Przeraża mnie, że często to przypadek, zwykły zbieg okoliczności sprawia, że informacje ciekawych, innowacyjnych terapiach trafiają do rodziców niepełnosprawnych dzieci. Wbija nam się do łbów, że jest Vojta i Bobath’y na materacach i że warto zapisać dziecko na basen. A czy ktoś słyszał, że można wykonywać zestaw ćwiczeń Bobath w wodzie, jednocześnie łącząc z elementami masażu Shantala oraz Shiatzu? Że można pionizować dziecko w wodzie? Na szczęście los sprawił, że trafiłam na link autorskiej, wodnej terapii naszej Pani Izy! Po piątych zajęciach Szymon jest już dość wyraźny postęp. Jaki? Wystarczy posadzić go sobie na kolanach…Dziecko już nie garbi się tak mocno, spojrzenie skupia się na obszarze na wprost twarzy. Do tego pierwszy raz udało nam się postawić Szymona na zblokowanych kolanach. Tak Szymon dziś przybierał pozycję spionizowaną…

Kręgosłup jest stabilizowany elastycznym pasem. Dziecko ma dość dużą swobodę ruchów, jednak stawy i mięśnie są zabezpieczone przed przeciążeniami. Sprzymierzeńcem jest woda, która ma swoją wyporność, daje też opór. Szymcio zajęcia uwielbia…

Pani Iza obcałowuje nasze dziecko, ku jego olbrzymiej radości. Szymon wyraźnie zaczepia rehabilitantkę i domaga się kolejnych całusów. A  na koniec ćwiczeń nasze dziecko jest mięciutkie, zrelaksowane i ma błogość na twarzy. Też byście się tak czuli po półtorej godzinie pływania, zakończonej przyjemnym masażem całego ciała oraz serią buzioli. Ha ha ha. Synowi schodzi nadmierne napięcie mięśniowe. Wbrew pozorom nie jest zmęczony, lecz bardzo…rozentuzjazmowany! W szatni tupie nóżkami z zadowolenia i głośno gaworzy.

Jeśli nasze dziecko jest tak szczęśliwe po ciężkich – trzeba przyznać – ćwiczeniach, to znaczy, że trafiliśmy w sedno…Jest to terapia, która jest akceptowana przez Szymona, a jego entuzjazm i chęć do pracy, przyspieszy osiągnięcie oczekiwanych efektów. Naszym celem jest stabilny siad naszego synka. Chodzenie wypracowuje się tak…przy okazji. Szymuś musi siedzieć, by dalej się rozwijać.

***