Z ŻYCIA WZIĘTE

Porządki, wszędzie sprzątam.

Kiedy opadły emocje, postanowiłam szerzej spojrzeć na świat. Obiektywnie rzecz biorąc ja mogłam odezwać się do Autorki listu i zapytać, czy znajdzie chwilę, by podzielić się swoim dużym doświadczeniem i nam pomóc. Nie zrobiłam tego, nie chciałam przeszkadzać. Może źle zrobiłam. Ale, jak się okazało, poradziliśmy sobie z krnąbrnym Michałkiem. I choć było to trudne dla nas wszystkich, okazało się skuteczne. Michał jest wyciszony i dużo bardziej podatny na rzeczowe argumenty. A co z Lego?

Wczoraj, po entej zmianie terminu przyjazdu, dotarł do nas Łukasz. Spokojnie uzgodniliśmy z naszym synem, że będzie dostawał klocki od biologicznego Taty, ale kluczem do ich otwarcia zawsze, bez wyjątku, będzie trzydzieści punktów życzliwości. Michał przyjął to absolutnie naturalnie. Wybraliśmy w gazetce modele, które w najbliższym czasie zasilą zasoby Lego syna. On wie, że dostanie pudełko, lecz otworzy je po wypełnieniu warunków umowy. Ten bystry ośmiolatek jest dumny z siebie, że może zapracować na nagrodę. Nie dość, że dostanie prezent, to jeszcze systematycznie buduje poczucie własnej wartości. Daliśmy mu sposobność do tego swoją konsekwencją i bezkompromisowymi decyzjami. Swoje dziecko trzeba kochać mądrze. W tym wypadku trzeba było mocni utrzeć nosa zbuntowanemu blondynkowi.

Michałek podjął kilka ważnych decyzji. Wybrał zabawki, których już nie potrzebuje i zgodził się wystawić je na sprzedaż. Sprzedałam prawie 4 kilogramy klocków Cobi. „Dziecko, masz swoje pieniążki: sto złotych. Co chcesz za to kupić?”. „Mamo, bendzie bal w szkole, spytaj Panią Basię kiedy, ja chcę maskę i takie czarne ubranie i chcę być Lojdem Werjderem! Takim czarnym, z czerwonym mieczem, ale do szkoły nie wolno (zabierać) broni, Pani Ela tak powiedziała. Bende tylko tak w pokoju (machał) ciuuu – ciuuu.” – synek wystrzelił słowa niczym z karabinu maszynowego. Kupiłam strój w internecie, dotrze w poniedziałek.

Nie zachowuję dla Szymka przedmiotów po starszym synu, bo umiejętności chłopców i ich potrzeby są absolutnie inne. Szymon lubi zwierzęta, układanki i książki. Po co mu straż pożarna, którą nie jest w stanie jeździć po dywanie? On potrzebuje maleńkie autko, które chwyci porażoną dłonią. Z ubrań lepiej sprawdzają się rampersy, niż dwuczęściowe stroje. Mam wiec pakiet ubranek po Michale za pięćdziesiąt złotych. Sprzedałam też wozy bojowe i remizę. Dziecko uzbierało kolejne – całkiem spore – pieniążki, kupimy za zestaw z postaciami C3PO i R2D2 i wykorzystamy ten fakt do zorganizowania wspólnego, rodzinnego wypadu do licencjonowanego sklepu. Michał sam ułoży klocki – bez większych problemów rozkminia instrukcje dla dzieci w wieku osiem do dwanaście lat – a potem pobawimy się razem spędzimy razem miło czas. Z desek sonoma, które nam zostały po reklamacji uszkodzonego w transporcie łóżka, zamówimy u stolarza półeczki na kolekcję syna. Mogłabym je wykonać sama, ale brakuje nam narzędzi. To ma być prosta gablotka, którą postawimy między ścianą, a kaloryferem. Rozważam, czy w ogóle potrzebne są jej plecy. Muszę wycenić koszty. Ale to będą groszowe sprawy, jak sądzę.

Nie mam żadnych zbędnych rzeczy. Jeśli przez rok nie miałam danego przedmiotu w ręce, oznacza to, że jest mi on niepotrzebny. Oczywiście pomijam specyficzne rzeczy jak łyżwy, czy śpiwór trekkingowy – które z zasady stosowane są w bardzo konkretnych sytuacjach. Dom jest przestronny i schludny. Męczą mnie pomieszczenia, które przepełnione są przedmiotami, a każdy kąt jest zagospodarowany po sufit. Nasze rodzinne gniazdo uwite jest na naszą miarę.

Posprzątałam też uczucia. Odezwałam się do znajomych, dla których nie miałam ostatnio czasu. I porozmawiałam z Mamą. Tak już bez emocji, na spokojnie. Przyznała, że wie od dawna, co sądzę i czuję, ale nie ma odwagi na kolejne zmiany w swoim życiu. Przeprowadzała się wiele razy, a w obecnym domu zapuściła korzenie i ciężko jej cokolwiek przeorganizować. Powiedziałam wprost, że czuję się osierocona i że mam nadzieję, że śmierć Babci będzie impulsem do zmian na lepsze. Czy to coś pomoże? Wątpię. Ale przynajmniej wszystko zostało szczerze wyjaśnione, a atmosfera między nami oczyściła się na tyle, że już tak kwestia mnie nie absorbuje. Z Mamą czy bez…moje życie wypełnione jest miłością. Czy może powiedzieć o sobie to samo?

Nowy Rok zaczął się od porządków. Czuję spokój i w głowie zaczynam mnożyć nowe pomysły. Niedługo na blogu o mowie alternatywnej. Czekam tylko na laminator, który Szymek dostał od jednej z internetowych Cioć. Będziemy się porozumiewać z synem i zaczniemy wspomagać się pomocą pielęgniarki. To odpowiednia pora na zerwanie pępowiny.

***

8 thoughts on “Porządki, wszędzie sprzątam.

  1. o szkoda że nie sprzedawałaś na blogu 🙁 moje dziecko teraz jest na etapie wszelkich klocków a cobi pasują do lego i z różnych budujemy bazy dla ludzików, a co do gablotki powinna mieć plecki jak nie chcesz żeby ściana się obijała i rysowała klocki mają to do siebie że są ostre i robią małe dziurki w tynku a szkoda nowych ścian (znam z własnego doświadczenia niby nic ale wkurza taka porysowana ściana nawet jak się uwarza)
    polecam też odwiedzenie tesco, mają bardzo często promocje na lego 50% można kupić fajne zestawy które nie schodzą bo są drogie (np zestaw ze 139zł za 69zł to całkiem dobra cena) my się często tam zaopatrujemy co prawda jest mniejszy wybór niż w sklepie firmowym ale cena dużo mniejsza

  2. Nie wiem, kim jest Autorka listu, jakie ma doświadczenia, czy ma dzieci i jakie. Ale jako mama dwóch wyjątkowo trudnych wychowawczo egzemplarzy napiszę, że dziecko musi mieć ustalone zasady, wyznaczone granice i konsekwentnych rodziców. Moim zdaniem odłożenie otwarcia klocków na czas, gdy Michałek na to „zapracuje” przyniesie dużo lepsze efekty niż złamanie zasad. Podejrzewam że to Wam, rodzicom, było trudniej przestrzegać zakazu w te Święta niż jemu;)
    Życzę dobrego, owocnego, pełnego pomysłów i ich realizacji Roku!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *