie jest tu przeszkodą). Nie są też przeszkodą moje wspomnienia, gdyż nie pielęgnuję w sobie urazy. Liczy się szczęście mojego syna a jemu potrzebna do tego szczęścia jest miłość biologicznego ojca i dziadków. Dzięki mojej postawie Michał wyrasta w atmosferze miłości i jest ogromna szansa na to, że wyrośnie na mądrego i dojrzałego emocjonalnie człowieka. Nie pielęgnuję w synku braków z dzieciństwa, z którymi będzie się borykał w życiu dorosłym. Pomimo niechęci do byłego męża nie zapominam, że to dzięki temu człowiekowi mam swojego Michałka…

   Taka postawia wzbudza szacunek do mojej osoby. I jestem z siebie dumna, że kieruję się w życiu właściwymi wartościami. Ze współczuciem a nawet pogardą odbieram osoby, które na pokaz deklarują pewne cenne postawy a w zaciszu swojego domu i rodziny postępują nagannie, działając  świadomie na niekorzyść swoich bliskich.

   Kiedy mamy do czynienia z ludźmi o ograniczonych horyzontach myślowych albo niewydolnymi emocjonalnie przyjmujemy  postawę „ustąp głupszemu”. Dzięki temu nie dajemy satysfakcji takiej osobie, żeby miała jakikolwiek wpływ na nasze samopoczucie. Jeśli się nie wdaję z kimś w dyskusję to najlepszy dowód na to, że uważam tego człowieka za głupca lub prymitywa.

   Są jednak sytuacje, gdy reaguję ostro i mój niewyparzony język ma pole do popisu.  Mam na myśli sytuacje zagrożenia zdrowia lub szczęścia moich bliskich. Ostatnio zwróciłam uwagę kobiecie, która przebiegała z maleńkim dzieckiem przez ulicę w bardzo niebezpiecznym miejscu. Wtargnęła mi przed maskę samochodu i jeszcze była zirytowana, że mam odwagę ją upomnieć. Po ostrej dyskusji poleciał w jej stronę komunikat, iż jest idiotką, skoro świadomie naraża dziecko na niebezpieczeństwo i moje również. Innym razem ostro potraktowałam Pana, który kazał mi półrocznego Yorka prowadzić na smyczy i w kagańcu! Mężczyzna był zły, że piesek podbiegł do jego dziecka. Gdyby jednak szedł z rodziną a nie 50 metrów dalej z pustym wózkiem widziałby, że to jego małżonka zawołała Nel i ją głaskała bez mojej zgody. Wystarczyło iść z rodziną a nie kazać oglądać żonie i córeczce swoje plecy. Żeby nie powiedzieć: d..ę.

   W życiu należy być bardzo asertywnym. Nie dawać sposobności innym, aby mogli kontrolować nasze samopoczucie. Ale też nie stać bezczynnie, gdy ktoś atakuje naszą rodzinę. Bycie serdecznym procentuje, wzbogaca naszą osobowość. Jest inicjatorem wielu bardzo ciepłych sytuacji. Taką postawę kształtujemy dzięki doświadczeniu życiowemu wraz z upływem czasu…I jesteśmy głęboko przekonani o tym, że spotkało nas ogromne szczęście (bo mamy siebie) właśnie dzięki temu, że jesteśmy dobrymi ludźmi…

***

  
   
  
  
  

  

3 thoughts on “Refleksje o życiu: dobro zawsze wraca, zło również…

  1. Nie do końca się zgadzam. Wiele razy zdarzyło mi się że osoby wrogo nastawione oraz prymitywy i głupcy dzięki mojej dobroci i spokojowi oraz mimo wszystko szacunkowi po czasie zmieniają nastawienie. Z czasem najtrwalszy lód można stopić spokojem i dobrem. (Nie wierze w żadne religie od razu zaznaczam)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *