Bez kategorii

Postępy

Dziś był ostatni dzień zajęć na turnusie rehabilitacyjnym. Wnioski napawają optymizmem.

Michał.

Wykonany wiosną bieżącego roku test gotowości szkolnej wypadł na starszego syna negatywnie. Michałek dostał odroczenie od obowiązku szkolnego na rok, a my od wakacji dwukrotnie byliśmy na turnusie logopedycznym i wykupiliśmy sporo zajęć z neurologopedą. Skutkiem naszych starań, a przede wszystkim solidnej pracy dziecka, było nadrobienie sporej części językowych zaległości. Syn czyta już zdania, metoda Krakowska dr Cieszyńskiej okazała się być kluczowa w terapii. Polega ona na grupowaniu liter w sylaby i odczytywanie wyrazów na podstawie sylab właśnie. Przykładowo: „ma me mi mo mu”, „ta te ti to tu” daje „mama”, „tata”, „mata”, „tama”, „meta” i tak dalej…Musieliśmy oduczyć Michałka błędnie wyuczonego alfabetu: a-be-ce-de. Litery powinno się wypowiadać krótko a-b-c-d-e. W takim przypadku słowo „kot” powstaje z sylaby „ko” oraz dodania „t”. Kiedyś nasze dziecko męczyło się, odczytując ka-o-te. Te kłopoty to już przeszłość.

Ucząc dziecko czytania należy pamiętać, żeby wszelkie układanki, zabawy logiczne, rysowanie szlaczków zaczynać zawsze od strony lewej do prawej. Warto też skonsultować się z fizjoterapeutą, czy nasz maluch ma jakieś przetrwałe odruchy noworodkowe (nasi synowie mają zdiagnozowany Atos). Należy je bezwzględnie wyciszyć, co skutkuje poprawą koncentracji uwagi oraz poprawa umiejętności pisania i czytania. Trzeba też dokładniej przyjrzeć się dzieciom, które ominęły etap raczkowania. Ten deficyt wyjdzie w wieku szkolnym, to pewne.

Szymon

Szymcio to jest gigant. Ha ha ha. Przez trzy miesiące nauczył się wskazywać odpowiedzi ręką (nie tylko oczami), umie przytakiwać oraz przeczyć, naśladuje ruchy terapeuty, potrafi odpowiadać na bardziej złożone pytania. Dotąd umiał przykładowo rozróżnić lalę i misia. Teraz pokazuje, że lala pije z kubka, a miś je łyżeczka. Syn karmi lalę sztućcem, podaje kubeczek do picia. Potrafi się kłócić o swoje…Gdy terapeutka chciała Szymkowi zabrać interesujący go przedmiot, synek uporczywie go trzymał i krzyczał „niiiiii”. Aaaaa i jeszcze dodam, że Szymon potrafi sam siedzieć!!!! Oczywiście tylko przez chwilę, bo potem znów się i mnie opiera. Ale okres ten z każdym tygodniem się wydłuża. Pan Jan Fiszer miał rację, wystarczyło wypracować mięśnie brzucha i przyczepu kręgosłupa. Zaczynamy zbierać żniwo dwuletniej pracy wielu różnych terapeutów. Szymcio jest nazywany cudem, w naszym życiu jest drugim cudem…

Mamy wiele szczęścia w naszym wcześniaczym dramacie. Tworzymy pełną rodzinę, dzieci robią spore postępy. Jak się nie cieszyć, gdy nasi synowie zbierają tyle pochwał? Jak się nie radować, gdy Mąż gna do mnie jak na skrzydłach, byśmy tylko byli razem? Długo pracowaliśmy na swoje szczęście, nic nie przyszło nam z łatwością. Jestem pełna wiary w to, że skoro nam się powiodło, to każdemu może się udać. Każdy może odmienić swój los, zawalczyć o własne szczęście. Jeśli wskrzesiłam w Państwu choć małą iskierkę nadziei i woli walki, to warto pisać tego bloga…

***

21 thoughts on “Postępy

  1. oj wskrzeszasz, wskrzeszasz każdego dnia :)))))

    p.s. możesz przybliżyć mi coś więcej na temat Atosa i tego deficytu z braku raczkowania? mój od razu stawał na nóżki a raczkował owszem ale jak już umiał sprawnie biegać bardziej z wygody niż naturalności i to na jednej nodze tylko, może stąd kłopoty szkolne

    1. Facia, nie jestem kompetentna, żeby udzielać takich odpowiedzi. Trzeba sprawdzić, czy dziecko wygasiło wszelkie pierwotne odruchy. Jeśli nie, może mieć to wpływa na dysleksję i problemy z koncentracją uwagi. Jeśli dziecko nie raczkowało, niech to będzie dla Ciebie sygnał alarmowy. Wio na konsultację 😀

