Zbliżają się święta. Teraz jest najlepszy czas na robienie ozdób świątecznych. Przed samą wigilią będzie za dużo innej pracy…
Jak zwykle musiałam wymyślić, co będziemy tym razem robić. W internecie nie znalazłam pomysłu na ozdoby w kształcie stożka. Inna sprawa, że nie miałam zbyt wiele cierpliwości, by szukać 🙂 Wolałam sama coś stworzyć. Dziś będę Michałka uczyła czym są święta, z jakimi postaciami, rzeczami i sytuacjami się kojarzą. Zaczęliśmy od Mikołaja, renifera i bałwanka…
Potrzebne: brązowy, czerwony, biały, kremowy, czarny brystol. Klej, wata, nożyczki i ostry nożyk (lub żyletka). Flamastry lub kredki.
Zaczynamy od znalezienia podstawka pod filiżankę i odrysowania koła, które następnie wycinamy.
Koło zginamy w pół i w miejscu zagięcia przecinamy. Półkole składamy na pół i na zgięciu malujemy wygiętą kreseczkę, którą nacinamy. To będzie pysk renifera.
Przednie wcięcie wgniatamy do środka stożka i podklejamy na samym dole.
Dziś wybrałam sposób związany z malowaniem. Wydrukowałam kolorowanki i patrzyłam, jak Michałek bawi się farbami. Syn już wie, że: „Mikołaj daje prezenty. Daje prezenty dzieciom. Prezenty są w worku. Worek jest brązowy…Mikołaj ma czerwone ubranko, ma białe futerko…” I tak dalej. To już dla większości dwulatka jest za łatwe…ale rozmowa podczas zabawy jest wskazana w każdym wieku. Dziecko czuje nasze zaangażowanie, czas spędzamy ze sobą a nie obok siebie.
Pozostaje wybór farb. Zdecydowanie najlepsze są te z Astry. Ostatnio kupiłam tańsze w realu w tubkach. Mają mało pigmentu. Po wyschnięciu słabo widać kolory. Moja była Teściowa zawsze powtarzała, że „nie stać ją na kupowanie najtańszych rzeczy”. Patrząc na nasze farby doskonale wiedziałam, co miała na myśli…
Potem zrobiłam wystawę prac w pokoiku syna nad łóżkiem. Będzie okazja, żeby pochwalić syna i utrwalić materiał…
***
Wspaniale 🙂