U nas na wsi jest miło. W sklepie można sobie postać dłużej i pogadać, sąsiad pomoże w potrzebie, w urzędach załatwisz wszystko…Tym razem zamówiłam w naszym sklepiku paprykę, bo w sierpniu jest najtańsza. Dziesięć kilogramów można mieć za 30-40 złotych. Powiedziałam, że jak przyjdzie mi do głowy zrzędzić ze zmęczenia, to Mąż może śmiało walnąć mnie tłuczkiem w czoło. Ha ha ha. Chodzę i jęczę, że mam dosyć, a potem przychodzę do domu z wielkimi siatami produktów do przetworzenia…Cała ja. Niereformowalna.
Będę to jutro ogarniać. Tymczasem przypominam dwa sprawdzone i bardzo smaczne przepisy: salsa paprykowa i papryka marynowana. Do marynowania lepsza jest czerwona papryka, bo żółta bardziej „flaczeje” po jakimś czasie. A salsę koniecznie trzeba mieć, jeśli lubi się grillowanie. Jacek uwielbia mięso z tym właśnie dodatkiem, bo jest aromatyczny, ale nie za ostry.
http://kurlandia.blog.onet.pl/2014/09/09/salsa-paprykowa/
http://kurlandia.blog.onet.pl/2014/09/30/papryka-podkarpacka/
***
Zostały mi dwa ostatnie dni wycieczki w Tatry. Wtedy właśnie spełniliśmy z Jackiem kolejne marzenie.
W moim Tesco (nie wiem czy w każdym będzie taka sama cena) papryka czerwona 2,49 za kg, polecam zerknąć 😉
Ooooo! Suuuuper!
Inspirujesz mnie!!!! W życiu nie pomyślałabym,że zrobię tak pyszną salsę.Co prawda 1 słoik eksplodował po pasteryzacji,ale cóż to jest w obliczu satysfakcji,jaką dało mi babranie się w stosie papryki:)Efekt genialny!Oby tylko reszta słoików przetrwała…
Dzięki:)
A czemu eksplodował?
Wadliwa nakrętka była:)
Pani Igo, jestem wielką fanką bloga i kibicuję 🙂 widziałam Panią z Szymonem dziś na Psiakach, ale nie odwazylam się zagadać 😉
Toż ja nie gwiazda z nieba. Trzeba było zagadać 🙂 A szłam już z tymi słoikami czy nie? 😀
Chyba bez, szła Pani w stronę rynku, bardzo zamyslona 😀 ja też byłam po słoiki tylko na gruszki 😀
Nooo. To szłam po słoiki właśnie. Zrobiłam w końcu tę piekielną paprykę. A następnym razem proszę dać znać, chętnie zamienię kila słów :*
🙂 salsa jest boska ;P
pozdrawiam
Iga, a nie myslałaś, by zrobić z bloga źródło dochodu? Własna domena itd. Masz ogromny potencjał!
Nie myślałam o tym. A powinnam?
Jak najbardziej 🙂
Obserwując blogosferę, widzę jak wiele pozycji jest o „dupiemmaryni”, a czerpią dochód ze swoich wpisów. Ty masz tak wartościowe treści, poświęcasz swój czas, a dodatkowy grosz na pewno by się przydał 🙂