      1. no właśnie kto jak to ale kompetencję to Ty zdobyłaś już pełną ;P nie chodzi mi o wiedzę medyczną chociaż wiem że i taką już posiadasz ale przybliżone informacje na co zwracać uwagę i do kogo konkretnie się udać, wiadomo że do poradni się czeka bo są długie terminy a nasz pediatra zbywa nas urokiem dziecka że takie jest a że jest zdrowe nic nie potrzebuje wiec nawet nie wiem na co zwrócić uwagę i do kogo konkretnie uderzyć tym bardziej że nie słyszałam o Atosie a jedyne co pamiętam z wieku niemowlęcego własnego dziecka to odruchy Moro które miał dość długo

        p.s. teraz o dobrego specjalistę ciężko, trafiliśmy na takiego przypadkiem wizyty na ostrym dyżurze podpowiedział nam trochę w kwestii zdrowotnych naszego syna jego wiedza była fachowa i pomocna jak zapytałam jaką ma specjalność okazało się że jest kardiologiem zaznaczył jednak że specjalność z pediatrii uzyskał podczas opieki nad własnymi dziećmi i to chyba jest najlepsza rekomendacja że mimo braku specjalizacji facet wiedział wszystko

        1. no właśnie, podstawa, jak sprawdzić czy dziecko wygasiło wszelkie pierwotne odruchy? nikt o tym nie mówi a nawet nie wspomina się że mogą to być przyczyny różnych problemów wmawiając rodzicom nadpobudliwości, zespoł aspergera czy adhd. Mój mimo skończonych już 6 lat nie umie się wyciszać i ma z tym problem, dopiero pozostawienie go samego na dłużej skutkuje stopniowym uspokojeniem po spazmach płaczu a jakakolwiek ingerencja czy nawet przytulania kończy się agresją dziecka. oczywiście lekarz widzi tu zmęczenie czyli normalne objawy wieku dorastania.

        2. Kochana, dziecko musi być zdiagnozowane przez dobrego fizj0terapuetę. My możemy polecić Fiszera, trzeba jednak jechać do Szklarskiej. Neurlog Ci powie, jakie odruchy zostały, ale nie to, jak sobie z tym poradzić. Jak dla mnie wizyta u neurologa to stracona kasa.

        3. Po pięciu latach bezsensownego „miotania się” z renomowanymi psychiatrami, psychologami jedyną miarodajną czynnością okazała się pisemna diagnoza u doświadczonej terapeutki integracji sensorycznej, tam wszelkie nad i pod-wrażliwości i przetrwale odruchy zostały wykryte. Pięć lat upokorzeń było zbędne, żal, ze dziecko nie zaczęło terapii w wieku 2 lat, mimo, że miało kontakt ze specjalistami, no ale cóż, najważniejsze, że teraz piorunem idą postępy…Zgadzam się z panią Igą, trzeba iść do terapeuty, u lekarza i psychologa to tylko czcze bezcelowe gadanie i strata czasu.

          1. Tu koleżanka ma rację, terapeuta SI też to wyłapie. Albo fizjoterapeuta jak u nas. Neurolog powie jakie odruchy przetrwały, ale nie powie co z tym zrobić. A psychologów omijam szerokim łukiem. Mam dwóch sprawdzonych, reszcie nie ufam.

  2. Iga,
    szczerze gratuluję! Co by nie mówić, to właśnie postępy dają motywację, wiem coś o tym…
    Zupełnie nawiasem: nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam, ale jeśli pisząc „deficyt”, miałaś na myśli brak raczkowania, to to wcale nie „jest pewne”, że wyjdzie w wieku szkolnym. Zdaję sobie sprawę z wagi raczkowania, natomiast dziecko to nie program komputerowy, nic nie jest pewne:) Ani ja, ani mój brat nie raczkowaliśmy, obojgu nam zaproponowano przejście po przedszkolu od razu do drugiej klasy… Nigdy nie mieliśmy typowych problemów statystycznie częściej dotykających dzieci nieraczkujących.
    Pozdrawiam słonecznie, choć pogoda okropna;)

    1. Często w przypadku braku raczkowania, w późniejszym okresie wychodzą kłopoty. Nikt nie mówi, że za każdym razem. Trzeba uważnie obserwować dziecko. Gdy pojawiają się kłopoty, trzeba szukać przyczyny pierwotnej. Ściskam mocno

  3. nawet nie wiesz jak się ciesze, zwłaszcza z sukcesow Szymka (bo ze Michał da sobie rade to było wiadomo :P), obaj Twoi synowie będą w przyszłości wiesc zwyczajne zycie i to jest niesamowite! wszyscy ludzie którzy mowia, ze nie warto walczyc o skrajne wcześniaki powinni to przeczytac

  4. Jeśli chodzi o naukę czytania metodą sylabową to z całego serca polecam blog p. Kasi http://blog.centrumgloska.pl/. Wiele informacji, ciekawych rozwiązań i w razie wątpliwości na pewno Pani Kasia pomoże. Fajnie opisuje jak można bawić się czytaniem a zarazem walczyć z jakimiś trudnościami.
    Buziaki dla dzielnych chłopców :* oby tak dalej!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *