Z ŻYCIA WZIĘTE

Niech moc będzie z Wami

Wybraliśmy się wczoraj do kina. Pragnęliśmy dowiedzieć się, co działo się w odległej galaktyce po śmierci Lorda Vadera. Czekaliśmy na środę, kiedy to bilety są w promocyjnej cenie, a Michał uzbiera pełne trzydzieści punktów życzliwości. Warunki traktatu zostały wypełnione, więc pozostało nam świetnie się bawić na seansie filmowym.

Najszczęśliwszy z naszej czwórki okazał się …Szymon.

Wszelkie głośne wybuchy, rozbłyski i pojedynki na miecze świetlne sprawiały, że synek rechotał na całe kino, aż cały trząsł się ze śmiechu. Szymcio kocha światło, podobną radość odczuwa na stoisku z lampami w Castoramie. Ha ha ha. Przed sobą miał olbrzymi, jasny ekran, który migotał nasyconymi barwami. Najbardziej rozbawiła Szymona scena, gdzie zamknęła się śluza w statku, odcinając ramiona potwora wraz z uratowanym przed niechybną śmiercią Szturmowcem. Syn rechotał, ja z nim, a Jacek – patrząc na nas. Michał, jak to Michał, w połowie seansu zaczął marudzić, że jest głodny. No i trochę czuł się zażenowany faktem, że nie było „Lojda Wejdera”, a on tak bardzo na to czekał.

Marszu Imperialnego też nie było…Co to za Gwiezdne Wojny bez genialnego szlagieru, zbuntowanego Anakina oraz jego Mistrza Obiego i Jody? Producenci nie wykorzystali też w pełni faktu, że wszyscy aktorzy grające główne role jeszcze żyją. Można było pozwolić się nacieszyć widzom z odbudowy Zakonu Rycerzy Jedy. A to wyszła jakaś mamałyga ze ze zbiegłym Szturmowcem w roli głównej. Oj nieładnie ekipo Disney’a, nieładnie. Już bym się nie czepiała, gdyby choć raz objawił się Mistrz Joda i przemówił „Niech moc będzie z Tobą”. A tu lipa. Ostatni Rycerz Jedy zniknął, a reszta nawet nie ukazała się w postaci ducha. Niedosyt straszny. Humor syna poprawił dopiero R2D2.

Jak szaleć, to szaleć. Zjedliśmy po burgerze, Michał dostał Hepimila, a wszystko zagryźliśmy lodem z pyszną polewą czekoladową. Teraz to nasze dzieci już na pewno wyrosną na kryminalistów. Nie dość, że wzięliśmy ich do kina na film dla dzieci powyżej dziesiątego roku życia, to jeszcze nakarmiliśmy obrzydliwie chemicznym jedzeniem i tuczącymi lodami. „Patologia tak ma” – zwykł podsumowywać zabawne sytuacje nasz najlepszy Przyjaciel – Witek.

Patologia jest szczęśliwa i niech nam ktoś zabroni.

Michał zaraz po szkole wskakuje w kombinezon, każe sobie puszczać muzykę i maszeruje po domu prężnym krokiem w jej takt. Mój zbuntowany Wejderek. Ha ha ha. Przyznaję, wciągnęła mnie ta opowieść, chociaż nic na to nie wskazywało. Przysypiałam na dwóch początkowych odcinkach. W kinie od razu poznałam Sokoła Milenium. „Sześćset pięćdziesiąt złotych w sklepie Lego” – szturchałam łokciem Jacka. A gdy pojawiły się statki Rebeliantów Michał wykrzyknął na całe kino…”Mamo, to ten za 150 w gazetce!”. Taaak, wkręciliśmy się na maksa z Michałem w ten cały kosmiczny spektakl – jak dzieci…

***

2 thoughts on “Niech moc będzie z Wami

  1. Pani Igo, czytam Panią od początku i chociaż stażowo jestem bardziej doświadczoną mamą- najstarszy syn ma 19 lat, młodsze dzieci- 12 i 9 to przyznam,że często biorę z Pani przykład- mądrze wychowuje Pani dzieci,przy tym jest Pani niezwykle empatyczną i zaradną osobą. O kreatywności nie wspomnę. Często z naszymi dziećmi śmiejemy się,że jesteśmy patologiczną rodziną- nie zawsze konsekwentni, czasami fundujemy im niezdrowe jedzenie typu K…C lub Mc D…, sama w dzieciństwie zajadałam się chlebem z cukrem,pewnie od tego miałam próchnicę, ale jedno co mogę stwierdzić a dzieci to potwierdzą- jesteśmy szczęśliwi. Bo dla mnie najważniejsze jest szczęście dzieci i uśmiech na ich twarzy. Dlatego proszę nie przejmować się opiniami- bo to w końcu Państwo wychowują swoje dzieci najlepiej jak potrafią. Każdy jest odpowiedzialny za swoje podwórko. A Wasze pięknieje z każdym dniem:) Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *