KREATYWNIE

Personalizowany t-shirt

Męczył mnie od kilku dni…W końcu skapitulowałam. „No przynieś z szafki”, mowa była o białym t-shircie za 8zł z Pepco. Michał przytargał też plakatówki. „Nieeee synu, to muszą być specjalne farby do tkanin. Zaraz Ci dam”. Włożyliśmy w koszulkę wielki, laminowany segregator (uwaga, bo farby mogą przesiąknąć), by bawełna mocno rozprostowała się. „Masz instrukcję?” – dopytywałam. „Mam”.

A na obrazku walczące smoki. „Przerysuj je teraz na koszulkę” – wydałam dyspozycję. Dziecko ochoczo wzięło się do pracy, niebieskim długopisem malowało smoki. To  nic, że zamiast dwóch smoków w instrukcji powstały cztery i nieplanowana, wielka ogniowa bitwa. Dziecko dało wyobraźni swobodę. Narysował to błyskiem, pozostało zamalować kontury.

Ustalił, że podziemne smoki będą błękitne, bo białych nie było by widać na koszulce. „Nie chcem różowego, bo to kolor dziewczynów i dzieci będą się śmiały”. Jacek się zdziwił, skąd u Michała takie stereotypy, skoro go uczymy otwartości i tolerancji. Trzeba będzie z nim o tym na spokojnie porozmawiać. Pozostałe gady – zgodnie z poleceniem syna – były zielone i żółte. Trzeba uważać, żeby nie nałożyć zbyt dużo farby, bo koszulka się mocno ogumuje i będzie się marszczyć. Można farby rozcieńczyć odrobiną wody. One stają się wodoodporne dopiero w kontakcie z bardzo wysoką temperaturą.

Nasze farby – zakupione wieki temu na Allegro – utrwalają się, gdy wyschną i potraktuje się je gorącym żelazkiem. Michał z wielkim entuzjazmem zapełnił kontury kolorami. Ja postanowiłam wykończyć elementy drobne, więc granatowe kolce i brązowe skrzydła to moje dzieło. Nawet błękitnej linii na skrzydłach nie pozwolił mi zrobić „Ja sam!”. Kiedy próbowałam zrobić cokolwiek więcej, Michał buntował się. To jego projekt, jego smoki, a mi pozostała tylko wykończeniówka. No i prasowanie.

Koszulkę wysuszyliśmy strumieniem ciepłego powietrza suszarki, zaprasowałam ją pod bawełnianą szmatką, wyprałam i wyprasowałam do noszenia. „Powiesisz mi na krześle jak bendem spał?” – jęczał. „Tłumaczyłam Ci, jeśli uda się wyprać, wysuszyć i wyprasować do rana”. I zaraz znowu stękał, „Powiesisz na krześle?”. Widać, że mu zależało: „Bendem mógł nosić cały czas?” – nie przestawał wysyłać pytajniki. „No jak cały czas? Jak przepocisz będzie trzeba wyprać i wyprasować na świeżo”.

Koszulkę podsuszyłam gorącym żelazkiem, zawisła na fotelu obrotowym. Dzisiaj nie musiałam dziecka poganiać, by ubrało się do przedszkola. Ciekawa jestem reakcji dzieci. One i tak mnie obłażą, gdy tylko się pojawiam. Ciekawe, co tym razem Michałek będzie z rodzicami robił…

***

3 thoughts on “Personalizowany t-shirt

Skomentuj ~natalia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *