Dziś pojechaliśmy do centrum handlowego, żeby poszperać po butikach. Pogoda nie dopisała a nam zwyczajnie nie chciało się siedzieć w domu. Zakupy bez Michała to wielka przyjemność. Jacek lubi chodzić po sklepach, co mnie bardzo cieszy. Świetny z niego kumpel.
Po drodze kupiliśmy farby wyszperane na allegro. Zaoszczędziliśmy na przesyłce kilka złotych. Koszt 18stu farbek akrylowych to 21 złotych. Mają one wielką przewagę nad „plakatówkami”, gdyż nie rozmazują się po zaschnięciu. Można nimi malować na gipsie, glinie a nam jako podłoże dziś służyły gładkie kamienie. Od czasu sprzedaży żółwi Michałek z otoczakami nie chce się rozstać.
Potrzebne nam były: stare ubrania, worek foliowy do przykrycia stołu, mokra ściereczka do rąk, kubek z wodą, kartkę do usuwania nadmiaru farby z włosia oraz oczywiście farby i pędzle. Dzisiaj Michał był bardzo rozkojarzony i próbował bazgrać bez konkretnego celu a zwyczajnie szkoda do tego nowych, porządnych farbek. Udało mi się jednak ogarnąć ten chaos i w ten sposób powstały trzy świąteczne obrazki. Królik jest moim zdaniem genialny.
Mój synek też ma prawie 4 latka i też jest mega wrażliwy. Słodko 🙂